Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2022, 19:14   #23
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Nie będąc tak wykończoną tego dnia, zapewne Sarah musiałaby się wspomagać jakimiś chemicznymi środkami, by zasnąć tej nocy. Rano było jeszcze gorzej, nawet mimo tego, że przebywała w tym smrodzie i jej nos nieco się z nim oswoił, to i tak było bardzo źle. W pierwszej kolejności otworzyła bulaj, by wpuścić nie tyle świeższe, co jakiekolwiek powietrze do środka. Bardzo żałowała, że nie zrobiła tego przed snem…

Wiele dłużej nie wytrzymała i musiała iść do łazienki, stanowiącej jakąś ostoję lepszych zapachów w kajucie. Psiknęła tam jakąś perfumą, by wzmocnić ten efekt. Chciała to samo zrobić w sypialni, ale mijało się to z celem, bo zaraz przyjemny zapach zostałby pokonany przez fetor tego, co narobiła Iris. Spróbowała jeszcze obudzić detektyw szarpiąc ją za ramię, ale skoro nie dawało to efektu… postanowiła udać się na śniadanie. Nie to, że chciało jej się jeść, bo właśnie czuła, że zbierało jej się na coś wprost odwrotnego. Ale właśnie by tego uniknąć, chciała się przewietrzyć.

Nie będąc w nastroju na jakiekolwiek amory, ubrała się w zwykłą spódnicę za kolana i sweterek z długim rękawem. Jej mina musiała również wyrażać, by najlepiej do niej nie podchodzić. Na śniadaniu popijała jakieś ziółka na uspokojenie i skubała grzankę z pomidorem, której zjadła najwyżej połowę. Unikając wszelkich interakcji, gryzło ją to, że musiała wrócić do pokoju i w końcu coś zrobić z Iris. I ich pokojem, który obecnie nie nadawał się do zamieszkania dla żadnej żywej istoty. A niby była to najwyższa klasa… Wezwałaby po prostu obsługę do zajęcia się swoją… towarzyszką, ale znów sumienie jej nie pozwalało, aby ktoś w takim stanie oglądał Panią Defektyw.

Wróciła więc do pokoju i po ponownej chwile walki ze smrodem i próbą przyzwyczajenia do niego nosa. I tak uważała się za nieco wytrzymałą pod względem nieprzyjemnych zapachów, w końcu była lekarką, niejedno w życiu już spotkała… ale tu działał cały kontrast przyjemnego otoczenia i strasznego stanu ich kajuty. Sięgnęła do swojej torby z medykamentami, wyszukując fiolkę soli trzeźwiących. Najpierw delikatnie sama otworzyła i sprawdziła mieszankę z większej odległości, po czym podsunęła pojemnik pod sam nos nie dającej się wybudzić w inny sposób Iris.

Po kilku dłuższych chwilach, w końcu nietomną ruszyło.
- Błeeeech… co tu tak śmierdzi… - Powiedziała ironicznie pani detektyw, okręcając się w łóżku na brzuch, z twarzą skrytą pod burzą włosów na poduszce.
- Twój wczorajszy wieczór i noc. - Niezadowolonym głosem odpowiedziała Sarah, ciągle stojąc w pogotowiu, by jeśli Iris zdecydowała się z powrotem spać, by szybko ponownie użyć soli. - Wstawaj. Zsikałaś się do łóżka.

Na ostatnie słowa lekarki, Iris zrobiła się czerwona. Usiadła na brzegu łóżka, nie przejmując się swoją nagością, i nie próbując niczym przysłonić. Wbiła spojrzenie w podłogę, unikając wzroku Sarah.
- Czasem tak mam, przepraszam… - Wymamrotała.
- Nieźle musiałaś się urżnąć… i to przez znaczny nadmiar alkoholu, a nie dlatego, że czasem tak masz. - Odparła Sarah pouczającym tonem. - Męskie nasienie na cyckach też samo się tak czasem pojawia? - Zapytała lekarka zrezygnowanym tonem. A wtedy Iris na nią spojrzała, i uśmiechnęła się. W końcu wstała z łóżka, chcąc chyba iść do łazienki.. naga.
- A wiesz co najlepsze? Prawie nic nie pamiętam - Parsknęła.
- To nic śmiesznego… - Odburknęła Sarah. - Śmierdzi tu gorzej, niż w lecznicy dla bezdomnych. A ten facet od spermy zostawił cię leżącą na plecach, pewnie też kompletnie pijany, nie zważając, że gdybyś tak zwymiotowała, to mogłabyś się nawet zakrztusić i umrzeć! - Lekarka nie mogła uwierzyć w lekkomyślność Iris poprzedniego dnia, jak i obecną obojętność na to, co zostawiła sobie w pokoju.
- Nie "facet", tylko Daniel - Iris uśmiechnęła się lisio - A co do reszty… meh. Bo to pierwszy raz? Więc spokojnie moja droga, i opanuj swoje instynkty lekarskie… - Mrugnęła do niej.
- No tak, Daniel… - Sarah rozejrzała się po pokoju i demonstracyjnie pociągnęła nosem. - I uważasz, że wszystko tu jest w porządku?
- Och nie złość się… zaraz zawołam służbę, i posprzątają… przepraszam?? - Odparła Iris, wysilając się na uśmiech.
- Jak mam się nie złościć, jak śpię w tym chlewie z tobą… - Zrezygnowana Sarah poszła do salonu, usiąść tam na chwilę. - Pierwszy raz w takich luksusach, to oczywiście coś musi być nie tak… - Rzuciła do siebie pod nosem.
- A kto mnie w cycka ugryzł? - Wypaliła nagle Iris, ciągle stojąc goła przed Sarah, i założyła rękę na rękę, spoglądając na lekarkę z zadziorną minką.
- Jakbyś była trzeźwa, to może byś pamiętała. - Odpowiedziała Sarah, nie mając już zamiaru więcej czasu siedzieć z irytującą ją Iris, więc szła do wyjścia z kajuty… a droga została zablokowana przez detektyw.
- Od czasu do czasu, coś do mnie docierało… a Daniel cycuszków nie ma, które wyczuwałam, przy przepychankach na łóżku? - Powiedziała Iris z uśmieszkiem.
- Chciałam cię przewrócić na bok, do bezpieczniejszej pozycji, ale zwaliłaś się na mnie tym swoim cielskiem! - Zdenerwowana odkrzyknęła Sarah. - Ale to te moje głupie instynkty lekarskie, że chciałam ci pomóc! Przepraszam! Chcesz, to się zapij na śmierć, już nie będę przeszkadzać! Proszę bardzo! - Zaczęła się przeciskać obok detektyw, aby wyjść. A ta się jej przesunęła, nic więcej już się nie odzywając…

***

Sarah jakiś czas krążyła po statku bez większego celu, chcąc się raczej uspokoić po scysji z Iris. Jednym z najbardziej kojących elementów było dla niej wpatrywanie się w morskie fale, ale okazywało się, że co chwilę musiała zmieniać miejsce, gdy pojawiało się więcej ludzi. A póki co miała zamiar unikać tych kurtuazyjnych, nudnych gadek, zwłaszcza, gdy podchodził do niej ktoś żyjący na co dzień na ewidentnie wyższym poziomie.
Po jakimś czasie morski, świeży zapach zrobił swoje, “czyszcząc” jej nos z zapachów, jakich zaznała we własnej kajucie. A przez to, że na śniadanie zjadła niewiele, odzywał się także jej brzuch, że wypadałoby w końcu zjeść coś konkretnego. Minięty zegar wskazywał początek pory lunchu, więc swoje kroki skierowała do restauracji, gdzie już wchodząc, zasięgała dyskretnie wzrokiem na talerze jedzących tam, aby wybrać z tego coś dla siebie. Zasiadła do jakiegoś wolnego stolika, oczekując cierpliwie nadejścia obsługi, przeglądając kartę dań… po kilku chwilach przydreptał kelner, z profesjonalnym uśmiechem na gębie.
- Dzień dobry madame! Co pani sobie życzy? - Spytał.
- Dzień dobry. - Odwzajemniła uśmiech Sarah. - Poproszę grillowanego, wędzonego łososia i sok grejpfrutowy.
- Polecam do tego Purèe z ziemniaczków… za chwilkę podamy - Kelner się lekko skłonił.
- Skoro pan poleca, to poproszę również Purèe z ziemniaczków. - Skinęła główką lekarka na jego ukłon.

Po dwóch minutach miała już na stole szklaneczkę soku, i mały dzbanuszek na ewentualne dolewki, a po pięciu minutach danie na stole.


- Życzę smacznego - Kelner znowu się skłonił, i zajął innymi gośćmi, a Sarah posiłkiem… Na dość mocnym głodzie dość chętnie pałaszowała smaczną rybę, przegryzając ją ziemniakami, choć na ile mogła, starała się zachować odpowiednią kulturę. Dyskretnie obserwując część osób dookoła i tak miała wrażenie, że brakuje jej nieco wyszkolenia w etykiecie najwyższych sfer, ale nie zamierzała się tym szczególnie przejmować.

