Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2022, 10:55   #16
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Iris najwyraźniej nie miała jednak zamiaru się ruszać. Kiwnęła za to na kelnera, i zamówiła sobie… lody. Najprawdziwsze lody, o smaku czekolady i wanilii.
Daniel, który nie miał zamiaru przeszkadzać Grantowi, został przy stoliku wraz z Iris. I też zamówił sobie lody, tyle że płonące, z owocami.
- Pssst! Panie starszy… - Detektyw zagadnęła po chwili znowu kelnera - Jeszcze flaszkę szkockiej, i trochę lodu…
- To z jakiegoś specjalnego powodu? - spytał, dość obojętnym tonem, Daniel.
- Hmm? - Iris akurat oblizywała łyżeczkę języczkiem, spoglądając na mężczyznę z uśmieszkiem - Znaczy się, szkocka? Nie… po prostu dalej mam smaka… - Parsknęła.
- Dużego, sądząc po wielkości zamówienia. - Uśmiechnął się, zabierając się za swoje lody.
- A co się będę rozdrabniać… - Detektyw wzruszyła ramionami, i przelotnie się uśmiechnęła - No i może John też jeszcze będzie chciał…
- Taaa.... Może szkocka będzie go bardziej interesować niż morze... - odparł, z dostrzegalnym tonem wątpliwości w głosie. Dyplomatycznie pominął osobę Sarah.
- Może tak, może nie… ale płakać nie będę - Parsknęła Iris - No ale jak na razie, jako jedyny pokazał, że pić umie… pastora nie liczę - Dodała szybko.
- Pastor pije, ale najwyraźniej pić nie umie - odparł Daniel. - Szybko odpadł... co widać. A ty nie znasz innych rozrywek? - Spojrzał na pustą szklankę pani detektyw.
- Czyyyyyli? - Iris podparła głowę na ręce, głupawo mrugając, i wpatrując się w rozmówcę ze słodkim uśmieszkiem.
- Innych sposobów spędzania wolnego czasu, niż delektowanie się alkoholami... w dużych ilościach.
Dokończył lody.
- Zrozumiałam. Ja się pytam, czyli jakie właśnie? - Powiedziała, mrużąc dla odmiany oczka.
Daniel miał wrażenie, że nie potrafią się porozumieć. A przynajmniej Iris nie pojmuje, jakie on zadał pytanie.
- Jak spędzasz czas wolny? Książki, leżenie brzuchem do góry, hazard, spacery, wspinaczka po górach, strzelanie do rzutków... lub czegoś innego, kąpiele morskie…

Iris nalała sobie kolejnego drinka, dodając kilka kostek lodu, po czym gestem pytającym skierowała flaszkę w stronę Daniela. Ten pokręcił przecząco głową, unosząc równocześnie swój kielich z winem.
Detektyw napiła się porządnego łyka whisky, i odetchnęła głęboko…
- Zapomniałeś o rrrrrrrromantycznych spacerkach przy wzdychaniu do księżyca, i piknikach! - Parsknęła - O, i te… kolacje przy świecach! - Zaśmiała się znowu głośno, po raz kolejny zwracając na siebie uwagę innych gości. Przetarła łezkę rozbawienia.
- Oj Danieluuuu, no nie złość się? Taaak, oczywiście, wszystkiego po trochu! A zachody słońca, to już w ogóle… - Szczerzyła ząbki.
Upił łyk wina, po czym uśmiechnął się lekko.
- Jasne, że przy świecach... W ciemności trudno zobaczyć jedzenie, a w niektórych miejscach lamp gazowych czy elektrycznych nie uświadczysz.
Ponownie się uśmiechnął, tym razem nieco... łobuzersko.
- Palić mi się chce! - Iris wstała energicznie z krzesła, i nieco ją zarzuciło - Uuuu, statkiem buja?! - Zachichotała.
Daniel wstał niemal w tej samej chwili.
- Palarnia czy pokład? - spytał. - A może wolisz zacisze własnej kajuty? Służę ramieniem - zaproponował.
- Pokład - Mruknęła Iris, po wcześniejszym zlustrowaniu sobie z góry do dołu Daniela… korzystając z jego ramienia. Wyszli więc na zewnątrz, a Thompson był zdecydowanie przekonany, iż gdyby nie jego asysta, towarzyszka poruszałaby się zdecydowanie "krokiem węża", albo nawet tu padła, wywołując już totalne zgorszenie snobów.
- Morskie powietrze jest ponoć bardzo zdrowe - zażartował, równocześnie starając się utrzymać Iris w pionie. - Ale droga daleka… - uprzedził.
- Meeh… - Burknęła detektyw.

