Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2022, 18:25   #56
Sonichu
 
Sonichu's Avatar
 
Reputacja: 1 Sonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputację
Ta noc, już od przebudzenia, zastała Alessandrę w wybornym nastroju. Od samego wyjścia z letargu wydawała się promienieć radością, a także dziwnym jak na nią spokojem, gdy bez ani jednego słowa skargi, cmoknięcia czy prychnięcia, znosiła przygotowania do wyjścia nie rugając domowej ghulicy i śmiertelnych służek za opieszałość. Była cierpliwa, znosiła dzielnie zabiegi fryzjerskie oraz resztę wizażu, ubierania w kolejną prawie niczego nie kryjąca suknię i była zadowolona, nawet bardzo. Zarówno patrząc w lustro na sam koniec jak i widząc że jej dzisiejsze dodatki również prezentują się na odpowiednim poziomie.
Zeszłej nocy spędziła dobrą godzinę rozprawiając z Musette o ich doborze na ten wieczór. Z początku przychylała się do dobrania cygańskiej barmanki, jednak ze względu na kolor włosów i drobny wzrost nie za bardzo pasowała jej do Jewel będącej ostatni ulubioną torebką Torreador. Wybór w końcu padł na Fifine, kolejną z dziewczyn pracujących w Miroir Noir, a zaznajomioną w Maskaradę, dodatkowo również szatynkę i w podobnym wzroście do pierwszej lalki. Skoro de Gast czekało bardzo oficjalne wyjście wszystko musiało grać, współgrać i pasować, aby potem nie posądzono jej o bezguście.

Co prawda sam początek imprezy różnił się od tego co zwykle Alessandra preferowała, jednak narzekać nie miała najmniejszego zamiaru. Z czarującym uśmiechem przyczepionym do twarzy lawirowała między gośćmi, przysłuchując się przemowie Aurory i ciesząc próżną duszę spojrzeniami które rzucano w jej stronę. To był dobry wieczór, cieszący zmysły mimo że na co dzień młoda spokrewniona raczej nie bawiła się w politykę stawiając na korzystanie ze śmiertelnych odruchów i pasji póki mijające dekady nie zmienią jej w znudzoną i zblazowaną staruchę zamkniętą w wiecznie młodym ciele.
W pewnym momencie trójka z Miroir Noir natknęła się na samą gospodynię, która sama je zaczepiła. De Gast przywitała się z nią całując w policzek i zaśmiała się, gdy Monique skończyła, kryjąc pod tym złość, radość i całą masę sprzecznych odczuć na wieść, że jej maula znajduje się piętro niżej.
Aby odwrócić uwagę od tego konkretnego tematu z pomrukiem zadowolenia trąciła nosem policzek Jewel, a następnie Fifine, patrząc przy tym drugiej blondynce głęboko w oczy.
- Nie można przecież popełniać zbrodni na dobrym smaku, szczególnie w tak wysmakowanym miejscu. Skoro po odstawieniu roli dobrej gospodyni zejdziesz na dół możemy sprawdzić jak moje dodatki będą na tobie leżeć.

- Bardzo interesująca propozycja. - blond gospodyni chętnie się objęła i cmoknęła w policzek jednej ze swoich honorowych gości dzisiejszego wieczoru. I obrzuciła obie brunetki flankujące gościa zaciekawionym spojrzeniem.

- Właściwie dlaczego nie? Mam ochotę na coś nowego. Poza tym trafiłaś w czuły punkt. - Monique roześmiała się wesoło a mokry ogień w oczach wskazywał, że dłuży jej się na tym poziomie i najchętniej skoczyła by już na niższy poziom. No ale jednak była tu główną gospodynią i jednak wypadało zachować chociaż trochę pozorów. Końcówkę wypowiedzi przetrzymała nieco dłużej obdarzając pannę de Gast psotnym spojrzeniem. Po czym nachyliła się ku niej jakby chciała powiedzieć coś dyskretnego.

- Poza tym lubię jak ktoś na mnie leży. I w ogóle jak jest nade mną. Albo za mną. - zdradziła cicho i znów się roześmiała beztrosko.

De Gast spojrzała po swoich dodatkach robiąc przy tym zamyśloną minę i nie przestając się lekko uśmiechać gdy wróciła wzrokiem do Noel.
- Myślę kochanie, że mogłybyśmy coś na to zaradzić. - teraz ona nachyliła się odrobinę do przodu aby przejść na cichszy ton - Uwielbiam znajdować czułe punkty, zawsze cudownie jest widzieć i czuć reakcję na zwieńczenie owych poszukiwań. Ekscytujące, zawsze i za każdym razem.

