Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2022, 20:52   #53
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Inimici saepe verum dicunt, amici numquam


Czarna kobra, czarny brylant… serce uderza śród tętna oszołomień,
błysk sztyletu… czarny blask diamentu, czarnoksięski płomień…

Szlak piekieł nie raz przemierzał klubową nocą i kochał się w hazardzie. Na swej drodze spotykał pijaków, łazęgów i łgarzy. Niespokojna duma wielokrotnie biła z brodatej twarzy Aksla. Ongiś potrafił być niezwykle śmiały, dawać pokazy diablej fantazji. Teraz kiedy cydr spłynął mu do gardła słodyczą jabłek zmieszaną z korzenno-miodowym posmakiem whiskey znów to poczuł. Słowa Camilli dopełniły osobliwych wizji. Świat wokół miał być projekcją, a oni współuczestniczyli w tym pokazie dotąd nie w pełni świadomi swych zdolności. Chociaż, gdy patrzył na Ayo jak oswaja właścicielkę lokalu i królową miasta pewną dozą stanowczej łagodności i sensualnego oczarowania, kiedy zerkał na euforyczną Zuri, o wręcz wulkanicznej sile zaklętej w delikatności podobnej do wdzięku wirujących płatków kwitnących jabłoni, to wypowiedzi Lady Burrow nabierały zupełnie nowego wymiaru. Lśniący, których poznał naprawdę przejawiali nieprzeciętne umiejętności, nie wiadomo czy za sprawą tego wymyślnego miejsca, czy ogromnej determinacji i wewnętrznej siły, która kazała im wkroczyć na nieznane terytorium, wierząc w ocalenie Molly. Odczuwał też skumulowaną, zimną energię bijącą od siedzącego obok Bozanskyego, póki co wytłumioną, bez widocznych fajerwerków, lecz głęboko zakotwiczoną, nie pozwalającą na dryf w niepożądanym kierunku. Cieszył się, że jest obok pewna ostoja, bo mimo całego przedstawienia i spływających nań bodźców świadomość w czyich rękach się znajdują nie umknęła antykwariuszowi oraz nie pozbawiła go czujności.

Tak jak w grze, czy to partii szachów, czy bardziej hazardowej rozgrywce, nie można było dać się oszukać sztuczkom i trikom. Mimo iż przewaga Camilli wydawała się miażdżąca to fakt, że siadła z nimi do stołu mógł być poczytany jako akt pewnej łaskawości. Aksel nie wiedział czy przeczytała ich tak łatwo, czy też nieco uśpiła ją władczość, w jakiej wyraźnie była rozsmakowana? Paradoksalnie to mogła być jej jedyna słabość - przekonanie o własnej sile…

Winien ją umocnić pochlebstwem, wszak słowo o zarania dziejów potrafiło uwieść i pomóc zyskać przychylność władców. Habet suum venenum blanda oratio – pomyślał, układając w myślach wytworny komplement godny ich przeciwniczki, a jednocześnie jedynej osoby, która posiadała wiedzę o losie dziewczynki i o rozgrywce toczonej na wydawało się niejednolitej planszy…

Utwierdził się w tym osądzie, kiedy na scenę trafił monstrualny, obrzydliwy typ, który równie dobrze mógł być efektem sterydowego eksperymentu, co pomiotem wyplutym z czeluści piekieł…
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 23-09-2022 o 20:56.
Deszatie jest offline