Po kilku chwilach Iris klapnęła sobie na ławeczce, po czym próbowała odpalić papierosa. I złamała jedną zapałkę, drugą, trzecią…
Daniel odebrał jej zapałki. Nie wygłosił jednak pogadanki na temat zatruwania powietrza, ale uprzejmie zapalił zapałkę.
- Służę ogniem…
- Dzięki…
Iris w końcu więc zapaliła. Parę razy się zaciągnęła, i westchnęła z zadowolenia.
- To co teraz? To ten moment, gdy mi zaczniesz słodko amory prawić, wśród gwiazd i księżyca? - Parsknęła.
- Czy ja wyglądam na kogoś, kto opowiadałby głupoty o oczach jak szafiry i urodzie godnej Afrodyty? - zainteresował się. O braku gwiazd i księżyca nie wspomniał.
- Różnie to bywa… - Detektyw uśmiechnęła się przelotnie, po czym puściła dymka - Kto wie, co tam ci chodzi po głowie…



- Żadnego robactwa, zapewniam... - Z uśmiechem przeczesał palcami gęste, ciemne włosy. - A poza tym same proste, prymitywne wprost rzeczy. - Obejrzał rozmówczynię od stóp do głów. - O słodkich komplementach mowy nawet nie ma...
- No wiesz co?? - Iris autentycznie się oburzyła - A ja się tak odwaliłam! Taki nietypowy strój! Najwyraźniej po nic…
- Strój zdecydowanie podkreśla twoją figurę. - Daniel skinął głową. - Ale ja podzielam zdanie Sarah na temat sukni. No i nie sądzę, byś tęskniła do trywialnych acz miłych słówek.
- Sukienki to takie… clichè… - Odparła Iris, wzruszając ramionami - A ty jak nawet nie spróbujesz, to się nie dowiesz, proste…
- Garnitur czy suknia... Zwykle ubiera się coś nietypowego, by zwrócić na siebie uwagę - stwierdził. Chyba że stanowi zbroję, dodał w myślach. - A i bez tego zwracałabyś uwagę.
- Ehem, ehem… - Pokiwała wieeeeelce poważnie głową Iris, oczywiście całkowicie się zgadzając na słowa Daniela, po czym znowu puściła dymka - Ale… my tak caaały czas o mnie… może tak coś o sobie powiesz? - Mrugnęła do niego rozmówczyni, przesuwając się bliżej na ławeczce, i zakładając nóżkę na nóżkę. Wpatrywała się w twarz Thompsona z szerokim, słodkim uśmiechem.
- Wszak to oczywiste, że jesteś o wiele bardziej interesującym tematem rozmowy, niż ja - przyznał Daniel. - A czegóż byś się chciała dowiedzieć o mnie?
- To co już wspomniałeś… co lubisz, i takie tam… - Iris się nagle czknęło, na co parsknęła - Ktoś mnie obgaduje?
- Jeśli cię też pieką uszy, to z pewnością ktoś cię obgaduje - przytaknął z poważną miną. - A ja lubię przygody i kobiety. No, pieniądze również, przyznaję - dodał - chociaż w mniejszym stopniu. To ostatnie przydaje się dla wielu drobnostek, których nie warto wymieniać.
