Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2022, 22:07   #21
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Książka była fascynująca. Szczególnie rozdział obejmujący języki. Niesamowite. Na przykład język ludów Piraha, należący do wielkiej grupy języków amazońskich. Szaleństwo. Mathew próbował przeczytać cokolwiek, jednak miał szalone trudności zrozumienia.

Książka profesora przedstawiała przykładowy dialog tubylców Dana i Kaiowy. Niektóre kawałki wręcz rzucały nawet nie na podłogę, pokład niżej. Choćby:
Xai piiaikooi. Boitohoi xigopihiabikoi. Xai boitohoi kahapihiabaa. Xao hiobasoogabai hiaibasigii. Hiaibasigii”. Oznaczało to: „Tak. Woda jest płytka. Łódź nie może tam wpłynąć. W ten sposób łódź nie popłynie. Cudzoziemcy chcą wielu zobaczyć. Wielu”. Albo kolejne: „Xai hoagahiai hiatii hi xaaibaai. Xai xaaibai”. Oznaczało owo: „Tak więc w Pasar Bem jest wielu przedstawicieli ludu Piraha. Tak wielu”. Inne znowu: „Xoogiai higogaisai. Xaooi xaaibai xaitii. Xaibaisi? Czyli: „Co powiedziałeś, są obcokrajowcy, którzy chcą zobaczyli przedstawicieli ludu Piraha. Wielu?” Były to zwroty, które jakoś próbował wymówić, kompletnie bezskutecznie. A rozdział językowy przedstawiał cały potężny dialog z zapisami fonetycznymi. Ktoś musiał być niesamowity, że potrafił nauczyć się czegoś takiego oraz zapisać to.

Cóż, przeszedł dalej. Książka była ciekawa, zaczął kolejny rozdział: „Nazwa Amazonka oraz później amazońska dżungla wywodzą się z wojny, jaką Francisco de Orellana, prawdopodobnie kuzyn samego Francisco Pizarro, toczył z Tapuyami i innymi plemionami. Kobiety z plemienia walczyły, wedle obyczaju, u boku mężczyzn. Opisane starcie ponoć miało miejsce w podobno miejsce 24 czerwca 1542 r., gdy Orellana zbliżał się do rzeki Trombetus u zbiegu z rzeką Madeira. Wykształconemu Europejczykowi walczące niewiasty kojarzyły się z antykiem. Orellana wywodził przeto nazwę Amazonas od Amazonek z mitologii greckiej…”

Chciał czytać, ale skupienie się na interesującej lekturze przerwała mu jakaś familijna sprzeczka. Choć właściwie to nawet nie była sprzeczka. Po prostu, różnica poglądów: ja chcę być tu, a ja tu. Zdarzało się. Mężczyzna zresztą wybył. Miał całkiem elegancki kaszkiet. Kobieta zaś również wydawała się z wyżyn społecznych. Aczkolwiek właściwie nieistotne, ani nie pasowała mu stylem, ani cechami oblicza czy ciała. Poza faktycznie świetnie ułożoną fryzurą. Nie tyle oceniał ją, co po prostu spojrzał, zaś wszak odruchowo jak oglądamy innych, czasem się nam podobają, czasem zaś są kompletnie obojętni. Właściwie jeszcze kwestia pewnego zwyczaju, którego Mathew bardzo przestrzegał oraz którego brak nieraz przysporzył problemu jego eks pryncypałowi: interesował się wyłącznie paniami stanu wolnego. Nigdy, ale przenigdy nie szukał ciepła wewnątrz ramion kobiet mających partnera. Nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale też jakąś formę etyki. Osoba samotna mogła się bez konsekwencji po prostu zabawić, rzucić ku szalonym kłębiskom przyjemności. Nic nikomu do tego. Po prostu mogło być miło. Ale przy rodzinach takie skoki na bok męża czy żony często wpływały na innych członków rodziny. Mathew był sam, więc mógł sobie pozwolić na co nieco, ale tamta kobieta miała męża czy narzeczonego, czy kogokolwiek. Samo to już powodowałoby, że Mathew się nie interesował ową panią, zaś fakt, że po prostu lubił inną urodę jeszcze owo wzmagał.

Nic mu wszak… ojejku pływa w wodzie na 8 liter. Chyba rozwiązywała krzyżówkę. Chociaż nie, czytała jakąś książkę. Słyszane jakiś moment temu słowa wybrzmiewały wewnątrz umysłu… kurczę, kiedy nagle coś wchodzi na własne myśli powodując, że człowiek odrywa swoje spojrzenie od świetnej pozycji książkowej. Usłyszał oraz zaczął się zastanawiać. Wyszło jakoś samo. W słodkiej, kurczę, i w słonej, i na osiem liter. Co to jest? Żaglówka? Eee, żaglówka raczej na wodzie, więc co? Noooooo choćby lodowiec, jeśli jej o to chodziło? Albo kropelka. Pasowało, ale czy to? Tego nie wiedział.

Jakieś wymyślone rozwiązanie zagadki oczyściło jego myśli. Może się udać do sauny? Skoro oferował statek takie luksusy… Taaaaak, uśmiechnął się do siebie. Generalnie odkrycie zagadki, nawet jeśli jedynie potencjalnie prawidłowe, wprawiło go zaiste w doby humor. Ponadto wyspany, po wczesnym śniadaniu naprawdę czuł się świetnie. Współlokatora nie było, kiedy kładł się spać, ale miał pewnie jakieś sprawy. Być może więc ów człowiek, jak mu tam było, Daniel chyba, Daniel Thompson, taaaak, identycznie jak protestancki wielebny… Co tam, porzucił myśli na temat Daniela, czy zagadki, uśmiechając się wesoło ruszył do okrętowej sauny. Chwila rozluźnienia przed lunchem rysowała uśmiech na jego kanciastym obliczu. Właściwie przez chwilę myślał, czy na odchodnym nie podać jej możliwego rozwiązania, ale: po pierwsze - wcale nie wiedział, czy owego rozwiązania szukała, mogło jej się po prostu wypsnąć, po kolejne - wymyślone słowa były iście banalne i jeśli to to oraz jeśli jest to jej potrzebne, niewątpliwie wpadnie na nie sama bez pomocy obcego faceta.

W tureckiej saunie przebywało czterech panów w różnym wieku… pań z kolei brak. Sprawa była bowiem prosta, co godzinę, na zmianę, z sauny mogli korzystać albo mężczyźni, albo kobiety, ale zawsze osobno. Ach ta angielska pruderia, narzucona i na statek… Jakby rzec, szkoda… Ale po prostu Mathew wszedł już przybrany ręcznikiem na biodrach oraz usiadł na bocznych ławach. Turecka sauna była sucha i gorąca. Pozwalała wypocić toksyny z organizmu poddając się owemu zabiegowi ogrzewania ciała. Zaraz człowiek nagrzewał się, pocił oraz czuł, jak ogarnia go rodzaj dziwacznej lekkości. Przynajmniej właśnie takie odczucia miał Mathew. Niczym turecki basza siedział sobie rozluźniony poddając się nicnierobieniu oraz nicniemyśleniu, co nawet nieźle mu wychodziło. Szczególnie owo ostatnie. Chwile upływały, ciało wypacało się, aż wreszcie reporter poczuł, że co jak co, ale już wystarczy. Ruszył pod prysznic.
- Uff - aż wyrwało mu się, bowiem prysznic był wiele chłodniejszy niźli temperatura sauny. Ścisnął wargi oraz poślady, zaś na ciele pojawiła się gęsia skórka. - Wrrrr - mruknął. - Nieźle, nieźle - zamknął kurki oraz starannie wytarł się ręcznikiem, który jak wszystko, miał emblemat “Olympic”. Czuł się rześko. - Sauna to jest to, chyba spróbuję jutro też - wymruczał.

Później jeszcze pójść do pokoju się przebrać. Mathew ubrał nowy, jaśniejszy garnitur. Oczywiście również pozostałość po lordzie, który uwielbiał zmieniać stroje niczym nastoletnia panna na wydaniu.


Gustowna krata stanowiła wyróżnik firmy Henry Poole, najstarszego krawca ze słynnej londyńskiej Savile Row. Lord Meldrum nosił garnitur z raz, po czym znudził się oraz przekazał jak zwykle lokajowi. Właśnie stąd Mathew miał całkiem arystokratyczną garderobę, jak na takiego golca. Poprzedni strój przekazał do oczyszczenia lub wyprania, w zależności co było potrzeba i na nowo ustrojony ruszył na lunch do sali restauracyjnej, tej właśnie, gdzie spotkali się poprzedniego wieczoru.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 15-09-2022 o 22:09.
Kelly jest offline