Czując efekt znanego mu wzmacniającego zaklęcia, Kargar łypnął tylko złowrogo okiem na demony i zamachnął się zamaszyście swoim wysysającym życie dwurakiem… dwoma ciosami załatwił jednego z nich, a kolejnym, mocno zranił drugiego. Sukinkot jednak nadal żył, choć pisnął po ranie i patrzył niepewnie na Kargara… kontratakował i spudłował, ale po chwili jednak trafił
-No to mnie połaskotałeś! - Kargar spojrzał na pozostałego przy życiu demona ze złowrogim grymasem, po czym ponownie zamachnął się by z nim skończyć.
Z różnych stron miasta wzbiły się w powietrze kolejne demony, zaalarmowane rykami swoich pobratymców, lecąc na śmiałków…
~
Bharrig podleciał nieco bliżej Kargara i Gabriela. Krążył wokół, ale nie zamierzał jeszcze zrobic niczego, bowiem zagrożenia nie było jeszcze. Zamierzał eskortować towarzyszy, kiedy tylko ci skończą z paroma niedobitkami demonów.
Sytuacja z niezbyt dobrej zamieniła się w kiepską. Przynajmniej według Gabriela.
Co prawda Kargar poradził sobie z jednym z przeciwników, ale drugiego miał stale na karku. A jakby tego było mało, z wszystkich stron zlatywały się demony, zainteresowane powstałym zamieszaniem.
- Uciekamy! - krzyknął Gabriel, kierując orła w stronę, gdzie przed chwilą wiatr zdmuchnął z nieba sporą grupę demonów.
Chciał co prawda wspomóc Kargara, ale zobaczył że ten dał sobie doskonale radę z przeciwnikiem.
- Dobra, to odlatujemy stąd! - zawołał Kargar, patrząc jak szczątki demona którego właśnie zabił opadają na ziemię a jednocześnie z kilku stron nadlatują kolejne grupy.
Endymion skrzywił się i pociągnął wodze skręcając lot Agamemnona aby łukiem oblecieć pole bitwy i wesprzeć resztę celowaną szarżą w odpowiednim momencie.
~
Sprawy z kiepskich, przybrały… beznadziejny obrót. Z wielu stron nadciągały demony, odcinając towarzystwu wszelkie możliwe drogi ucieczki. A jakby tego było mało, nad miastem pojawił się Żywiołak Ognia, pędzący prosto na Druida-żywiołaka powietrza. A wróg… był o jeden rozmiar większy.
Wlecieli w przysłowiowe gniazdo os, licząc na cichą, i szybką ucieczkę… przeliczyli się.
- Mirelindo, rzuć na siebie niewidzialność i uciekaj! - krzyknął Gabriel, równocześnie rzucając na najbliższego demona zaklęcie z różdżki.
Sam zamierzał kontynuować lot. Miał tylko nadzieję, że orzeł będzie na tyle szybki, że zdoła przemknąć się między grupkami demonów.
- Dalej do przodu, musimy się przebić! - krzyknął Kargar, poganiając orła do lotu. Jednocześnie był gotów przeszyć mieczem każdego demona, który ośmieli się zbliżyć.
Bharrig wystrzelił w powietrze w górę, wiedząc, że jest znacznie szybszy niż jakikolwiek demon. Jeśli trzeba będzie, zawróci, aby pomóc kompanom.