Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2022, 09:21   #18
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Sarah na twarzy wyglądała na dobrze przyjmującą pieszczoty, bo już zaróżowiła się lekko, a jej oddech lekko przyspieszył. Nie oponowała także przed podaniem dłoni Johnowi, a w jej oczach wprost dało się odczytać ciekawość tego, co dalej, a także zainteresowanie zauważoną blizną na prawym boku mężczyzny.

Pociągnięta delikatnie za rękę wstała, to było celem Granta. Lekko przyspieszony oddech Sarah i jej zaróżowiona na twarzy cera, mówiły mu, że działał w dobrym kierunku. Przyciągnął ją do siebie i głęboko i namiętnie pocałował. Kiedy przerwał, odwrócił ją plecami do siebie i zaczął rozpinać zamek błyskawiczny jej sukienki. Potem zsunął ją z kobiety, pozwalając, żeby opadła na podłogę. Przywarł do jej nagich pleców, schylając się lekko i całując jej kark i okolice prawego ucha. Zarzucił sobie ręce pani doktor na kark, co sprawiło, że rozkosznie wypięła piersi do przodu. Te stały się teraz obiektem pieszczot jego dłoni.

- Mmm… - Mruknęła Sarah, gdy pieszczoty względem jej ciała jeszcze bardziej się intensyfikowały. Sama jedną swoją dłonią sięgnęła do tyłu, wsuwając ją między swój tyłeczek a krocze Johna, by właśnie na nim spocząć i zacząć masować przez materiał ubrań. Drugą delikatnie pieściła kark Granta.

Poczuł rękę dziewczyny na swoim kroczu, drobna rączka z ochotą ugniatała przez materiał spodni jego przyrodzenie. Czuł jej paznokcie na swoim karku, był coraz bardziej podniecony. Niby taka niewinna, ale jednak dobrze wyczuł, że kryje w sobie ognistą kobietę. Rozpiął haftki górnej części bielizny i dłońmi nakrył jej nabrzmiałe z podniecenia piersi. Wyraźnie czuł twardość drobnych sutków. Ścisnął nieco mocniej, jakby sprawdzając na ile może sobie pozwolić, a miał ochotę nieco podostrzyć ich miłosną grę.
- Achhhh… - Słodko i przeciągle jęknęła Sarah, gdy poczuła mocne zaciśnięcie palców na swoich sutkach. Sama odpowiedziała mocniejszym naciskiem na jego nabrzmiałe krocze, schodzącym w dół, aż do jąder. Po to, by zaraz podnieść nieco dłoń i zwinnie wsunąć ją pod materiał spodni i majtek, by jej dłoń bezpośrednio spotkała się z jego penisem, mimo ciasnoty jakoś znajdując możliwość przyjemnego przesuwania po nim.

Zaciskająca się na jego penisie drobna dłoń pani doktor, upewniła go, że ta nie stroni od mocniejszych pieszczot. Jeszcze raz mocniej ścisnął jej sutki a potem, na granicy brutalności odwrócił kobietę twarzą do siebie i przywarł mocno do jej ust. Stała w jego uścisku, drobna, w samych tylko majtkach i umocowanych na pasie pończochach. Jego ręka znowu znalazła się na jej łonie, a palce szybko dotarły do jej wzgórka i rozpoczęły intensywne pieszczoty. Drugą ręką przytrzymywał ją za kark i całował bez opamiętania.

Mimo przyjmowanych pieszczot i pocałunków, Sarah dłońmi dotarła do paska spodni Johna, a także guzika i zamka spodni, które zaczęła z trudem w obecnej sytuacji rozpinać. Jej ciało było mocno już rozpalone, klatka poruszała się coraz szybciej od przyspieszającego oddechu, a u dołu czuć było coraz większą wilgoć.