Gdy zaś była już dalej, niż w połowie posiłku, usłyszała nagle znajomy głos.
- Dzień dobry. Czy… czy mogę się dosiąść? Jeśli nie, zrozumiem… - Iris zaszła ją od lewego ramienia, praktycznie od tyłu. A gdy Sarah na nią spojrzała…


… detektyw miała na sobie kieckę, jaką ona jej proponowała poprzedniego dnia.
- Cześć, jasne, że możesz. - Odpowiedziała Sarah, starając się brzmieć przyjaźnie. Swoje już powiedziała Iris i nie zamierzała ciągnąć wcześniejszego tematu… przynajmniej dopóki coś podobnego się nie powtórzy. - Ślicznie wyglądasz! - Dorzuciła, od góry do dołu oglądając ciało detektyw w jej sukience.
- Dziękuję… i dziękuję - Iris przelotnie się uśmiechnęła, siadając na wprost Sarah - Co tam jesz? Wygląda nieźle.
- Grillowany, wędzony łosoś z ziemniaczkowym purèe. Smaczniutkie i nie ma z tym tyle męki, co z jedzeniem homara, haha. - Zaśmiała się lekarka.
- Prr! - Iris pokazała jej na chwilkę język, przy tym wesoło "purkając" - To dla mnie też! - Zerknęła na kelnera, który po chwili podszedł. A na jego pytanie, co do picia, detektyw najpierw zerknęła niepewnie na Sarah.
- No okej… ale z umiarem… - Wzdychając odpowiedziała jej pani doktor, po czym sięgnęła po kąsek łososia.
- Szampana poproszę… i dwie lampki? - Iris znowu zerknęła na towarzyszkę. Ta chwilę na nią patrzyła, zastanawiając się i żując, po czym przełknęła i skinęła jej lekko głową.