- Tak, kochanie, całkowicie się z tobą zgadzam. Też miewasz te dylematy? Czy bardziej ekscytujące jest jak ktoś szuka i znajduje twoje czy też jak ty znajdziesz u kogoś? - faworyta księcia pokręciła swoim krwistym kieliszkiem i obdarzyła swojego gościa roziskrzonym spojrzeniem. Skorzystała z okazji jak ta się ku niej nachyliła i położyła jej swoją dłoń blisko szyi a kciukiem musnęła tą szyję.

- Czasami - przyznała odchylając kark w bok i zmrużyła oczy - Jeśli mam mało czasu, wychodzę z założenia że nie można być zachłannym sknerą. Poza tym samotne poszukiwania nie są tak interesujące jak te wspólne. Wtedy można urządzić wyścig, kto pierwszy znajdzie cel albo dotrze do niego. W ten czy inny sposób - poprawiła kosmyk jasnych włosów gospodyni, odgarniając go z jej twarzy za ucho.
- Naprawdę cudowne przyjęcie, z naprawdę pięknymi perspektywami na finał - powiedziała przy tym niskim głosem - Jest mi niezmiernie miło, że włożyłaś w nie tyle serca i uwagi. Byłabym okropnie niewdzięczna gdybym nie odpłaciła tym samym, choć to nie sercem chcę się podzielić, ale myślę, że ty również miło będziesz wspominać czas do świtu. Powiedz, długo jeszcze musisz tu spędzić aby obowiązkom gospodarza stało się zadość?

Malakavianka westchnęła tak przekonywająco jakby wciąż używała płuc do oddychania. Z bliska wydawała się żywym dowodem na to, że te plotki i podejrzenie iż jest śmiertelniczką miały swoje uzasadnienie. Wydawało się, że bije od niej jakieś wewnętrzne, żywe ciepło jakie może ogrzać serce i duszę. Chociaż grzanie się ciałem od jej ciała też zapowiadało się całkiem przyjemnie. Zaś blond głowa gospodyni kiwała u uśmiechała się ze zrozumieniem gdy Torreador mówiła na znak, że myślą w tej sprawie podobnie. Przy ostatnim pytaniu spojrzała na swój drobny, damski ozdobny zegarek z brylantami. Ładnie się komponował do jej świetlistej, cekinowej sukienki.

- Bardzo się cieszę, że ci się u nas podoba. Starałam się zorganizować i zaprosić same ciekawe osoby i atrakcje. W końcu to przyjęcie na waszą cześć. Jak Aurora do mnie zadzwoniła, że trzeba coś zorganizować to od razu jej mówiłam, żeby tutaj zrobić. No i jeszcze prawie na ostatnią chwilę Ninette udało mi się ściągnąć. Bo kręciła noskiem, i miała foszki, wiesz jak to z tymi divami i artystkami. Tak czułam, że tylko się zgrywa, trochę już ją znam. Ale dała świetny koncert, jak zawsze zresztą. A widziałaś jak utarła nosa Hetmanowi? Chyba się nieźle zdziwił jak mu zaśpiewała ten punkowy kawałek. - gospodyni poczuła się doceniona i mile połechtana, że gościowi podoba się zorganizowane przyjęcie. Zwłaszcza, że to właśnie między innymi z myślą o niej zostało zorganizowane. Wspomnienie uwielbianej w koterii divy jednak ją rozbawiło, zwłaszcza ta końcówka jaką sprowokował primogen Brujah.

- A już właściwie niedługo. Jeszcze zrobię rundkę i uprzedzę, że schodzę na dół. Ale jak chcesz to idź. Tam obsługa się na pewno tobą zajmie. W razie czego zarezerwowałam 6-tkę na swoje skromne potrzeby, możesz tam poczekać albo zaprosić kogoś jeśli chcesz. - blodnynka wróciła jednak do swoich planów na nadchodzący kwadrans czy dwa. Widocznie uznała, że czas już kończyć odgrywanie dobrej i porządnej gospodyni.

- Szóstka? - zdziwiła się Torreador - Mam nadzieję że nie jest to górny limit osób które pokój pomieści, bo jeśli mam kogoś zaprosić może być różnie. Ciężko się zdecydować przy takim wyborze, choć główne danie już mam w menu - zrobiła niewinną minę patrząc na blondynkę, a potem zerknęła w stronę primogena Brujah.
- Fascynujące, myślałam że nie będzie umiał pić z czegoś, co nie jest szyjką butelki po tanim winie, a tu taka niespodzianka. Ciekawe czy za życia umiał też jeść nożem i widelcem, czy przed zjedzeniem steka bił go tak długo pięściami aż ten się rozleciał na kawałki.

Noel roześmiała się perliście na ten komentarz. Ale też ciekawie posłała spojrzenie przez stojących gości i tych siedzących przy stolikach na grupkę w skórzanych kurtkach. Pasowali do tak szacownej imprezy jak pięść do nosa.

- Z tego co słyszałam to potrafi być interesująco dziki i żywiołowy. Dobry wybór. Też o nim myślałam. Ale zwykle tu nie przychodzą. Wciąż chyba myślą, że tu jest jak dawniej, zanim ja przyszłam i to nadal imprezy zamknięte dla ważniaków i ich gości. Dobrze, że przyszedł. Zawsze to ktoś nowy. I do tego całkiem nietuzinkowy. - Monique obserwując hałaśliwą grupkę punków podzieliła się z nową koleżanką swoją opinią o ich primogenie.

- A miejscami się nie przejmuj. A… Bo nie byłaś tam jeszcze? No tak… Ale to nic, jakbyś potrzebowała więcej miejsca dla swoich gości to możesz wziąć kolejny pokój. Mamy też takie większe. I salę do BDSM. Uwielbiam ją. I siłownię. I parę innych wystrojów, nie wiem co lubisz. W tej 6-tce to są dyby a to jedna z moich ulubionych zabawek. - Noel wymieniła parę atrakcji jakie są dostępne w tym lokalu i popatrzyła sondująco na rozmówczynię czy to by było coś dla niej satysfakcjonującego.

Zobaczyła wzrok pełen zrozumienie i uśmiech jakim odbarza się partnera w zbrodni, dzielącego ze sobą sekret.
- Kochanie musisz, ale to absolutnie musisz wpaść do mnie do Miroir Noir - powiedziała podnosząc rękę i zaczęła zabawę jasnym lokiem Malkavianki, zakręcając go trochę na palcu i rozkręcając - Pół piętra mam w podobnym klimacie. Dyby, haki, maszyny, kolekcje pejczy i batów, całe ściany z zabawkami i masę ptaszyn które aż przebierają nóżkami aby je tam zabrać. Ostatnio nawet zorganizowałam salę z gloryhole, co za odświeżające doświadczenie. Wiem że jesteś zajętą, ale znajdź jeden wieczór, a nie pożałujesz. Byłabym niezwykle rada jeśli w ramach podziękowań za to wspaniałe przyjęcie mogłabym być twoją gospodynią i ciebie rozpieścić aż do… utraty czego sobie tylko życzysz i wymarzysz. - skończyła głaszcząc jej policzek kciukiem.

- Oh kochanie, widzę, że się dogadamy. - Monique westchnęła z ulgą i przyjemnością jakby właśnie takie zaproszenia lubiła najbardziej. Skorzystała z okazji i z wdzięcznością pocałowała wnętrzne głaszczącej jej policzek dłoni.

- Dyby, haki, pejcze, kneble, obroże, kajdany… - wymieniła z rozmarzonym wyrazem twarzy jakby mówiła o jakichś swoich ulubionych smakołykach. - I jeszcze gloryhole też macie? Cudownie, dawno nie próbowałam. Tak czułam, że mi tutaj czegoś brakuje do kompletu. Będę musiała pomyśleć o czymś takim. Znaczy jest taki zakek na dole no ale pomyślałam, że właściwie oficjalnie też można by urządzić coś podobnego. - blondynka jakby się ocknęła z tego przyjemnego rozmarzenia i przyklasnęła temu pomysłowi w pełni.

- To może jutro? Jeśli nie masz innych planów oczywiście. Bo w niedzielę to was pewnie Aurora zajmie. - zaproponowała spotkanie na jutrzejszą, sobotnią noc.

- Północ pasuje? - de Gast odpowiedziała praktycznie od razu, a jej uśmiech stał się szeroki i radosny. Oczyma wyobraźni już widziała co się będzie działo za niecałą dobę, a w głowie już zaczynała sporządzać listę do przekazania Jewel i reszcie.
- To dziś zróbmy sobie przystawkę, a jutro zjemy kilkudaniowy obiad z deserem i lampką dobrego trunku na zakończenie. Masz jakieś specjalne życzenia, kochanie? Ach i właśnie. Mówiłaś że widziałaś Sorena. Podpytasz się swoich gdzie się zalągł? Chciałabym z nim zamienić parę słów zanim zapomnę że moja głowa służy do czegoś innego niż trzymanie jej między czyimiś udami. - zrobiła trochę smutna minę.

- Soren? A to pewnie na dole jak go tu nie ma. On jak przychodzi to zwykle baluje tam na dole. Aha, i jeszcze Angelette też gdzieś tam jest. Zdziwiłam się, że przyszła. Odkąd Oliver zrobił mnie tu managerem przestała przychodzić. Dopiero teraz. - gospodyni rozejrzała się po głównej sali “The Haven” szukając mauli swojej rozmówczyni. Ale go nie znalazła. Zresztą drugiej blondynce też nie udało się go wypatrzeć.

- A co do jutra, oczywiście, że mi pasuję. A życzenia? Lubię ostrą zabawę bez zahamowań. Będę zaszczycona jak moja gospodyni raczy być moją panią. Lubię surowe i wymagające panie. Ale zresztą może dzisiaj to jeszcze poćwiczymy. A teraz kochanie wybacz. Muszę jak najprędzej strzelić kółeczko pożegnań bo mi strasznej ochoty narobiłaś i mnie teraz mocno ciśnie aby zejść pięterko niżej. - Noel wróciła spojrzeniem do swojego gościa i bez skrępowania powiedziała jej co lubi w takich zabawach na spotkaniach i sądząc po spojrzeniu to chyba ta rozmowa nieźle ją pobudziła i chciała jak najprędzej dać temu ujście.
Niestety była też odpowiedzialna za dobrą zabawę całej zgrai ożywieńców zebranych na górze, więc po wstępnych ustaleniach ich własna zabawa zacząć się miała za godzinę.


Odpływając od Monique de Gast nie zeszła od razu na dół. Miała inny plan, ale zanim zajęła się jego realizacją przeszła jeszcze między paroma grupkami i stołami tak, aby nie kierować się do celu od razu po ostatniej rozmowie. Obramowana przez parę ślicznotek w czarnych, koronkowych sukienkach rozsiewała uśmiechy i zalotne spojrzenia, zamieniając parę słów to z tym, to z tamtą, aż wreszcie zabrakło jej cierpliwości, więc jej wędrówka zmieniła kierunek, niosąc spokrewnioną wraz z dwoma krwawymi lalkami pod część sali, gdzie panował największy hałas oraz zamieszanie. Stojące tam osoby też się wyróżniały na tle zwykle odstawionych jak szczury na otwarcie kanału gości - nosili skóry, pieszczochy, rękawiczki i bez palców oraz zdecydowanie za dużo kolczyków w uszach aby dało się to jeszcze uznać za estetyczne, choć z drugiej strony ten nadmiar żelastwa miał swój przewrotny urok.
W środku zaś stała ta najważniejsza, wokół której orbitowali pozostali i to w jego stronę wyraźnie kierowała się Alessandra, łapiąc jego spojrzenie gdy nie było już opcji że zmierzają gdzieś indziej. Patrzyła na niego z figlarnym błyskiem w niebieskich jak dwa szafiry oczach, uśmiechając delikatnie a będąc parę kroków przed celem zwolniła kroku.
- Jedna rzecz nie daje mi spokoju, mogłam się dopytać za twoimi plecami ale wolę załatwiać takie rzeczy wprost. - zaczęła niskim tonem - Tak nawet wolę, ta strona zdecydowanie jest twoją reprezentatywną… choć do końca nie mogę tego stwierdzić - wzruszyła ramionami - Drugiej nie zdążyłam się jeszcze dobrze przyjrzeć.

- Hej, chłopaki! Patrzcie kto nas odwiedził! - herszt Brujah gwizdnął, koledzy też jak trzy skąpo odziane ślicznotki podchodziły do ich sofy i stolika a nawet się zatrzymały. Obie służki wampirzycy też były niczego sobie i w pojedynkę pewnie aż tak by nie wpadała w oko jak z dwiema, żywymi dodatkami po swoich bokach. Od razu było widać, że nie idzie jakaś przypadkowa osoba tylko ktoś ze swoją eskortą. I do tego w bardzo śmiałych i seksownych kreacjach. Więc panowie i jedna pani w skórzanych kurtkach też tego nie przeoczyli. Z bliska Torreador widziała, że są już wesolutcy i nieźle zrobieni. Ale nie tak aby nie kontaktować otoczenia. Ot tak, w sam raz. I widziała, że zżera ich ciekawość na ich widok i podoba im się to co widzą. Ale odezwał się ich przywódca.

- To co chcesz wiedzieć maleńka? No nie wstydź się, chodź, powiedz mi na ucho, nie będę się śmiał. - Hetman poklepał swoje uda na znak gdzie blondynka powinna usiąść ale nawijał tym rubasznym, lekkim tonem, podobnym do tego jakim zaczepił Ninnette na scenie z tym śpiewaniem prawdziwego punka.

Wstyd i Alessa nie były synonimami, jednak blondynka nie przyszła tu po to aby roztrząsać podobne pierdoły. Stojąc obcięła primogena powłóczystym spojrzeniem, oglądając go sobie z bliska i przygryzła na moment wargę a w jej oczach pojawiło się rozbawienie. Przechyliła się do Fifiene i mruknęła jej coś na ucho, a Jewel wystarczyło że dała znać lekkim ściśnięciem ramienia trzy razy. Zaraz trójka się rozdzieliła, gdy Fifi przeszła za kanapę aby stanąć punkowi za plecami, pochylić się i z rozochoconym uśmieszkiem położyć mu dłonie na ramionach ugniatając je powoli. W tym czasie de Gast razem z drugą śmiertelniczką zasiadły mu na kolanach, każda zajmując jedno. Jewel od razu przylgnęła do jego boku kładąc mu dłoń na piersi i z podobną miną co druga ślicznotka drapała go po piersi mrucząc cicho do ucha.
Blondynka za to nachyliła się do przodu, zbliżając twarz do jego twarzy jakby chciała po pocałować, jednak zatrzymała się chwilę przed tym gdy ich wargi się zetknęły. Z bliska raz jeszcze szybkimi skokami oczu przyjrzała się jego twarzy, większość uwagi dzieląc między wargi i oczy.
- Na ucho odpada, lubię widzieć wszystko w trakcie. Powiedz, dlaczego wołają cię akurat Hetman? - spytała bawiąc się w tą nieśmiałą wersję, chociaż nie do końca. Nieśmiałe dziewczynki nie pakowały się obcym na kolana prawie nagie i nie obwieszały ich swoimi dodatkami.

Trzeba było przyznać, że ten atak z trzech stron na raz nieco rozproszył Stephana. Zadarł głowę do góry gdy Fifi stanęła trochę za nim a trochę nad nim. I ujrzał jej ładną twarz okraszoną uwodzicielskim spojrzeniem i obiecującym uśmiechem na pełnych ustach. A zaraz potem pozostała dwójka władowała mu się na kolana i to w całkiem prowokujących intencjach. Machinalnie je objął i de Gast poczuła jego ciepłą i nieco chropawą dłoń na swoich prawie nagich plecach. I nieco chłodną, szorstkość skórzanej kurtki i już całkiem zimne, metalowe ćwieki i przypinki. Ale to było nic w porównaniu do tego co się zaczęło dziać na tej sofie. Banda Hetmana miała widowisko na żywo i z zapartym tchem czekali na to co się stanie. Ich lider zaś ochoczo zabrał się za głaskanie swoich chętnych zdobyczy i roześmiał się głośno jak usłyszał pytanie. A może z czego innego.

- Hetman? A bo się kiedyś woziłem na dzielni. Jak hetman po stepie. I tak zostało. Hetman to w Ukrainie taki wódz, generał. I tak już zostało. - wyjaśnił z zadowoleniem skąd się wzięła jego ksywa. - A was jakoś wołają? Bo ty to byłaś w tym Leclercu nie? Widziałem cię na scenie jak ta ruska cię przedstawiała. Niezła kiecka. Lubię jak diewoszki się umieją odpowiednio ubrać na wyjście. - po spojrzeniu to de Gast widziała, że chyba podobnie jak z Monique nadają z Hetmanem na tej samej fali. Więc nie zanosiło się na to aby ją miał posłać do diabła.

Gdyby to zrobił daleko by nawet nie musiała iść, bo primogen Tremere kręciła się gdzieś przy stołach z piętnaście metrów od nich. Ale wychodziło że na razie zmiana adresu się nie zanosi, przynajmniej na najbliższe minuty. Torreador zaśmiała się wdzięcznie, wachlując rzęsami gdy spoglądała na Brujah i ułożyła się na jego drugim boku, wyciągając nogi aby było jej wygodnie i przy okazji lepiej się prezentowała.
- Dobrze widziałeś, tak to my zajęliśmy się tym przeklętym brudasem w zeszły weekend. Jestem Alessandra de Gast, jeśli będziesz kiedyś w przelocie przez Palais-Bourbon zajrzyj do Miroir Noir, moi ludzie cię do mnie zaprowadzą, a ja gdy już odzyskam głos z wrażenia że znów cię widzę i to w swoich progach, przypomnę sobie o roli dobrej gospodyni i powitam otwartymi… ramionami. Między innymi - zamruczała wyginając lekko pod jego dotykiem i mrużąc oczy. Przełożyła jedno ramię przez oparcie kanapy, drugie podniosła aby dłonią pieścić zarośniętą szczękę i policzki swojego krzesła.
- A ja lubię stanowczych mężczyzn, wiedzących czego chcą. Podoba mi się twoja wersja skąd się wziął Hetman, chociaż muszę przyznać że myślałam iż to ze względu na wielkość buławy - dodała poprawiając mu sie na kolanie całkiem bez premedytacji.

Rozległ się tubalny śmiech, właściwie rechot. Nie tylko uwaga rozbawiła samego Hetmana ale i jego bandę. Rżeli dobrą chwilę ciesząc się niezmiernie z tej żartobliwej uwagi. Dziewczęta Alessy też się roześmiały chociaż dyskretniej. Parę głów odwróciło się w ich stronę zaciekawi skąd te śmiechy i hałasy.

- Lubisz buławy? Lubisz duże buławy? No dziewuszka, to dobrze, to bardzo dobrze! A ja lubię jak dziewuszka ma sprytne rączki i buzię aby się odpowiednio zająć taką buławą. Masz takie sprytne rączki i buzię? - gdy już Coss się wyśmiał zwrócił się do blondynki siedzącej mu na kolanie. A gdy to mówił zaczął wodzić swoimi palcami po jej gładkim policzku aż dotarł do pełnych ust i nimi zaczął się bawić podrażniając je przy okazji.

- Tylko jest jeden problem - blondynka zaczęła zamyślonym głosem, w międzyczasie dając dyskretnie znać Jewel i Fifine że pora przejść do kolejnego etapu.
- Nie jestem sama, moim ślicznotkom pękną serduszka jeśli zacznę się zabawiać sama… a jeszcze się umówiłam z jedną ptaszyną… także widzisz kochanie. Musiałbyś dać radę co najmniej czterem - mimo smutku w głosie jej oczy płonęły pożądaniem. Skończyła mówić i przekręciła głowę łapiąc kciuk Brujah między wargi i wessała go do środka, wymownie poruszając powoli głową w przód i w tył raz wypuszczając go z ust do paznokcia, raz pozwalając aby zniknął w nich aż do śródręcza. Patrzyła mu w oczy, pozwalając aby język przemówił w inny sposób niż słowa, dokładając dodatkowe bodźce i wrażenia, pośrednio zapowiadając chociaż mgliście przyszłą zabawę w czyszczenie buławy i innych insygniów.
Jej służki też nie próżnowały. Widząc że Torreador przeszła do działania one zajęły się bokami szyi mężczyzny, pieszcząc je ustami i językami, a ich dłonie wciąż nie przerywały poprzedniej pracy.

- To mówisz, nie jesteś sama? No chyba tak, chyba rzeczywiście. - Brujah zamruczał z zadowolenia jak odpowiednio pogłaskany kot. Zerknął na siedzącą u jego boku Jewel ale ta pokiwała głową potwierdzając słowa szefowej.

- Tak, strasznie by nam smutno było bez szefowej. Jak tak same byśmy musiały zostać bez niej. - Jewel zrobiła odpowiednio smutną minkę aby pokazać jak trudno by jej było się rozstać z długonogą blondynką.

- Poza tym jesteśmy tu pierwszy raz. A tyle słyszałyśmy o tym miejscu. Więc by nam było przyjemnie móc je zobaczyć w całości. - Fifi dorzuciła też wątek turystyczny między pocałunkami w szyję i policzek mężczyzny z punkowym irokezem.