Wyciągnął palce z jej cipki tak gwałtownie, że dziewczyna aż jęknęła. Jednocześnie bardzo pracowicie zajmowała się jego paskiem i zamkiem błyskawicznym od spodni. Postanowił dać jej nieco przestrzeni… Poluźnił uścisk i wilgotnymi od jej soków palcem wędrował po płaskim brzuszku a potem piersiach by w końcu zbliżyć je do warg kobiety. Spojrzał na nią z błyskiem w oku, jakby sprawdzając co rozgrzana pożądaniem teraz zrobi. Sam był na skraju, z trudem powstrzymywał się, żeby nie pchnąć jej na ścianę i bez litości wypieprzyć. Miał zamiar jeszcze trochę się z nią pobawić.

Wzięła w usta jego palce, delikatnie je ugryzła, po czym wypuściła je z ust, mocno złapała się jego bioder i obniżyła się na kolana. Pociągnęła w dół jego poluzowane spodnie, zostawiając jego krocze w samych bokserkach. Wyciągnęła mocno język i polizała nim odznaczającego się na materiale penisa. Następnie ściągnęła także bokserki w dół, z dużą ekscytacją w oczach patrząc na wyprężonego członka Granta. Następnie liznęła go od samych jąder, przez prącie po samą główkę, by następnie zatopić się na nim ustami, zaczynając ssać i przesuwać po nim. Na początku miała zamknięte oczy, ale po chwili je otworzyła i zerkała w górę, obserwując od dołu z wyuzdaniem twarz Johna.

Westchnał tylko, kiedy wzięła jego członka do ust. Spojrzał w dół i zobaczył że cały czas obserwowała jego reakcję. - Pani doktor jest bardzo niegrzeczna - uśmiechął się i położył dłonie na jej głowie, chcąc kontrolować tempo pieszczot tej małej diablicy. Pochłaniała go całego, wydając przyjemne dla jego ego dźwięki. Był blisko, zbyt blisko… Stanowczo zatrzymał jej ruchy, a ona wstała z kolan. Poprowadził ją do łóżka a potem pchnął na nie… Stanał nad nią, patrząc na jej zaskoczony wyraz twarzy, falujący w przyspieszonym oddechu biust i wyuzdanie rozrzucone nogi, eksponujące rozgrzaną kobiecość. Pozbył się resztek swojej garderoby, nie zamierzając pozbywać się resztek jej garderoby. Nawet tak wolał, przyciągnał ją za nogi na skraj łóżka i otarł sterczącym penisem o jej mokre wargi… a potem cofnął się, uklęknął i zaczął pieścić ją językiem.
- Achhh… - Jęknęła Sarah, gdy najpierw jego penis otarł się o wargi, ponawiając jęki przy mocniejszych ruchach języka Johna, gdy ten sięgnął jej dziurki. Dłonią również sięgnęła głowy, ale po to, by delikatnie pieścić jego włosy, drugą dłonią złapała się za pierś, którą dość mocno sobie masowała i drażniła sutek.

John przytrzymywał ją dość mocno, bo Sarah pod wpływem pieszczot strasznie się wyrywała, a on miał zamiar doprowadzić ją na skraj rozkoszy. Językiem piescil na przemian, szerokimi ruchami jej lechtaczke, wargi i rozkosznie pulsującą dziurkę. Po chwili do tego arsenalu pieszczot dołożył drażniący jej tylnia dziurkę palec. Szczelina między jej pośladkami była już mokra od cieknących jej z cipki soków. Poczuł zaciskające się na jego głowie uda, więc wycofał paluszek, nie chcąc jeszcze jej kończyć.
- Przechodzimy… achhh… do najważniejszego? - Zapytała Sarah, lekko się odsuwając i utrudniając Johnowi kontynuację. - Chciałabym… już mieć w środku ciebie. Ale możesz sam wybrać, w jakiej pozycji. - Zachichotała pani doktor, oczekując na dalsze instrukcje Granta.
- Jesteś zbyt łaskawa - zaśmiał się, w międzyczasie uniosła się i usiadła na łóżku - ale skoro mogę, to odwróć się i wypnij tą zgrabną dupcię.

Sarah, bardzo już nakręcona na to, nie zwlekała, a szybko przekręciła się na kolana, wypinając tyłeczek, oparła się na łokciach i obniżyła talię, by pupka była jeszcze mocniej i zgrabniej wypięta.
- No, wykończ mnie. - Zachichotała mówiąc to Sarah.