- Ale romantyzm jednak zdechł… - Powiedziała po dłuższej chwili Iris, i zrobiła zasmuconą minkę. Dokończyła papierosa, i zgasiła go w popielniczce przy ławce. Spojrzała na Daniela "z ukosa" - To co teraz?
- Romantyzm spaceruje teraz po pokładzie widokowym i łowi ostatnie promienie zanurzajacego się w morzu słońca - odparł. - Ale jeśli się pospieszymy, to załapiemy się na końcówkę wspaniałego, stworzonego przez naturę widowiska. Może parę promyków zatańczy w twych włosach... - Uśmiechnął się lekko. Detektyw spojrzała na niego zaskoczona, po czym zamrugała ślipkami.
- A więc jednak… - Uśmiechnęła się, i położyła swoją dłoń na jego kolanie.
Przykrył jej dłoń swoją.
- To co? Na początek złapiemy parę tych promyków? - spytał.
- Załapała… złapała… ja… - Iris się paskudnie odbiło. Momentalnie wybałuszyła oczy, po czym przytknęła obie dłonie do ust. Zerwała się z ławeczki, podbiegła kilka kroków do relingu, po czym "błeeeeeeech"!! do morza. I znowu, i znowu.
"Cholernie romantyczne", po czym wstał, by stanąć obok Iris... i dopilnować, by i ona nie wylądowała za burtą.
- Było nie próbować tych owoców morza… - Burknęła Iris, między kolejnymi rzygami. A jacyś oczywiście wielce oburzeni pasażerowie, zaczęli oddalać się z tamtego miejsca jak najszybciej.
- Cicho tam! Bo… bo przejdę na zawietrzną! Hahaha… błeeeech!
- To pewnie te lody.... - spróbował zażartować Daniel. A ona spojrzała na niego z kwaśną miną, i obtarła usta wierzchem dłoni.
- To co, ja chyba se pojdę, bo jeszcze serio będzie skandal w pierwszej klasie? - Parsknęła Iris.
- Życie bez skandali jest nudne - powiedział - ale może faktycznie lepiej ich unikać pierwszego dnia. - Podał jej chusteczkę. - Jeśli czujesz się ciut lepiej, to chodźmy - zaproponował.
- A gdzie idziemyyy? - Detektyw nieco do niego przylgnęła, gdy podał jej pomocną dłoń, i chuchnęła mu w twarz. O matko…
- Pod prysznic i do łóżka - odparł.
- Tak cię ciągnie do mojej kabiny? Już wcześniej coś wspominałeś… - Zarechotała - Ale wiesz, tam też mam alkohol…
- Skoro proponujesz...
- Huh? - Zerknęła na niego zdziwiona - To… gdzie ja się mam prysznicować, i iść spać, jak nie we własnym łóżku…? No chyba, że też masz procenty i mnie zapraszasz? - Wyszczerzyła ząbki.
- Niektórzy lubią spać pod gołym niebem - odparł, z podobnym uśmiechem. - A w mojej kajucie alkoholu nie ma, ale to nie problem do ominięcia. Problemem jest za to Mathew. Kto go tam wie, czy lubi gości o późnej porze.
- Pismak? Eh… a ósma wieczorem to późna pora?? No dobra… - Iris pogrzebała w kieszeni, po czym wyciągnęła klucz własnej kabiny, i dała go Danielowi - To prowadź mieee…

