Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2022, 16:37   #33
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
- Iris! Hej, Iris! - Stanowczo odezwała się Sarah do leżącej na niej detektyw, chcąc przede wszystkim ocenić, czy w ogóle jest przytomna. Dłonią już delikatnie starała się wyszukać miejsca, z którego było główne krwawienie, by próbować je jak najszybciej zatamować… nieprzytomna(oby tylko, oby tylko!) detektyw po prostu się zaś z niej zsunęła, gdy Sarah zaczęła się pod nią poruszać.

Iris była postrzelona w lewę ramię, którym osłaniała głowę lekarki, krwawiły i jej plecy, oraz lewe udo… Sarah ułożyła ciało Iris tak, by unikać większego krwawienia oraz by było jej łatwiej zatamować rany. Najpierw szybko oceniła, które rany powodują największe krwawienie, czy naruszone zostały tętnice lub żyły, a następnie szybko przystąpiła do uciskania i jeśli była taka możliwość, zakładania opatrunków… z obrusów, a nawet serwetek. Postrzał w rękę nie był na wylot, w nogę również. Więc kule musiały nadal tkwić w ciele detektyw. Plecy… o te obawiała się Sarah najbardziej. Ale okazało się, że kolejny pocisk jedynie otarł prawy bok Iris, zostawiając w nim bardzo płytką, krwawiącą bruzdę, uffff.

Wkrótce na salę wbiegło kilku oficerów z rewolwerami, oraz paru marynarzy z karabinami…

- Halo! Pomocy! - Krzyknęła głośno Sarah do przybyłych do sali, licząc, że któryś z nich ją wesprze. Na pewno konieczne było bezpieczne przeniesienie Iris do sterylnych warunków, oczyszczenie ran, nałożenie nowych opatrunków z profesjonalnych środków… wszystko, co mogła i dotychczas zrobiła, było tylko tymczasowe.
- Co się stało?!
- Ręce do góry!! - Załoga krzyczała w nerwach, widząc i pistolet na podłodze, bliziutko Sarah.
- Idioto, ona zastrzeliła napastniczkę, kiedy was tu nie było, żeby zapewniać nam bezpieczeństwo, więc jak już mi nie pomagasz jej opatrzeć, to chociaż nie przeszkadzaj! - Wrzasnęła, ale też w miarę możliwości, by wykazać też nieco dobrej woli, podnosząc na chwilę jedną rękę, podczas gdy drugą przyciskała prowizoryczny opatrunek do uda Iris.
- Kto strzelał, i do kogo? - Do lekarki podszedł jakiś oficer, celując w nią z rewolweru… po czym zabrał pistolet detektyw, i schował do kieszeni.
- Zakonnice do pasażerów statku! - Wrzasnęła Sarah. - Kurwa, nie ma teraz czasu na przesłuchania, ona może umrzeć!
- Zakonnice?? - Zdziwił się oficer.
- Tak, zakonnice!
- Cholerne zakonnice! - Zaczęli się udzielać inni pasażerowie. Wiele kobiet płakało, mężczyźni przeklinali…
- Dobrze, przepraszam! - Oficer opuścił rewolwer, po czym rozejrzał się po pobojowisku, i zaczął wydawać rozkazy marynarzom - Sprawdzić czy żyją! Zająć się rannymi! Przynieście nosze, i zawiadomić kapitana o sytuacji!!
- Jestem lekarką! - Wśród tumultu, zwróciła się Sarah do oficera głośno, ale już nieco spokojniej. - Musicie mieć tu jakieś skrzydło szpitalne? Trzeba ją tam zabrać, ale ostrożnie na noszach! Oczyścić rany, wyjąć odłamki, zaopatrzyć! A na razie trzeba przytrzymywać opatrunki, które prowizorycznie zrobiłam, żeby zatamować krwawienie!
- Róbcie, co ta pani mówi, jest lekarzem! I niech ktoś leci po naszego pokładowego lekarza! - Odezwał się oficer.

- Te zabite mają na sobie bomby!! - Wrzasnął nagle jeden z marynarzy, sprawdzający ciało jednej z zakonnic.
- Jasna cholera… - Warknął oficer, i nawiązał kontakt wzrokowy z innym.
- Steven…
- Musimy stąd wszystkich zabrać...

- Panie i panowie! Proszę natychmiast opuścić salę!! - Krzyknął wcześniejszy rozmówca Sarah - Załoga wam pomoże, już się wszystkim zajmujemy! Gdzie te nosze??

Lekarka patrzyła po sali, wypatrując noszy, ewakuujących się i ewentualnych innych rannych.
- Kochana, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze, wszystkiego przypilnuję… - Wyszeptała po chwili do uszka Iris, pocałowała ją też w czółko. - I dziękuję… - Starała się nie uronić łezki, powróciła więc do wypatrywania załogi niosącej nosze.
 
Jenny jest offline