Pierwszy klaps spadł bez ostrzeżenia, ale nie był zbyt mocny, jęk dziewczyny utwierdził go w przekonaniu, że jej się spodobało. - Zajeżdżę Cię Pani doktor - wychrypiał podniecony. Wszedł na łóżko i przyłożył przyrodzenie do pulsującej wilgotną rozkoszą dziurki. Pchnął mocno, od razu wpychając się do końca.
- Ochhhhhh… - Głośno jęknęła Sarah, gdy John dotarł do końca. Jej nogi jakby na chwilę miały opaść na łóżko, ale zaraz powróciła do stabilnej pozycji. - Oj, tak łatwo chyba nie będzie. - Zachichotała wypełniona do końca lekarka.

Grant początkowo poruszał się w niej powoli, delektując się cudowna ciasnotą wnętrza partnerki. Po kilku pchnięciach, kiedy już złapał rytm przyspieszył, jedna ręką trzymał ją za biodro a drugą intensywnie pieścił otworek anusa. Po wzmożonych jękach, miał wrażenie że znalazł czuły punkt Sarah.

Lekarka z przyjemnością oddawała się penetrowaniu jej dziurki, samej chętnie przesuwając lekko swoim ciałem, by jeszcze wzmocnić efekt. Przy wszystkim tym jęczała, mruczała przez zaciśnięte zęby, to piszczała… wielkimi krokami zmierzała do osiągnięcia tego, o co chodziło od początku.

Kobieta była już blisko, on też już resztkami woli powstrzymywał wulkan namiętności. Nieco się zapamiętał w galopie, nie kontrolował już siły pchnięć, pieprzyli się niemal agresywnie: - Gdzie mam skończyć? - wychrypiał między kolejnymi pchnięciami.
- Gdzieeeee… chcesz… achhh… - Z trudem odpowiadała Sarah. - Jestem… na środkach… - Dodała, zdając sobie sprawę, że może mu chodzić o ewentualne konsekwencje. Ale nie dość, że była doktor, to miała pewne doświadczenie w chemii, więc mimo braku jeszcze powszechności takich środków, dla niej nie były one problemem. Szybko jednak wróciła do tego, co podpowiadało jej ciało, sygnalizując nadejście sporych skurczy, wytrysku i innych bardzo przyjemnych rzeczy.
Poczuł jak jej ciasna cipka zaczyna się kurczyć w spazmach, a jej jęki zaczynają się zlewać w jeden przeciągły wizg. Nie musiał się już hamować, pchnął jeszcze kilka razy, dobijając do dna jej kobiecości i eksplodował w środku. Spuszczał się w niej z przyprawiająca o przyjemny ból jąder intensywnością. Nie był aż tak wyposzczony, ale namiętność tej małej diablicy spowodowała, że zostawił w jej wnętrzu spory ładunek.
- Aaaaachhhh!!! - Wrzasnęła z przyjemności Sarah, co pewnie było słychać także w pobliskich kajutach. Przeżywała jednak na tyle przyjemny, obfity w soki i skurcze orgazm, tak przyspieszyło jej serce, że… miała to gdzieś. Łokcie pod nią się ugięły i jej twarz wylądowała w pościeli, przez co też penis będący w jej dziurce częściowo się wysunął, powodując kapanie jej zmieszanych soków z nasieniem Johna.

Grant wysunął się z niej, nie mógł odmówić sobie przyjemności i delikatnego klapsa na drugi pośladek. Nie bez dumy patrzył na jej sponiewieraną kobiecość z której teraz wyciekały owoce ich zbliżenia. Miał wrażenie, że ona specjalnie trzyma jeszcze wypięty tylek, żeby mógł ten efekt podziwiać. Wreszcie spoczął obok niej w rozgrzebanej pościeli, zaciągnął się zapachem jej rozgrzanej, spoconej skóry. Uwielbiał ten zapach, unaszacej się jeszcze w powietrzu nuty rozkoszy. Uspokajał oddech patrząc na jej twarz.
- Super… było… - Z trudem łapiąc oddech powiedziała lekko niewyraźnie, lekko wgnieciona w pościel Sarah. - Ale… zaraz cały pokój będzie w naszych… masz coś, żeby wytrzeć? - Zapytała, lekko się podnosząc, aby wydobywające się z jej krocza płyny nie zafajdały bardziej pościeli.

