Czmych przyjął do wiadomości heteronormatywność Trartexa z niejaką ulgą gdyż niespodzianka w tym kontekście mogłaby być co najmniej niezręczna. Spojrzał na mieczyk, który spodobał mu się, bo chyba nawet był ze stali, wziął go w łapy i powiedział:
- Czekaj Krostka. Tu czekaj. Dobra Krostka. - po czym wrzasnął jeszcze w dół - Idziem do świateła! Wielki Czmych!
I zadowolony ruszył za Trartexem zastanawiając się jak długo kumotr będzie pamiętał o tym pożyczonym mieczyku.