Czmych spojrzał na dwa końce przyniesionej liny. Trartex chyba tłumaczył mu coś. Ale coś zawiłego, bo Czmych wyłączył się. Za dużo tych końców liny się robiło. Dwa było dość. A jak jeszcze miały się różnić czymś od siebie...
Pokręcił głową.
- Beze łuk? Beze kozik? Beze Krostka? Sam lezie w marynata! Szmalca czekam.
Co rzekłszy wywinął się stanowczo od pośpieszających ruchów kumotra, ale zaraz spojrzał niepewnie na niego. Zawsze Czmych myślał, że Trartex to on, ale skoro go ciągnął sam na sam to może to była ona Trartex? Bo i czemu o zabawie we dwa gadał?
- Czy sama? Ty Trartex łóna, nie łón? Ciurlać się chce?