Przejął klucz, a potem powiódł swą towarzyszkę w kierunku ich kabin, starając się, by Iris nie zataczała się zbytnio na korytarzach, ani nie odbyła zbyt szybkiej podróży po schodach w dół. Zapewne dzięki temu cało i zdrowo dotarli do jej(i Sarah) kabiny.
- Prysznic? - spytał, otwierając drzwi mini-saloniku.
- No… tam? - Iris wskazała palcem na kolejne drzwi, po czym ściągnęła butki metodą noga o nogę, i zaczęła buszować po saloniku, wyciągając… kolejną flaszkę whisky, i dwie szklanki - A co? - Dodała, zerkając na Daniela.
- Tobie proponuję prysznic... przed ciągiem dalszym - odparł. A ona nie odpowiedziała, jedynie mrużąc na moment oczy…
- Saaaraaah! Jeeesteeeś? - Iris zajrzała na moment do sypialni, po czym wróciła, wzruszając ramionami - Nadal wzdychają przy słoneczku! - Zaśmiała się, i ściągnęła marynarkę, a wtedy Daniel mógł podziwiać specjalne szelki, gdzie pod lewą pachą detektyw miała pistolet w kaburze, a pod prawą, dwa zapasowe magazynki.
- Polejesz? - Kiwnęła głową na flaszkę postawioną na stoliczku w salonie.
- Uzbrojona i niebezpieczna... - zażartował, równocześnie polewając whisky do szklanek.
- Jak to gadał klecha? "Zboczenie zawodowe"! - Powiedziała i głośno się roześmiała, po czym złapała za swoją szklankę, stojąc obok stoliczka - To zdrówko? - Brzdęknęła się z Danielem, i wychlała wszystko jednym haustem, a potem ją całą "trzepnęło".
- Uch… ciepła to nie to samo…
- Masz całkowitą rację - powiedział, gdy upił spory łyk. - Szkoda marnować dobrą whisky - dodał. - Śpisz z tym - spojrzał na pistolet - pod poduszką?
- No jasne! A czasem razem się kąpiemy! - Roześmiała się Iris, i ściągnęła owe szelki, po czym zaniosła gdzieś do sypialni, znikając chwilowo z widoku - Polejesz jeszcze? - Usłyszał zza otwartych drzwi.
- Polać? To zbrodnia pić ciepłą whisky - rzucił w stronę, gdzie schowała się Iris. Ale spełnił jej prośbę.
- To… załatw lód? - Iris wróciła do salonu, i w końcu usiadła przy stoliczku.
- Da się zrobić... - Podszedł do drzwi i nacisnął znajdujący się tuż obok futryny przycisk. - U mnie to zadziałało.
- Ho-ho! Ktoś tu obeznany z tymi salonami! - Powiedziała Iris i się krótko zaśmiała.
- Nie będę wciskać ci ciemnoty i opowiadać, jak to parę razy w roku pływam sobie w takich luksusach - odparł. - Zapytałem, więc wiem.

Iris pokiwała głową.
- Dobra, to ja na chwilkę idę… przypudrować nosek - Parsknęła - I zaraz wracam…
- Gdybyś potrzebowała pomocy, to wołaj - zażartował.

Detektyw zniknęła więc w łazience… i trwało to i trwało. W międzyczasie zaś przyszedł steward, Daniel zamówił lód, steward poszedł, informując iż wróci za 5 minut… a z łazienki dobiegały różne odgłosy. Najpierw spłukiwanie kibelka, potem wody w umywalce… potem znowu wody w umywalce. Potem cisza. I znowu woda w umywalce…

W międzyczasie pojawił się lód.

I znowu woda w umywalce zakręcona… po kilku dłuższych chwilach znowu odkręcona. I w końcu pojawiła się Iris, z podkasanymi rękawami koszuli. A tak, to nie było widać żadnych zmian.

- Uuuu, jest i lód! - Powiedziała detektyw, i znowu klapnęła przy stoliczku.
- Cuda cywilizacji - odparł Daniel, po czym wrzucił do szklanki Iris kilka kostek lodu, po czym uzupełnił zawartość sporą porcją trunku. Sobie też wrzucił parę kostek lodu.
- No to zdrówko… i czaruj mnie dalej - Iris się szeroko uśmiechnęła.
Daniel potrząsnął głową.
- Chyba mnie przeceniasz... Nie jestem złotoustym poetą, który byłby w stanie oczarować kobietę - powiedział. Uniósł szklankę. - Zdrowie!
- Hmmm… - Mruknęła Iris po upiciu drinka - To może… anegdotka? Anegdotka! Anegdotka! - Zaczęła stukać szklanką o blat stołu, chichocząc - Coś o życiu myśliwego? Jakieś strrrraszne opowiastki z polowania??
- Jak to było? Co w trawie piszczy? - Uśmiechnął się. - To nieostrożny wędrowiec piszczy, gdy go użre taaaka - pokazał palcami prawie centymetr - ognista mrówka. Niektóre plemiona znalazły ciekawe zastosowanie dla tych przyjemniaczków.
- Jakie? - Zaciekawiła się Iris, skupiając (już mocno szwankujące) spojrzenie na twarzy Daniela.
- Niektóre plemiona swobodnie podchodzą do spraw wierności małżenskiej. - Ponownie się uśmiechnął. - Bywa, że goszcząc podróżnych oferują im spędzenie nocy z mieszkankami osady. Inne wprost wprost przeciwne. I niewierne małżonki zostają poddane karze czerwonych mrówek.
Wypił kolejny łyk trunku. A detektyw się zamyśliła…
- To co? Te mrówki gryzą, tak? Pewnie boli… a może i coś dodatkowego się dzieje? A co jakby faceta ugryzła… no tam, wiesz? Albo kobietę, tutaj? - Dotknęła palcem własnego cycuszka przez koszulę - Bo ja… o takim czymś też słyszałam! - Zaśmiała się.
Powiódł wzrokiem za jej spojrzeniem.
- Nie przekonałem się na własnej skórze, ale powiadają, że to tak, jakbyś zgasiła na skórze papierosa - wyjaśnił. - Nie sądzę, by było to coś przyjemnego.
- Ludzie mają różne odchyły, niektórych to rajcuje… - Iris wzruszyła ramionami, i dopiła resztkę kolejnego drinka.
- Słyszałem... ale nie należę do tej grupy. - Upił łyk. - Nie mam nic przeciwko niektórym zabawom, ale zadawanie bólu nie należy do tej kategorii. A ty co lubisz?

Zamiast odpowiedzieć, podetknęła mu pod nos pustą szklankę, z uśmieszkiem na ustach. Co w sumie już wiele mówiło?
- Ty ciągle się mnie o wszystko wypytujesz, a sam nic… gadaj coś o sobie! - Iris autentycznie pokazała Danielowi język.
- Zaiste, istną krynicą wiedzy o sobie byłaś - odparł z wyraźną kpiną w głosie. - Cóż zatem chciałabyś wiedzieć?
- Co to jest "krynica"?? - Iris zamrugała kilka razy ślipkami.
- Źródło - odparł, zastanawiając się, czy czasem Iris nie kpi sobie z niego w żywe oczy. - A czasami źródełko. - Zbyt wiele informacji z tego źródełka nie popłynęło.
- Ahaam… ok… no to… uch… - Iris sama sobie nalała kolejnego drinka, po czym golnęła - No to ten… co lubisz w kobietach? - Wypaliła.
- Inteligentne i zgrabne - odparł. - Uroda oczywiście nie przeszkadza - dodał z ciut kpiącym uśmiechem. - Jeśli są zdecydowane i wiedzą, czego chcą, to też zaleta.

Iris patrzyła się przez dłuższą chwilę na Daniela w milczeniu… i dokończyła drinka.
- A ty wiesz, czego chcesz? - Spytała nagle, nad wyraz trzeźwo.
- W tej chwili, czy w ogóle?

