Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2022, 19:18   #20
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Jeszcze poprzedniego wieczoru, Ebenezer usiadł na łóżku i rozmyślał. Nie zrobił dobrego wrażenia, to pewne.
- Trzeba będzie przewartościować niektóre sprawy. Nie żebym nie miał racji, ale… ale jeśli w buszu mam polegać na tych ludziach, to nie mogę być ich wrogiem. Trudno. Jak chcą grzeszyć to ich sprawa. Ja się wtrącał nie będę. Na tym statku jest przecież wiele innych zbłąkanych dusz, które można nawrócić na drogę Pana. Z tymi tutaj trzeba ostrożniej. Mam jeszcze kilka dni na poprawę relacji z nimi… Po kilku minutach wielebny już chrapał…

Nagle znalazł się na pokładzie “SS Dominica”. Szedł przed siebie po pokładzie patrząc na spokojne, falujące morze. Poczuł błogość. Nagle stanęła przed nim kobieta. Ta sama, która śniła mu się kilka nocy wcześniej. Była w widocznej ciąży. Patrzyła na niego ze złością.
- Widzisz co narobiłeś? - powiedziała, wskazując na brzuch - myślałeś, że to ujdzie ci na sucho? Że cię nie znajdę!?
Pastor stanął jak wryty.
- Przecież to niemożliwe! Przecież ja nigdy nie… Jakim cudem!?
W następnej chwili był już w zborze w Burlington, jako jeden z wiernych. Trwało kazanie, które prowadził… on sam. Kaznodzieja wskazał palcem na Ebenezera stojącego przy jednej z ławek i wykrzyczał: - Grzeszniku! Zaprzańcu! Cóżeś uczynił!? Innym grzechy wytykasz, a sam je popełniasz!? I jeszcześ odpowiedzialności za swe czyny przyjąć nie potrafił. Wiesz co cię za to czeka!
W tej chwili Ebenezer ujrzał ognie piekielne i stado śmiejących się z niego biesów.
- Nieeeeeee!!!!!! - wykrzyknął z przerażeniem, siadając na łóżku.
- To tylko zły sen pomyślał. Zły sen nic więcej.
Wstał i sięgnął po szklankę do połowy wypełnioną złocistym trunkiem, którego nie dał rady dopić wieczorem. Whisky zdążyła się ogrzać. Mimo to szklanka po chwili była już pusta, a pastor znów leżał na łóżku i zaczynał chrapać.

Obudził się około 9.00. Głowa była ciężka. Bardzo ciężka. W dodatku obolała. Na wspomnienie nocnego koszmaru przeszły go ciarki. Starał się o tym nie myśleć.

Trzeba było dojść jakoś do siebie. O 12.00 miał przecież odprawić mszę. Szybki klinik na kaca i kolejna godzina w łóżku. Na szczęście steward bez ociągania przyniósł orzeźwiające, zimne piwko. Potem chłodna kąpiel i śniadanie. Koniec porannego posiłku przypadał niby na 10.30. Był 2 minuty wcześniej. Udało się! Chyba?

Na szczęście obsługa w pierwszej klasie była nad wyraz wyrozumiała. Nie tylko nikt go nie wyprosił, ale nawet przynieśli to czego wielebny sobie zażyczył. A wiadomo co jest najlepsze na takie ciężkie poranki…
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline