Tym sposobem dotarliśmy do końca. Najpierw muszę wam podziękować za bardzo zaangażowaną grę oraz wytrwałość. To była długa wędrówka i mam nadzieję, że dobrze się podczas niej bawiliście.
Przez ten czas zżyłem się z waszymi bohaterami, ponieważ zostali konsekwentnie i realistycznie odegrani. Mam wrażenie, że jak zostali opisani jeszcze w KP, tak zachowywali się do samego końca. Oczywiście po drodze przeszli też swoistą przemianę, bo i o tym była sama sesja. Ponadto cieszyło mnie, że dobrze czuliście moje intencje, uzupełniając fabułę o własne pomysły, co samo w sobie jest nagrodą dla każdego MG. Huw szybko opuścił ramy archetypowego policjanta po przejściach, stając się niejednoznaczny, a przez to właśnie tak dobrze rozpisany. Kiedy trzeba było Siwy pozostawał dobrym kompanem, a kiedy indziej wrednym sukinkotem. Co do Robin, to nie sądziłem nawet, że można wycisnąć tyle z postaci behawiorystki, który to zawód przecież nie kojarzy się raczej z zawrotnymi przygodami. A jednak jej swoista wrażliwość, ale i zawziętość sprawnie prowadziły Robin poprzez kolejne przeszkody, które los rzucał niczem te kłody pod nogi. Foxy również dodała całości swojego uroku
.
Jeśli chodzi o sam epilog: nie opisywałem w nim realizacji planów Lwyda i Carmichell, bo wybrzmiało to w waszych postach i byłoby to trochę wchodzenie w cudze kompetencje. Sądzę, że najlepiej domyślacie się czy po tym co przeszli, udało im się wykonać swoje postanowienia oraz wyjść na prostą.
Dreamcatcher narodził się w mojej głowie trzy lata temu i choć przez ten czas niektóre koncepcje uległy zmianom, to czuję że zrealizowałem swoją wizję. Sesje zawsze traktuję jednak jako kolektywną pracę i również teraz uważam, że była to świetna wspólna robota. Jeszcze raz dzięki za świetną grę :].