Detektyw przeniosła po chwili wzrok z twarzy rozmówcy, na swoją pustą szklankę. Powoli wrzuciła tam trzy nowe kostki lodu, i zalała znowu whisky. Golnęła kolejną porcję procentów, głęboko odetchnęła, i w końcu spojrzała na Daniela. Wzruszyła ramionami. I tyle…
- Prócz skorzystania z nieobecności Sarah i zaciągnięcia cię do łóżka? - przeniósł wzrok z twarzy rozmówczyni na szklankę whisky, potem ponownie spojrzał w oczy Iris.
- No na przykład… - Powiedziała detektyw, i przygryzła usta, ukrywając chyba uśmiech.
- To by mi w zupełności wystarczyło... w tej chwili - odparł.
- To… - Iris wypiła resztkę ze swojej szklanki - To idź się odświeżyć? - Zerknęła na drzwi łazienki - Ja już byłam…
Daniel skinął głową. Wstał i wnet zniknął za drzwiami łazienki, skąd wnet dobiegł szum wody. Po dłuższej chwili, bez krawata i z marynarką w dłoni, wrócił do saloniku ale Iris tam już nie było.

- Tutaj jesteeeem - Dobiegł go jej głos z sypialni. A gdy tam wszedł…



Detektyw miała na sobie słodkie, przeźroczyste negliże. I lekko się kiwając z pijaństwa, musiała aż przytrzymywać się krzesła.
Daniel zatrzymał się na moment i z wyraźnym uznaniem przyglądał się Iris.
- Fantastycznie wyglądasz - powiedział.
Odłożył marynarkę i podszedł do Iris. On wiedział, czego chciał, ale nie był całkiem pewien, czy jaki wpływ na jej poczynania ma wypita wcześniej whisky. Ale wnet wszystkie skrupuły poszły w kąt. Stanął o krok od Iris i ponownie jej się przyjrzał.
- Jestem pełen podziwu - powiedział. Zdecydowanie szczerze.
Wolał jednak nie dawać Iris czasu na ewentualną zmianę decyzji. Zrobił kolejny krok, objął i przytulił 'panią detektyw'.
- Cieplutka jesteś - szepnął jej do ucha, podczas gdy jego dłonie przesunęły się po jej plecach nieco w dół.
- Mhm… - Zamruczała Iris, a on wyczuł iż lekko drży na ciele. Objęła jego kark rękami, po czym przybliżyła swoją twarz do twarzy Daniela - To co w trawie piszczy… pokażesz mi? - Szepnęła, a on poczuł zapach pasty do zębów i whisky.
Kombinacja zapachów nie była taka zła, więc zamiast udzielić odpowiedzi pocałował ją.



- Oczywiście... - powiedział równie cicho. W ramach wstępu do demonstracji zaczął rozpinać swoją koszulę. Iris z kolei odwzajemniła pocałunek, po czym jej dłonie zsunęły się na tors Daniela i… mocno pociągnęła poły koszuli na boki, aż strzeliło wiele guzików. Zachichotała, po czym znowu go pocałowała, a jej pazurki zaczęły krążyć po skórze kochanka, rozkosznie go drapiąc.
Daniel poczuł przyjemny dreszcz. Z zapałem odpowiedział na pocałunek, a potem, rozprawiwszy się z guziczkami schowanymi pod fałszywą kokardką, zaczął zsuwać nocną koszulę z ramion Iris, która przy jej małej pomocy, opadła do jej stóp.
- Chodźmy na łóżko, bo się zaraz przewrócę? - Zachichotała detektyw, a jej dłoń znalazła się na kroczu myśliwego, gdzie go krótko pomasowała przez spodnie, czując budzącą się do życia męskość.

Odrzucenie takiej propozycji propozycji byłoby zbrodnią, więc Daniel pomógł Iris znaleźć się w łóżku. Nie dołączył jednak do niej od razu, "tracąc" nieco czasu na obdarzenie jej biustu paroma pocałunkami. W międzyczasie odrzucił swoją koszulę, i ściągnął również buty metodą noga o nogę… a ona słodko zamruczała, i pogładziła jego głowę, gdy nieco pieścił jej piersi.
Piersi Iris były zdecydowanie kuszące, więc Daniel poświęcił im więcej czasu, ale równocześnie jego dłoń powędrowała w dół, ku biodrom, chronionym jeszcze przez koronkowe majteczki, pod które wślizgnęły się palce Daniela. Odnalazł tam mały krzaczek… oraz wilgotną grotę, której odkrywcą mógł się stać lada chwila…
- Och! Ojej - Jęknęła Iris, gdy palce zaczęły poznawać jej przedsionek.