John uśmiechnął się szeroko: - Cieszę się, że Ci się podobało. Przyjemność była również po mojej stronie, diablico. Pieprzysz się jak demon - skomplementował ją nieco niepoprawnie. - Już idę po świeży ręcznik - podniósł się z łóżka i po chwili wrócił z białym jak śnieg ręcznikiem.

Sarah szybko przyłożyła go w odpowiednie miejsce, by “zatamować” dalszy wypływ na pościel czy podłogę. Wytarła się dość porządnie, po czym wstała, zbliżyła się do Granta i pocałowała go obficie, stykając się przy tym nagimi piersiami z jego klatką.
- Chyba… trzeba będzie powoli się zbierać. - Powiedziała lekarka z lekkim smutkiem. - Chyba Tavion może wrócić w każdej chwili… - Sięgnęła po sukienkę, którą założyła na siebie, bez zakładania bielizny. Jej lekko spocone ciało i nabrzmiałe piersi dość ciekawie
prezentowały się w takim stroju. - Prysznic wezmę u siebie… mam niedaleko. - Uśmiechnęła się do Johna.

Kiedy oderwała się od jego ust i zaczęła ubierac sukienkę powiedział: - Na pewno nie chcesz zostać? - uśmiechnął się zaczepnie. Trzymał w dłoni jej wilgotne jeszcze majtki, które kilkadziesiąt minut temu prawie z niej zdzierał. - Tego szukasz? - zapytał szczerząc zęby, kiedy rozglądała się po pogrążonym w nieładzie łożu.
- Dawaj! - Szybko machnęła ręką roześmiana, by złapać swoją bieliznę Sarah. - Zostałabym, ale… nie chcę powodować od początku jakichś… niesnasek w naszej kompanii. Ktoś może być zazdrosny… więc lepiej intymniejszą relację wolałabym nieco, przynajmniej póki co, ukryć. - Uśmiechnęła się, w dłoń chwytając także swój biustonosz i spoglądając na Johna, jakby oczekiwała jego opinii.
-Tak za darmo mam Ci oddać? A gdzie wykup? - Wstał i całkiem nagi podszedł do niej i pocałował ją jeszcze raz mocno, z trudem hamując się przed rzuceniem jej znowu na łóżko. Wcisnął jej własne majtki w dłoń i odpowiedział na jej nieme pytanie: - Masz rację Sarah, możemy się tak umówić, ale liczę na dalszą znajomość, diabełku - dodał. Musiał przyznać, że to określenie dość dobrze charakteryzowało jej charakter. - Może wybierzemy się jutro razem do biblioteki, albo w jakieś inne ustronne miejsce? Gdzie będziemy mieć chwilę dla siebie? - patrząc w jego oczy mogła się domyślić, że nie miał na myśli zgłębiania lektur bynajmniej.
- Oj, na pewno chcesz się na statku z tyloma pannami ograniczać tylko do mnie? - Zaśmiała się Sarah, starając się złożyć bieliznę w taki sposób, by niesiona na korytarzu, nie wyglądała aż tak bardzo na to, czym rzeczywiście jest. - Nie wyglądasz na takiego, haha! Odpowiem tak… kto wie. Ale czy jeszcze tu na statku, czy w dalszej części podróży… na pewno coś powtórzymy. - Uśmiechnęła się cwaniacko.
-Trzymam Cię za słowo - zaśmiał się i odprowadził ją do drzwi - Uważaj w korytarzu, kilka sąsiednich kabin chyba przeżyło orgazm razem z Tobą - złapał za klamkę chcąc jej otworzyć.
- Dzięki za ostrzeżenie… - Lekko przestraszyła się, po otwarciu klamki najpierw rozglądnęła się po korytarzu. - Zaczekaj… - Powiedziała do Johna, całując go jeszcze na pożegnanie. Chociaż skończyła pocałunek, gdy i on dosłyszał, że kroki z oddali korytarza kompletnie ucichły. Dopiero wtedy z uśmiechem, tuptając szybko nóżkami, ruszyła do swojej kabiny.

