Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2022, 23:21   #45
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Buck stał przy barze obracając w dłoni szklaneczkę szkockiej whisky z lodem. Podobno. To znaczy był mniej więcej pewien, że kostki, które miał w szkle to był lód. Mniej więcej. Najchętniej napiłby się polskiej wódki, ale tutaj trudno było ją dostać. Poza tym na bazie życiowych doświadczeń nauczył się nie wybrzydzać. Zawsze mogła to być przeżuta przez starą, bezzębną babę, sfermentowana kukurydza, albo napój zaparzony na nasionach wyciągniętych z gówna jakiegoś nadrzewnego szczura.

- O czym myślisz?
Mi stała tuż obok ze swoją szklanką napoju, którego nazwy Buck nawet nie był w stanie wymówić. Azjatka z sobie właściwą obojętnością wyniośle ignorowała obłapiające ją spojrzenia lokalnych samców.
- W tej chwili? Raczej nie chcesz żebym Ci to opisał. - łysy Amerykanin uśmiechnął się do swoich myśli.
- Kompletnie nie interesuje mnie, co robiłeś ze swoimi byłymi dziewczynami. - Mi niemal leciutko się skrzywiła. Niemal.
- A to ciekawe bo, z mojej strony wręcz jest przeciwnie. - Buck uśmiechnął się krzywo do japonki.
- Zawsze możesz zapytać o interesujące cię szczegóły. - odparła patrząc na niego z ukosa.
- Nie, dzięki. Widziałem, co stało się z ostatnim który zapytał.
- Wszystko zależy od tego kto i jak pyta…
- Tak, cóż… Może jednak wrócimy do roboty, zanim Ja i cała reszta zapomnę, po co tu przejechaliśmy.
- Jak sobie chcesz. Ja zawsze jestem otwarta na… ciekawą konwersację.

Mi odwróciła się ze szklaneczką w dłoni i oprała się o bar, wyginając leniwie plecy, jak przeciągając się kot. Ot, na przykład jak jaguar, na chwilę przed tym, zanim ostatecznie litościwie rozpłata gardło swojej ofierze, po wcześniejszej godzinnej „zabawie”. Omiotła salę lodowatym spojrzeniem, czego efektem było wiele par innych oczu nerwowo szukających czegoś ciekawego w wystroju lokalu, gościach czy w akcie desperacji w swoich własnych paznokciach. Najwyraźniej zadowolona z efektu, rzuciła mu pytające spojrzenie.

Również przyglądający się jej Buck uznał, że musi się jeszcze napić i to bez względu na to, co lokalny barman ma zamiar wlać mu do szklanki. Wypił całość jednym haustem i dopiero teraz uznał, że jest gotowy do kontynuowania rozmowy.

- Myślę sobie, że zaczynam rozumieć, co miał na myśli Cantano, mówiąc, że będzie miał więcej ochotników niż broni. W takim tempie i z takim budżetem może się okazać, że uzbrojenie choćby tej grupki, która przybyła na nasz mały obóz wyczerpie nasze możliwości finansowe, nie wspominając już o możliwościach naszych dostawców.
- To zawsze trochę trwa. Przecież wiesz jak to wygląda. Potrzeba czasu żeby wszystko poukładać i zorganizować. - Buck skrzywiał się nie ładnie słysząc jej odpowiedz.
- Tak, wiem. Tyle, że jeżeli to będzie wyglądało tak jak z reguły to wygląda, to całość może być gotowa przed wyborami. Tyle, że następnymi. I to uwzględniając, że jak wygra ten, kto ma wygrać, to mogą się szybko nie odbyć.
- To, że cię na coś nie stać i nie oznacza jeszcze, że nie możesz tego mieć. -
Buck pokiwał głową z uśmiechem
- Wygląda na to, że w tych kwestiach jednak myślimy bardzo podobnie.
- Skąd wiesz, że w tych innych kwestiach, też nie mamy podobnych pomysłów?
- Barman! Jeszcze raz! Podwójnie!


*****

- Dobra, zrobimy to w ten sposób. -

Bóg zebrał całą ekipę najemników łącznie z nowo przybyłym Newmanem w jednym z pokoi na „odprawę”.

- Newman zostaniesz z nami do jutra. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Generalnie chcę kupić od jednych i drugich małą partię powiedzmy 10 - 12 sztuk, żeby zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądać. To powinno wystarczyć na rozpoczęcie szkolenia pierwszej grupy. Jutro prawdopodobnie wrócisz na Margaritę. Sprawdzisz jak wygląda dostęp do tej strzelnicy, która była na tej jakiejś wyspie. Jeden z naszych ludzi miał się tam zadekować. Chce wiedzieć czy da się tam zorganizować szkolenie dla kolejnej dwudziestki i co istotne na posiadanym przez nich sprzęcie. Jeśli tak, to można będzie pomyśleć o tym żeby zacząć to organizować. Pojedź na miejsce, sprawdź jak wygląda obiekt, czy mają odpowiednią ilość sprzętu i całą resztę. Spotkamy się na ranczu po naszym powrocie i zaczniemy coś organizować.

- Póki co, tu na miejscu ta szulernia pasuje mi najbardziej. Tam mogą być oficerowie, bo oni mogą dysponować pieniędzmi, które można przepuścić w kartach. Carabinier będziesz miał okazję wypróbować swoje umiejętności w pokera. Oprócz Ciebie idę Ja, Mi, Lyra i Eurico. Liczę, że rozpoznasz, którzy to są poważni gracze, grający o poważne stawki. Pamiętaj, że nie chodzi o to żeby wygrać, tylko żeby nawiązać kontakt. To czy ich ograsz, czy dasz się ograć jest bez znaczenia. Przedstawisz mnie jako szefa i dalej będziemy gadać zgodnie z tym co ustaliliśmy.

- Pozostali w tym samym czasie odwiedzą pozostałe trzy miejsca i skontaktują się z osobami, które wskazał nam Frank. Nawiązujecie kontakt sposobem wedle własnego uznania. Na razie ostrożnie, ujawniając jak najmniej. Dopiero jak okaże się, że jest z kim rozmawiać, zorganizujecie spotkanie ze mną. Trzy grupy: pierwsza Cossak, Blanco. Tercjo, Tweety druga. Frog, Storm trzecia.

- Przed wyruszeniem Frank zorganizuje nam jeszcze trzech kolegów, którzy będą w razie czego służyć jako łącznicy. Zostawicie ich tak blisko jak będziecie mogli, ale wystarczająco daleko żeby nie wiedzieli o czym rozmawiacie. Ich zadaniem będzie czekać i w razie czego przekazać informację do hotelu, jeśli coś miałoby pójść nie tak. Jumper zostaje w hotelu jako odwód. W razie czego gońcy mają przyjść z informacją do Ciebie, a Ty albo zadziałasz sam, albo najpierw skontaktujesz się z nami, jeśli to miałaby być grubsza sprawa. Frank zostanie z nami, pewnie przed szulernią. Dogadujesz się z nim najlepiej, zostawiam Ci załatwienie i wytłumaczenie mu wszystkiego.

- Ruszamy tak, żaby każdy zespól był na miejscach około siedemnastej i zaczął działać. Jeśli okaże się, że wasze kontakty do niczego się nie przydadzą, wracacie do hotelu i dołączacie do Jumpera. Macie być sprawni w razie konieczności wspomożenia innego zespołu. Liczę, że wszystko przebiegnie w eleganckiej, biznesowej atmosferze, ale nigdy nic nie wiadomo. Wole być przygotowany.

- Pytania?
 
malahaj jest offline