- A ty się nie rozbierasz? - Zamruczała Iris, po czym pogładziła Daniela po policzku.
- Już, zaraz... - Daniel z trudem oderwał się od przyjemnych czynności. Podniósł się i ściągnął spodnie i gatki, przezentując w całej okazałości to, 'co w trawie piszczało'.
- Ojej! Ale… fuzja… - Zachichotała Iris, i trąciła palcami nabrzmiałego penisa - Mmm-mmm! - Zachwyciła się. A potem sama nieco uniosła biodra, i ściągnęła własne majteczki, odsłaniając już ostatnie skryte rejony. Bezwstydnie rozchyliła też nieco uda, i przywołała Daniela do siebie skinieniem paluszka, do swej twarzy... które to 'polecenie' Daniel spełnił, tracąc jedynie ułamek chwili na pozbycie się skarpetek.
- Zrobisz mi dobrze… - Pocałowała go namiętnie, na chwilę łapiąc za kark - …języczkiem? - Uśmiechnęła się, i figlarnie przygryzła swoje usteczka.
Zamiast odpowiedzi Daniel przesunął się, przyklęknął i zabrał się do dzieła - jego język ominął niezbyt gęste "zarośla" i na moment zagłębił się w wilgotnej szparce. Iris jęknęła z rozkoszy, po czym zaczęła gładzić dłonią jego głowę.
- Tak… mmmm… tak dobrze… powolutku… tak lubię… - Mruczała zadowolona. A Daniel nie zamierzał się spieszyć... zdecydowanie uważał, że w takiej sytuacji pośpiech jest całkowicie zbędny. I dlatego kontynuował pieszczoty powolutku, zgodnie z życzeniem Iris, z jej reakcji starając się odgadnąć, jaki dotyk, jaka pieszczota sprawi jej najwięcej przyjemności... i jeszcze bardziej ją rozpali, aż do wrzenia.
Dziewczyna mruczała z zadowolenia, a Daniel uwijał się przy jej krzaczku, pieszcząc mokrutkie rejony… w kabinie rozlegały się ciche pomruki Iris, oraz od czasu do czasu i słodkie mlaśnięcia… i nagle tą względną ciszę, te delikatne momenty, przerwało…
- "Chhhrrr" - Pani detektyw.

No pięknie.

Whisky wygrała z Danielem, ten jednak nie zamierzał zrezygnować z odebrania swojej części przyjemności. Podniósł się, przez moment przyglądając z wyraźną przyjemnością leżącej Iris, a potem... skorzystał z zaproszenia, jakie stanowiły rozchylone nóżki. Powoli wsunął się do wilgotnego wnętrza… a Iris chrapnęła, i mruknęła, ale nadal twardo spała.
Mruknięcie nie oznaczało chyba niechęci, więc Daniel złapał ją za biodra, i zaczął się w niej poruszać. Najpierw w miarę powoli, niezbyt głęboko, a potem coraz śmielej i głębiej, niemal jednak nie zwiększając tempa. Wpatrywał się w jej twarz, i w duże piersi, ze stojącymi sztywno sutkami… spała, ale jej ciało reagowało. Zdobywana grota była bardzo mokra, chętnie go przyjmując… z czego Daniel chętnie korzystał, czerpiąc z wykonywanej czynności coraz więcej przyjemności. Nie bardzo jednak wiedział, czy chciałby, by Iris się obudziła, czy też życzył jej snu... do końca.

