Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2022, 15:13   #29
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Trartex przywionzał linem do nogi Krostki. Przy okazji zerknoł łakomie na soczyste udko i oblizał się. Aż mu w brzuchu zaburczało. Żaba nie została mu dłużna, zabulgotała w podgardlu, spojrzała łakomie na snota i oblizała siem swym długim jenzykiem. Złodziej uznał, że na dwoje babka wróżyła i nie wiadomo, kto kogo zje, wienc czym prendzej ruszył przed siebie, wrenczajonc Czmychowi orenż. Ale w brzuchu ostała mu się myśl, że warto by coś wkrótce zjeść. Bo tak na głodniaka po tunelach łazić cały dzień? Mogli wzionć ze sobą jakiego garkotłuka...

Długo nie musieli iść i już po kilku krokach dotarli do miejsca, gdzie tunel się kończył, a zaczynał kolejny pionowy szyb. Z dołu dochodziła delikatna poświata, pozwalajonca dostrzec szczegóły. Odległość w dół była niewielka. Natomiast w górę szyb prowadził hen, hen w górę i końca nie było widać.
Trartex uznał, że bez problemu może zejść na dół, czy nawet spróbować wspionć się w górę.
Czmych podrapał się po łbie. Bez linu mógł albo spróbować leźć na dół, albo skoczyć. Było na tyle nisko, że siem tak od razu nie zabije.

Tymczasem Szmælc łypnoł okiem na zgromadzone snoty. Obok Króla dwa inne snoty handlujonce dobrem wszelakim stały i coś tam szeptały. Byli to Mydło i Powidło, jego konkurenci. Całkiem możliwe, że to za ich podszeptem Król wysłał go na badanie jaskiń. Chcieli siem go może pozbyć? Ale nic to, on ich przechytrzy! Jak oni tu zostanom i założom królestwo, to on, Szmælc pierwszy znajdzie sobie dobre miejsce, cobym własnom jaskiniem założyć. W tej jaskini będzie sprzedawał dobra i zła wszelakie. Nawet każe sobie nad wejściem do jaskini swojom podobiznem wyryć, coby wszyscy wiedzieli, że tu Szmælc mieszka i sprzedaje. I znajdzie sobie takie miejsce, że nikt do Mydła i Powidła chodzić nie bedzie, o!
Ruszył wienc zadowolon w górem razem ze zwierzentami. Niezbyt mu to wprawnie szło, ale chwytajonc siem to jednego to drugiego, udało mu siem wejść dość wysoko.

Kamulec miał teraz do wyboru 2 liny.
1-lina przyczepiona do uprzęży Krostki, 2-lina przyczepiona do jej nogi. K2=1
Szenśliwie dla wszystkich chwycił tem linem, która nie była przyczepiona do nogi Krostki i podonżał za handlarzem.

Gobelin, próbujonc zatrzeć złe wrażenie, pobiegł również do lin.
Jego uwagem natomiast przykuła snotka Moneta, która zajmowała siem pacykarstwem. Gobelin owszem uznawał, że to ciekawem zajecie, ale gdzie mu tam do umiejetnosci spiewania i grania? I dlaczego ona stała tak blisko Króla? Widział, że na kawałku skóry już coś pacykuje. Ani chybi portretowała jego upadek. Bendzie musiał siem jej jakoś odwdzieńczyć, komponujonc jakiś paszkwil... Zaczoł myśleć, że to może ona podszepneła Królowi, coby Gobelina wysłać na tem wyprawem? Teraz siem do niego uśmiecha, podstempna, jedna...
Ale, Gobelin skomponuje balladem o tej wyprawie, a Moneta bedzie musiała jej słuchać by wiedzieć, co pacykować. Dobrze jej tak!

K2=1
Gobelin zaczoł wspinać siem za Kamulcem, który lekki nie był, a i pancerza na sobie miał, ho ho...

Gdy tylko zaczoł siem wspinać, Krostka wydała donośny skrzek protestu, który usłyszeli wszyscy, w tym Czmych.

Szmælc tymczasem dotarł do końca komina i stanoł przed dylematem. Nie było tam tyle miejsca, coby wlazły dwa zwierzaki i on. Obok Krostki zmieści siem jedno tylko i ono potem musi pójść dalej, żeby miejsca zrobić na kolejne. Czy samemu pójść przodem, czy którego zwierzaka wysłać?
 
Gladin jest offline