***

Po powrocie do kajuty, Sarah zwyczajowo otworzyła jej drzwi kluczem, i weszła do ciemnego saloniku. Zapaliła światło, zrobiła kroczek, i… coś, w co trafiła bucikiem, metalowo zabrzęczało na podłodze. Klucz. Drugi klucz, do ich kajuty, ten należący do Iris?
Lekko zdziwiona Sarah podniosła go i położyła na stoliku. Zastanawiała się, czy to znaczyło, że Iris jest w pokoju? Zauważyła niemal pustą flaszkę whisky, na stoliczku w salonie, oraz dwie szklanki… “No tak… czyli na piciu w restauracji się nie skończyło…” Z niepokojem w myślach stwierdziła Sarah, chociaż uznała za dobry znak, że Iris chociaż dotarła w takim stanie do ich kajuty.
A z sypialni, mimo przymkniętych drzwi, było słychać chrapanie. Nie chcąc być zbyt głośno, ale jednak będąc dość ciekawską, Sarah postanowiła zdjąć buty i cichutko na bosych stópkach wejść do sypialni… do jej noska wdarła się zaś momentalnie cała gama, często niezbyt miłych zapaszków.

Perfumy Iris. Zapach… sexu?? Spoconego ciała, tytoniu, smrodu jak w gorzelni, i coś jeszcze, co wzrastało z każdym kroczkiem ku łóżku, na którym chrapała detektyw.

Naga.

Rozwalona na wznak, kompletnie golutka, nawet nieco rozkraczona, z odrobiną śliny cieknącą z kącika ust. No i z błyszczącymi piersiami, pokrytymi dziwnie znajomą substancją, o specyficznym zapachu. A Sarah… od razu wiedziała, co to jest.

Lekarka… nie miała za złe Iris, że ta uprawiała seks, w końcu dopiero co sama wróciła z miłej schadzki. Jednak… wypicie tyle alkoholu, którego zapach z jej ust sam w sobie sprawiał, że w sypialni robiło się nieprzyjemnie… no i jeszcze pozostawienie siebie w takim stanie. Mimo wszystko nie mogła jej tak zostawić, musiała ją chociażby przykryć, by do kaca nie doszło pani detektyw jakieś przeziębienie. A nie mogła jej przykryć takiej brudnej. Sięgnęła więc po jakieś chusteczki, obtarła jej ślinkę z ustek, następnie kierując chusteczkę na obfite piersi Iris… której chyba nic nie było w stanie ruszyć. Spała twardo dalej, od czasu do czasu i chrapnęła. Pijana jak bela, zdecydowanie.
Sarah zbierała więc chusteczkami nasienie z piersi Iris, zastanawiając się, czyja ona może być. Najprawdopodobniej Daniela, skoro to on został z panią detektyw i dalej z nią pił przy stoliku. Ale… jeśli Iris była tak bardzo pijana, mogła należeć też do kogoś innego. W końcu… sama mimowolnie czuła, jak przyjemne były cycuszki detektyw, włącznie ze słodziutkimi sutkami. Spojrzała jednak w dół jej ciała, by sprawdzić, czy czasem nie tylko one były… ubrudzone.

Trochę bujny "krzaczek" Iris utrudniał tą obserwację, jednak on sam nie wyglądał na zapaskudzony, czy i tam poklejony spermą… przynajmniej nie z miejsca, z jakiego patrzyła akurat w tej chwili Sarah. Lekarka mimo wszystko odłożyła na bok zabrudzone chusteczki i sięgnęła po nową. Nieco bardziej nachylając się w stronę miejsc intymnych pani detektyw, przejechała chusteczką po powierzchni jej dziurki i powąchała materiał, sprawdzając, czy i tam przydałoby się czyszczenie. No cóż… poza samym zapaszkiem myszki Iris… no i może troszkę… siuśków, nie wyczuła tam nic innego.