Działania Daniela nie przerwały głębokiego snu Iris, chociaż reakcje jej ciała były całkiem pozytywne. Na tyle pozytywne, że mężczyzna czuł, że coraz bardziej zbliża się do finału. Czy jednak miał on nastąpić tu i teraz? Daniel miał poważne wątpliwości co do aprobaty Iris w tej kwestii.
Wycofał się w ostatniej niemal chwili, by rozładować nagromadzone pragnienia, wykorzystując w tym celu kształtny biust dziewczyny… który po chwili zrosił obficie ciepłą spermą. A Iris dalej smacznie spała, cichutko pochrapując, z lekko rozchylonymi usteczkami. Danielowi zaś, nagle w przypływie impulsu, pojawił się w głowie pewien diabelski pomysł. Uśmiechnął się pod nosem, i… przesunął się tak, by jego członek znalazł się tuż przy ustach dziewczyny. A potem spróbował 'zachęcić' Iris, by wspomniane usta zajęły się tymże członkiem, przesuwając nim po rozchylonych usteczkach. Na które skapnęło w końcu parę kropelek… a owe usteczka poruszyły się, i pojawił się nawet na chwilę języczek, który w automatycznym odruchu je zlizał… a potem Iris, leżąca na wznak na łóżku, z twarzą skierowaną ku sufitowi, przechyliła nagle głowę w bok, i chrapnęła. No cóż, jak tak teraz leżała od boku… to w sumie Daniel miał łatwiej, by teraz może… Przesunął się nieco i ponownie przysunął członek do ust dziewczyny, by wsunąć samą jego końcówkę między rozchylone wargi. Po kilku próbach się w końcu udało, i pocierająca usta główka penisa w końcu znalazła się w jej buzi.
Daniel poruszył się delikatnie, chcąc sprowokować Iris do działania... no i poczuł, że ponownie zaczyna twardnieć. Nic się jednak wielce nie stało, raz może penisa szturchnął jej języczek, ale dziewczyna nadal twardo spała. Chyba więc wypadało zakończyć już te zabawy…
Daniel podniósł się, zabrał swoje rzeczy, a potem powędrował do łazienki, by się nieco ogarnąć. Gdy wrócił, pozbierał guziki (jeden gdzieś się zapodział), a potem przewiesił nocną koszulę przez oparcie krzesła. Spojrzał na śpiącą, nagą, obspermioną Iris, i się uśmiechnął. Normalnie by ją przykrył, ale ta leżała na kołdrze, a siłowanie się z wstawioną mogło się różnie skończyć. W kabinie było ciepło, a Sarah… no cóż, nie wyglądała raczej na taką, co zemdleje na takie widoki. Eee tam z tym, Daniel machnął na wszystko ręką. Zbliżył się do śpiącej.
- Kolorowych snów, mała - szepnął jej do ucha, i ucałował czółko - Może następnym razem uda się lepiej - dodał.



Wyszedł z kajuty, zamykając drzwi na klucz, i wsunął go pod nimi do środka. Nie sądził, by Iris ucieszyła się z czyichś kolejnych odwiedzin, a równocześnie nie chciał zrobić z niej więźnia jej własnej kajuty.

Do własnej kajuty miał dwa kroki - tam zmienił koszulę i zadzwonił po stewarda, któremu wręczył koszulę i garść guzików, w zamian otrzymując zapewnienie, iż koszula rano będzie gotowa - naprawiona, wyprana, wyprasowana.
A że godzina była jeszcze młoda <krótko po="" 22="">(ledwo minęła 22-ga), wyszedł z kajuty na mały spacer.

Ciszę zakłócił nagle dobiegający z sąsiedniej kajuty okrzyk, sugerujący, że ktoś bardzo miło spędza czas. Parsknął cichym śmiechem, po czym ruszył dalej. Najwyraźniej nie tylko on uważał, że nie chodzi się spać przed północą.
</krótko>
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 13-09-2022 o 11:10.
Kerm jest offline