Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2022, 20:58   #313
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Instynktownie podążał za grupą marynarzy, z trudem dotrzymując im tempa. Brygantyna sprawiła, że męczył się zdecydowanie szybciej, niż podczas wcześniejszych eskapad. Odwykł już nieco od niewygód, podczas tego szalonego biegu przez gęstwinę przekonał się po raz kolejny dlaczego Amazonki unikają pancerzy. Jedyną zaletą była ta, że nie czuł smagania gałęzi i innych niespodzianek na drodze. Dżungla tuż za granicami obozowiska na powrót stała się dziką i wielce nieprzystępną krainą.

Na szczęście drogę torowali mu szybsi zwiadowcy i lżej opancerzeni kompani, którzy wysforowali się naprzód. Gnani obowiązkiem odsieczy swojej kamratce nie zważali na zagrożenie i niedogodności. Eisen też z sympatii żywionej do Zoi powziął decyzję o przyłączeniu się do oddziału mogącego uratować przyjaciół w potrzebie. W obliczu kolejnych starć, każde zwycięstwo mogło zbudować morale i przekonać żołnierzy, że w razie potrzeby nie zostaną pozostawieni na pastwę wrogich zastępów. To mogło mieć niebagatelne znaczenie w chwili próby. A nie miał wątpliwości, że ta chwila nadejdzie…

Sylvańczyk już szykował się do mieczowej rozprawy, bo odgłosy wskazywały na nieodległą pozycję ich pobratymców. Niestety zdradziecki atak sprawił, iż zmuszeni byli rozpierzchnąć się między drzewa i gęste poszycie. Stamtąd docierały do nich odgłosy bólu i przekleństwa. Niechybny dowód, że część przepatrywaczy wpadła w pułapkę.

- Są! Są tutaj! Na drzewach! Strzelają tymi cholernymi strzałkami! - rozległo się z przodu od tych paru zwiadowców. Kryli się za pniami aby zminimalizować szansę zostania trafionym. Po czym wychylili się i odpowiedzieli ogniem. Huknął pierwszy pistolet, potem kolejne.

- Blokują drogę odsieczy! Nie chcą abyśmy się przebili do naszych! - krzyknął Maximo też dobywając swój pistolet.


- Podstępne gadziny! Wybijemy je co do ogona! - wygłosił w złości Carsten, a żyły na jego skroniach uwydatniły się, tworząc pulsującą rzekę.

Dużo hałasu i nieskuteczność. Tu potrzeba jakiegoś fortelu – pomyślał, obserwując strzelających z pistoletów załogantów. Normalnie wykurzyliby ich ogniem i dymem, lecz w wilgotnej dżungli rzecz była z gruntu niedorzeczna, bez cienia szansy na powodzenie.

- Co robimy Carsten? - Cara sięgnęła po swój pistolet a w drugiej dłoni jak chyba wszyscy miała szeroki, żeglarski tasak. Za plecami stało prawie dwa tuziny spoconych i ale i rozochoconych wilków morskich jacy rwali się do walki aby wesprzeć swoich zaatakowanych towarzyszy. Ale czekali na rozkazy.

Przez krótką chwilę był bliski porwania się na szarżę, lecz rozsądek i roztropność schłodziły gorąca głowę podsycaną żarem toczących się nieopodal zmagań.

- Niech kilku wilków skupi na sobie ich uwagę, a reszta znajdzie drogę do obejścia.

- Tylko to przychodzi mi do głowy, bo inaczej utkniemy tu na dobre zatrzymani przez garstkę tych padalców. Te drzewa są trudne do wspinaczki. Wiem, bo Amazonki korzystały z ułatwień i nawet z linami nie było to proste zadanie. Poza tym bycie pod ostrzałem może nas nieźle przetrzebić. Te strzałki pewnikiem zatrute, mogą wielu z nas wyłączyć z walki…

- Czasu ubywa – rzekł ponaglająco. – Jeśli ktoś z was ma lepszy plan niech go wyłoży. W przeciwnym razie działamy po mojemu.. – powiódł wzrokiem po zahartowanych i śmiałych obliczach, czekając ich reakcji.

Sam był również gotów wziąć na siebie ciężar odwrócenia uwagi jaszczurów wierząc, że brygantyna i ciężki płaszcz winny obronić go od znacznej części lotek. Nawet jeśli zawiedzie go zwinność…
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 16-09-2022 o 08:12.
Deszatie jest offline