Sarah odetchnęła z ulgą. Najłatwiej po pijaku było zapomnieć o jakichś zabezpieczeniach, ale widocznie Iris dopilnowała, by jej partner spuścił się na piersi, a nie w środku. Choć i tak mogło być różnie, jeśli najpierw zajmował się jej dziurką. Ale… w tej chwili nie miało to takiego znaczenia. Skoro Iris, była względnie czysta… Sarah uznała, że to najwyższy czas, aby zmienić jej pozycję na łóżku. Obecna była niebezpieczna, w przypadku, gdyby organizm chciał się pozbyć… toksyn drogą górną. Złapała więc mocniej w talii Iris i spróbowała przewrócić ją na bok, mając na celu położenie jej w pozycji bocznej… co łatwe nie było. Nietomna Iris, mimo niewielkiej wagi, teraz przypominała bardziej mokry worek cementu. I raz coś nawet sapnęła, gdy Sarah się tak z nią siłowała. No ale spała twardo dalej.

Sarah uznała, że wiele nie zdziała stojąc obok łóżka Iris. Postanowiła przyklęknąć na kraju łóżka, po czym spróbowała wsunąć jedną rękę pod ciało detektyw, by spróbować nieco ją unieść, a następnie drugą ręką nacisnąć nieco mocniej, by pchnąć jej ciało na bok. Klęczała więc obok niej, ponownie się siłując, nawet nieco lekko pochylona ku jej ciałku… gdy Iris nagle coś mruknęła, i objęła kark Sarah obiema rękami, po czym przyciągnęła do siebie! I "paf" lekarka poleciała na nią, lądując policzkiem dokładnie między piersiami detektyw. A w nosku poczuła bardzo już wyraźnie zapach spermy, leżąc twarzą na skórze Iris.

Zapach i cała sytuacja sprawiła, że Sarah poczuła się mocno zmieszana. Z jednej strony było to obrzydliwe, czuć tak wydzieliny po kimś i to na kompletnie pijanej kobiecie, a z drugiej… jakoś podniecające, zarówno ten zapach, jak i jej skóra, piersi. Ale lekarka uznała, że w tej sytuacji, może spróbować zaprzeć się biodrem i chociaż osiągnąć w końcu sukces w zmianie pozycji leżenia detektyw.
Sarah wytężyła siły, nawet raz stęknęła, zaparła się… i ruszyła Iris. Ale, ta dalej ją trzymała za kark, czy tam i przytulała… obróciły się obie… i… ojej! Moment! Ale było za późno. Teraz to częściowo naga detektyw leżała na lekareczce, głównie górą tułowia, i… cycuszkiem na policzku Sarah, nieźle ją nim przygniatając. Ta czuła, że nie ma sensu się wyszarpywać, skoro w dużo lepszej pozycji nie mogła jej ruszyć. Postanowiła użyć… ostatecznej broni, otwierając usteczka i lekko przygryzając pierś Iris. I nic. Nic… nic…
- Aaaa… brzsztttuuu… chrrrr! - Mruknęła Iris, i… puściła bąka! No ale i w końcu się minimalnie przesunęła, uwalniając w małym stopniu Sarah pod sobą. Na co ta spróbowała ruszyć się w bok, by wysunąć się spod detektyw, dłońmi próbując leciutko unieść jej ciało…i w końcu się jakoś wyślizgnęła.

Joyce wzdychnęła mocno. Ostatecznie w miarę udało się to, co planowała. Najważniejsze, że Iris nie spała w takiej sytuacji na plecach. Na chwilę przysiadła na swoim łóżku, by złapać trochę oddechu. Następnie wybrała się pod prysznic, a potem już spać…
 

Ostatnio edytowane przez Jenny : 14-09-2022 o 10:54. Powód: Dodana scena powrotu do pokoju
Jenny jest offline