Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2022, 17:27   #13
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
- A to ci zrządzenie losu! - pomyślał Wielebny gdy usłyszał, że jeden z jego przyszłych towarzyszy, najprawdopodobniej jest jakimś zapomnianym krewnym – trzeba będzie chłopaka o to przy okazji zapytać.

Jeszcze w czasie wieczorka zapoznawczego Ebenezer wypił kilka szklaneczek wybornej Whisky. Profesor Bloom zawsze znał się na alkoholach i serwował te najlepsze. Nie sposób było się oprzeć... Gdy towarzystwo rozeszło się do swoich pokoi pastor ruszył na poszukiwanie gospodarza. Zza jednych z mijanych przez duchownego drzwi doszły go dziwne odgłosy. - Czyżby ktoś tam łamał szóste przykazanie!? - pomyślał sięgając do klamki. W ostatniej chwili jednak zreflektował się i zatrzymał dłoń. Rezydencja profesora była rozległa. Ebenezer nie mógł wiedzieć kto jeszcze ją zamieszkuje. Przecież za tymi drzwiami dwoje bogobojnych ludzi mogło właśnie spełniać swój małżeński obowiązek. Jakże strasznym nietaktem byłoby wtargnięcie tam w takiej chwili. Wielebny opanował więc gniew i udał się do swojego pokoju gdzie pogrążył się w zadumie i modlitwie. Niecałą godzinę później w drzwiach jego sypialni ukazała się uśmiechnięta twarz gospodarza, który nie zapomniał o swoim byłym uczniu i towarzyszu. Przegadali ponad pół nocy, wspominając dawne czasy i racząc się znakomitym trunkiem, który przyniósł ze sobą profesor Bloom.
***
Następnego dnia rano Wielebny obudził się z bólem głowy. - To chyba z niewyspania – pomyślał. Nie było jednak czasu na rozczulanie się nad sobą. Jeszcze dzisiaj trzeba było zameldować się na transatlantyku „Olympic”. Wielebny uważał, że „Dominica” była wspaniałą jednostką, jednak gdy zobaczył ten statek, niemal go zatkało. Przepych, luksus, zbytek, splendor… Te słowa cisnęły się na usta. Pastor był zachwycony. Jeszcze bardziej ucieszyła go informacja, że jako jedyny dostał kabinę na swój wyłączny użytek – bez współlokatora. Podobno było jakieś losowanie, ale Ebenezer nie wątpił, że jego stary przyjaciel darzył go szczególnymi względami, w związku z czym załatwił mu jednoosobową kajutę. Zaraz po wypakowaniu swoich rzeczy pastor poszedł szukać kapitana. Ten jednak nie był dostępny. Podobnie jak pierwszy oficer. Dopiero drugi znalazł chwilę, którą mógł poświęcić duchownemu. Prośba wielebnego była niewielka, acz ważna. Chodziło po prostu o ogłoszenie wszystkim na statku, że codziennie w południe wszyscy chętni będą mogli udać się na posługę, którą Ebenezer będzie dla nich odprawiał, w znajdującej się na statku kaplicy.
Po załatwieniu spraw ważnych pastor wrócił do siebie gdzie wypił kogutka – no może dwa – na lepszy sen i położył się na koi z planem odespania ostatniej nocy. Wstał około pół godziny przed kolacją. Niestety łeb nadal go bolał, a humor nie dopisywał. Ebenezer odświeżył się i ruszył do sali jadalnej z zamiarem wygłoszenia krótkiego kazania o moralności, dla towarzyszy wyprawy. Nie wątpił, że będzie musiał mieć na nich oko.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Ostatnio edytowane przez Pliman : 10-09-2022 o 18:03.
Pliman jest offline