Gdzieś na Atlantyku, Statek "Olympic"
20 czerwiec, 1930 rok.
Piątek(2-gi dzień podróży)
Tak jak poprzedniego wieczoru, gdy
Sarah natknęła się na bardzo nietypowy widok Iris w łóżku, połączony z całą gamą różnych(niekoniecznie miłych) zapaszków, tak rano… było jeszcze gorzej.
Cuchnęło jak już w dwóch gorzelniach, czuć było zapach sexu, spoconego ciała, bąków(!), oraz… nie no, serio?? Nadal śpiąca w najlepsze, dosyć głośno chrapiąca Iris, już trochę owinięta kołdrą, lecz nadal z wypiętą, gołą dupą… narobiła w łóżko. Spora, żółta plama, no i ten zapach, uuuuuch…
No i dalej spała, i nie dało się jej obudzić. Sarah poszła więc na śniadanie, a gdy wróciła, Iris dalej spała, mimo już godziny 10 rano.
~
Wielebny miał problem, by się zwlec na śniadanie. W końcu jakoś się jednak udało, i doprowadził się jako tako do porządku, po czym udał się do restauracji… wprost niemal na ostatnią chwilę. Zdążył spokojnie zjeść, i nikt go nie poganiał, mimo końca godziny śniadaniowej. A jako, że był ostatni, nie spotkał nikogo z grupki, z jaką podróżował…
Za to w trakcie spaceru po pokładzie, zauważył coś wartego uwagi. Trzy zakonnice. Siedziały na jednej z ławeczek, na tyłach statku, na jego rufie, gdzie przebywały osoby podróżujące trzecią klasą.
No ale nawet jak chciał, Ebenezer nie mógł tam tak po prostu iść, i jako gość z pierwszej klasy, tak po prostu wejść do trzeciej…
~
Po śniadaniu, i braku na nim Iris,
Daniel miał ochotę ją odszukać, i z nią porozmawiać… jednak postanowił odpuścić, przynajmniej chwilowo. Kto tam wie, jaki humorek mogła mieć skacowana pani detektyw, i co też mogło jej w takich momentach strzelić do główki… albo w sumie w… jego główkę?? Lepiej poczekać, wybadać ostrożnie sprawę. Może wypytać o to i owo Sarah? No się zobaczy…
Uwagę Daniela, kręcącego się po pokładzie, przykuły dwie kobietki, które właśnie pozowały do zdjęcia jakiemuś fotografowi. I nie, to nie był Mathew.
Gdy zaś skończyły pozować, a fotograf pstryknął zdjęcie, i się zmył, obie usiadły przy stoliczku w kawiarni, na otwartym pokładzie, po czym piły "coś" z filiżanek… a na widok Daniela, jedna coś szepnęła drugiej, i obie zachichotały, przesłaniając usteczka dłońmi, i co pewien czas zerkając ukradkiem w jego stronę.
~
Grant miał sporo możliwości spędzenia czasu, zresztą jak i inni pasażerowie, najlepszej klasy na statku. "Olympic" oferował wiele atrakcji, oprócz oczywiście wspaniałej restauracji z parkietem do tańczenia, kawiarenki, baru, czytelni, czy fryzjera, zarówno męskiego, jak i damskiego, był i basen, siłownia, sauna turecka, kort do squasha!
A owe atrakcje były w sumie "potrójne", dla każdej klasy gości transatlantyku, oczywiście odpowiednio tracąc na przepychu wraz z coraz niższym standardem, ale nawet trzecia miała… pub ("Olympic" miał chociażby na pokładzie - bagatela - 20.000 flaszek piwa!!).
John najpierw zajął się śniadankiem, później odwiedził siłownię, a na końcu
basen… było tam i kilka innych osób.
….
Nagle obok basenu zjawił się jakiś facet w kompletnym garniturze… jedynie bez butów i skarpetek, no i z nieco podwiniętymi nogawkami spodni.
- Panie i panowie, panie i panowie! Bardzo przepraszam, ale musimy na około godzinę zamknąć basen - Powiedział głośno, i niby poważnie, ale gdzieś tam na jego gębie czaił się uśmieszek - Małe problemy… techniczne. W ramach zadośćuczynienia, oferuję każdemu 20 funtów!
I jak powiedział, tak zrobił, wyciągając spory plik banknotów, po czym zaczął je rozdawać chętnym. I to każdemu, nawet jak tam ktoś był jako parka.
Basen zaczął pustoszeć…
~
Mathew zjadł solidne śniadanie, a później kręcił się kilka dłuższych chwil po statku bez celu… i w końcu znowu wylądował z książką wypożyczoną od profesora Blooma w "czytelni". W sumie nazywano te miejsce "pokojem do czytania i pisania", jednak, jak to był TYLKO pokój…
Książka od Blooma była bardzo interesująca, i zawierała wiele ciekawych informacji o miejscu, gdzie się wybierali ratować jego córeczkę. Spokój jednak w tym miejscu, w którym panowała spora cisza, został jednak wkrótce nieco zakłócony.
Głównie przesiadywały tu kobiety, było jednak i kilku mężczyzn… i
jeden z nich, wyglądał wyraźnie na znudzonego, przesiadywaniem w tym miejscu. Przewracał oczami, gapił się w sufit i ściany, czasem nawet na inne kobiety, mimo obecności swojej.
- Idę do baru - Powiedział cichym tonem do swojej towarzyszki, która coś czytała, chociaż i co pewien czas coś tam pisała na stronicach jakiejś książki.
- Ale jest dopiero 11 kochanie…
- No i? - Facet wzruszył ramionami, wstał, dotknął jedynie na moment jej ramienia, po czym sobie poszedł…
kobieta natomiast westchnęła, i na dłuższą chwilę zamknęła oczy, chyba by się uspokoić. A później wróciła do swojego zajęcia… ale chyba jej się nie udawało. Zamknęła książkę, i z rezygnacją wpatrywała się w okno… po chwili otworzyła, znowu coś próbowała, znowu zamknęła… pokręciła parę razy przecząco głową.
- Pływa w słodkiej i słonej wodzie, na 8 liter… - Powiedziała nagle cicho sama do siebie.
***
Komentarze jeszcze dzisiaj.