- No sami widzicie chłopaki, dziewuszki są w potrzebie i komplecie. Szkoda je zostawiać i rozdzielać. - Hetman zwrócił się do swoich kumpli niby przepraszającym tonem. Ale coś nie wyglądał aby mu było choć trochę przykro od zapowiedzi zabawy jaka czekała ich na dole.
Trzy kobiety wokół niego również nie wyglądały na rozczarowane, przeciwnie wręcz. Wymienili parę ostatnich uwag, a potem rozeszli w swoje strony dokończyć obowiązki przez przejściem do przyjemności.
W całym barwnym tłumie była jedna osoba, która wyróżniała się nie tylko pewnością siebie, ale i obrazem królowej lodu wyciągniętej ze starych baśni. Zimna, poważna, patrząca oceniająco na innych. Tej nocy jednak była zadowolona, a tylko głupiec by nie skorzystał.
- Naprawdę cudowne przyjęcie, chciałabym w imieniu pozostałych członków grupy wyrazić wdzięczność i podziękować. - wykorzystując chwilę, gdy wokół niej nie było aktualnie nikogo, de Gast zagaiła rozmowę, kiwając karkiem w ramach powitania.

- Oh, dziękuję. Chociaż ja to przyszłam na gotowe. To wszystko to zasługa Monique, ona tym zarządza i wszystko tu przygotowała. - szeryf paryskiej domeny pozostała oszczędna w mimice i ruchach. Ale ta warstwa chłodnego dystansu jaki zwykle od niej emanowała dzisiaj wydawała się nieco mniejsza. Nawet ta czarna mini i uczesanie sprawiało, że wydawała się wyglądać mniej oficjalnie niż choćby tydzień temu gdy wprowadzała ich w sprawę Brudasa z Orly. A jednak uśmiechnęła się oszczędnym uśmiechem przyjmując to podziękowanie od młodej Torreador.

- Tak, Monique jest niezwykle zaradna a także nietuzinkowa. Gdyby jednak nie szansa którą nam dałaś nie byłoby nas tutaj, cóż. Przynajmniej nas, testowanych - odpowiedziała nie kryjąc pogodnego nastroju. - Tym bardziej cieszy nas, że sprawę udało się załatwić bez zawodzenia twojego zaufania, w najszybszym możliwym terminie abyś nie musiała długo czekać. Jeśli mogłabym ukraść twoją uwagę jeszcze na parę chwil byłabym niezwykle zobowiązana. O ile, oczywiście, nie wzywają cię obowiązki.

- Czasem na szeryf domeny może pozwolić sobie odpocząć na jakimś przyjęciu. - francuska Rosjanka prychnęła nieco ironicznie więc chyba sama sobie dała wolne z pracy na dzisiejsza noc. Kiwała lekko głową zgadzając się lub przyjmując do wiadomości komentarz na temat blond gospodyni.

- A w czymś mogę ci pomóc? - zapytała wracając do tego, że blondynka w egzotycznej kreacji zaczęła mówić jakby miała do niej jakąś sprawę. Zachęciła ją do mówienia łagodnym uśmiechem i spojrzeniem. Sama pomerdała swoim kieliszkiem i upiła oszczędny łyczek.

- Doskonale, każdemu należy się odpoczynek, szczególnie gdy na co dzień nie ma na niego szansy ani czasu - zaczęła, dając krwawym lalkom dyskretnym uściskiem na przedramionach znać, aby oddaliły się na moment i zajęły sobą. Sama rozejrzała się po sali, dając czas Rosjance na dopicie jeszcze jednego łyka, a ptaszynom na odfrunięcie.
- Twa przychylność otworzyła wiele drzwi, chciałabym wiedzieć czy w najbliższym czasie będziesz nas potrzebować na dłużej, bądź intensywniej, aby nie wyjść na niewdzięczną gdy przejdę przez któreś i z racji wzburzonych emocji nie usłyszę wołania tej, która trzyma klucze. Byłoby to niedopuszczalne uchybienie, do którego z całego serca nie chcę dopuścić.

Aurora odprowadziła spojrzeniem obie odchodzące brunetki w czarnych, koronkowych sukienkach ale wróciła zaciekawionym spojrzeniem do swojej rozmówczyni.

- Tak, chyba tak. Chyba można tak powiedzieć. Że będę was potrzebowała na dłużej. Chociaż niekoniecznie na miejscu. Będziecie musieli wyjechać z miasta. Na dłużej. W najbliższych dniach. Ale o tym będziemy rozmawiać na niedzielnym spotkaniu. - szeryf o bladych licach okolonych czarnymi włosami chwilę się zastanawiała co powiedzieć. Ale w końcu zdecydowała się uchylić rąbka tajemnicy. Chociaż nie wyglądała jakby miała ochotę ciągnąć dalej ten temat.