Przez dłuższą chwilę obie po prostu jadły… a Iris piła owego szampana powoli.
- Mogłabym się do takich luksusów baaardzo przyzwyczaić - Powiedziała, i cicho się zaśmiała.
- Hmm… - Zastanowiła się Sarah, również pociągając łyczka z kieliszka. - Na pewno obie byśmy pracę w takich kręgach znalazły, ale czy tak na stałe w takich luksusach, po jakimś czasie się nie wariuje, że tak wszyscy dookoła skaczą i robią wszystko za ciebie?
- Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić? Popatrz na takich… jak oni się zwą… "Lordów", czy coś… całe życie tak, i jakoś nie wariują. Reszta życia, ze wszystkim na skinienie palca, mmhhmmm! - Detektyw mruknęła z… zazdrością?
- To może się zakręć porządniej wokół jakiegoś wolnego “Lorda”, hihi. - Zachichotała Sarah. - W tej sukieneczce, myślę, że niewielu ci się oprze. - Bez zażenowania patrzyła wprost w dekolt Iris, uśmiechając się przy tym.
- To z reguły stare dziady… - Skrzywiła się Iris, i najwyraźniej chciała zmienić temat - Zwiedzałaś tu już coś? Masz jakieś plany na najbliższy czas?
- Póki co, to samo morze jest dla mnie ciekawe… - Sarah spojrzała na Iris niepewnie. - Nie podróżowałam dotychczas zbyt wiele. Ale podejrzewam, że niedługo będę musiała szukać czegoś bardziej interesującego. A ty?
- Zajęć tu się sporo znajdzie, są te wszystkie luksusy… dla snobów - Dodała szeptem - Ale to nudy i tyle… sauna, czy basenik, kort, siłownia… meeh… no chociaż, wieczorem, potańczyć, to już co innego.
- Haha! - Zaśmiała się Sarah. - Biorąc pod uwagę, że żadnej kiecki nie wzięłaś ze sobą, to zastanawiam się, w czym chciałaś tańczyć. - Lekarka spojrzała na detektyw z lisim uśmieszkiem. Ta zaś pochyliła się nad stołem w kierunku rozmówczyni i z podobnym uśmieszkiem, szepnęła - A kto powiedział, że mam zamiar tańcować na balu pierwszej klasy? - Iris mrugnęła.
- Och… - Odpowiedziała cicho lekarka, na chwilę przybierając zamyśloną minkę. - To… może w ramach rekompensaty za to, jak urządziłaś ostatniej nocy nasz pokój… wzięłabyś mnie ze sobą? - Wyszeptała do pani detektyw, spodziewając się, że kto jak kto, ale ona znajdzie swój sposób, aby przedostać się do innych części pokładu. A sama… nie miała zbytnio ochoty na jakieś wystawne bale, nudne przyjęcia, na których czułaby się nieswojo.
- Pokój wysprzątany, pościel zmieniona, łóżko wyszorowane. Twoja pościel również przebrana, i wszystko już pachnące i czyściutkie. Służka miała taką samą minę jak ty… - Iris się przelotnie uśmiechnęła - ... ale 5 funtów zdecydowanie jej poprawiło humor. A co do imprezki głęęęboko wewnątrz statku, jasne, jak masz ochotę, czemu nie - Detektyw ponownie mrugnęła.
- Czyli już wszystko masz tam… obcykane, jak się dostać? - Kontynuowała Sarah w konspiracyjnym, cichym tonie, który nie dość, że dotyczył interesującej dla niej opcji na spędzenia czasu, to jeszcze wydawał się całkiem zabawny. - Gdzie i o której mam być, i jaki strój obowiązuje na tamtej… imprezce? - Zapytała z uśmieszkiem.
- Czego nie załatwi łapówka, to… moje wytrychy - Parsknęła Iris - A strój? "Jakaś" sukienka… to wszystko. Coś prostego, bez żadnych wielkich tam wymagań. No i… troszkę trzeba będzie się pilnować, więc lepiej żadnych pereł i drogiej biżuterii?
- Jasne, zrozumiałe. - Uśmiechnęła się Sarah. - Najwyżej odbiję to sobie… jakąś ciekawszą bielizną pod sukienką. - Wyszczerzyła ząbki lekarka.
- Ummm… i masz zamiar ją pokazywać? - Parsknęła Iris - Pani doktor… ojej…
- Ja też wczoraj się komuś pokazałam bez bielizny… - Wyszeptała Sarah. - Nie myśl, że ja jestem jakaś bardzo grzeczniutka… tylko nie lubię, jak się z pewnymi elementami zabawy przesadza. - Mrugnęła okiem lekarka.
- Szokujące wieści - Powiedziała Iris, wieeelce przesadnym, zabawnym, niby zbulwersowanym tonem, niczym jakaś stara, zrzędliwa damulka wyższych sfer, po czym zachichotała - Czyli… mam rozumieć, że będzie niezły wieczorek - Dodała już zwyczajnie, choć cicho.
- Wieeeesz… - Przeciągle szepnęła Sarah, rozglądając się dyskretnie po sąsiednich stolikach, czy ktoś im się nie przysłuchuje. - Jeśli będziesz grzeczna do tego czasu i nie przesadzisz z alkoholem… to ja w swojej apteczce mam kilka środków, które… są lekarstwami, ale mają też parę innych… ciekawych efektów. - Patrzyła czujnie pani doktor na Iris… a ta uniosła brewkę, i szeroko się uśmiechnęła.
- A to ci "cicha woda"... - Detektyw zachichotała.
- Ale ma się skończyć tak, żebyśmy się wyspały w… miarę kulturalnych warunkach. - Pokazała języczek lekarka. - No i… przepraszam za przygryzienie piersi, chciałam cię tylko przewrócić do bezpieczniejszej pozycji, ale mnie objęłaś i pociągnęłaś pod siebie… nie mogłam się wydostać w inny sposób… - Lekko zawstydziła się Sarah, patrząc nie na twarz Iris, a na jej śliczny dekolt.
- Haaalo? Tu mam oczy? - Iris pstryknęła palcami na Sarah, ale jej ton był rozbawiony, i to był żarcik, a nie jakieś tam oburzenie - Było, minęło, dobrze jest… i… yes Ma'am, postaram się! - Zasalutowała do lekarki zabawnie dwoma palcami.
- Oceniałam tylko wzrokowo, czy nie trzeba jednak opatrzyć… - Zachichotała Sarah, zerkając znów w oczy Iris.
- Nie trzeba, przeżyję - Uśmiechnęła się przelotnie Iris, po czym spojrzała po stole - Zjadłyśmy… to co teraz? Masz jakieś pomysły? Czy może… rozchodzimy się? - Dodała jakby niepewnym tonem.
- To chodź może obejrzeć trochę statek przed… - Nie dokończyła przed czym lekarka, tylko uśmiechnęła się szeroko, szczerząc ząbki. - Może znajdziemy coś wartego uwagi na następne dni.
 
Jenny jest offline