- W takim razie tym bardziej trzeba nam korzystać z uroków dzisiejszej nocy - de Gast ukryła zaskoczenie za szerokim uśmiechem, gdy powiodła po sylwetce szeryf powłóczystym spojrzeniem - Jeśli w całym ferworze doglądania przyjęcia poczujesz się zmęczona i zapragniesz aby ktoś ulżył twym zmęczonym łydkom i barkom, spiętym po całym wieczorze chodzenia na szpilkach pozwól że zaproszę cię do Hell pod numer Sześć. Będziemy tam z Monique i paroma znajomymi, a gdybyś zechciała wpaść na masaż, bądź chociaż kieliszek czegoś na rozluźnienie, naprawdę tej nocy księżyc nie byłby najjaśniej nam świecącym ciałem niebieskim na tym śmiertelnym padole.

Chyba udało jej się zaskoczyć szeryf no i jednocześnie swoją nową szefową bo jej brwi uniosły się do góry. Upiła jeszcze łyk i spojrzała gdzieś tam gdzie miało być zejście do “The Hell”. Po czym zwróciła się do rozmówczyni z oszczędnym ale rozbawionym uśmiechem.

- Serdecznie ci dziękuję za zaproszenie kochanie. Doceniam śmiałość propozycji. - uniosła swój kieliszek jakby chciała jej wyrazić swoje uznanie. Przesunęła się spojrzeniem po figurze świeżo upieczonej Róży kończąc na jej oczach.

- Ale wolę bardziej kameralne spotkania. Niech to ci nie psuje dzisiejszej nocy. To wasza noc, wasze święto, bawcie się i nie żałujcie sobie niczego. - powiedziała z ciepłym uśmiechem. Sięgnęła do kopertówki, wyjęła portfel, z niego niewielki kartonik i wręczyła go swojej rozmówczyni.

- Ale skoro interesują cię masaże to myślę, że to powinno ci się spodobać. - na wizytówce wpadała w oko nazwa, “Czarna Dalia” na czarnym tle. I drobniejsze litery mówiące, że to gabinet masażu z adresem w hotelu “Olimp”. - Doceniam śmiałych ludzi. Zwłaszcza tych którzy są w mojej służbie i się sprawdzają. - dodała jakby blondynka mimo wszystko zdobyła u niej jakiś punkt. A z tego co kojarzyła Alessandra to to był hotelowy salon masażu otwarty w dzień dla śmiertelnych gości hotelowych. Ale nocami to obsługiwał nieśmiertelnych ważniaków i ich gości.

Torreador przyjęła wizytówkę z miną zwycięzcy loterii i skłoniła głowę nie przestając się uśmiechać. Nie dostała kosza, lecz zaproszenie na prywatne spędzenie czasu i zapoznanie bez świadków. Idealny początek pod owocną współpracę w przyszłości.
- W takim razie, jeśli nie masz nic przeciwko, skradnę odrobinę twej uwagi po naszym spotkaniu w niedzielę. - kiwnęła głową na pożegnanie i gestem
Podchodząc do kolejnego celu de Gast przybrała zadumaną minę, ciągnąc za sobą dodatki już odruchowo. Stanęły za plecami kolejnego gościa, przez chwilę mu się przyglądając.
- Nie wiedziałam, że Tremere zajmują się kradzieżami - Torreador zaczęła zamyślonym tonem i westchnęła dla lepszego efektu - Jak inaczej wyjaśnić fakt, że w twoich włosach zamknięto ogień? Kto go skradł dla ciebie, kolejny Prometeusz? Są cudowne, szczerze zazdroszczę.

Primogen paryskich diabłów była chyba jedną z nielicznych kobiet jakie przyszły w spodniach. I do tego skórzanej kurtce. Ale nie takiej skorupie w jakiej lubowała się ekipa Hetmana. Tylko jasno brązowej i miękkiej co nadawało jej nieco awangardowego charakteru. Słysząc gościa za swoimi plecami odwróciła się aby sprawdzić kto to mówi i roześmiała się wdzięcznie i perliście słysząc takie przywitanie. Najpierw skupiła wzrok na mówiącej blondynce w centrum potem szybko obrzuciła spojrzeniem Fifi i Jewel po jej bokach. Ale odezwała się do kobiety w centrum tego trójkowego szyku.

- To nasza mhroczna i tajemnicza magia Tremere z południa. Efekt jest niesamowity ale niestety jest pewien szkopuł. Jest mało trwały. Trzeba odprawiać mroczne, okultystyczne i plugawe rytuały aby je utrzymać. Przynajmniej raz w tygodniu. - primogen Diabłów nieco ściszyła głos, nachyliła się i mówiła niby konfidencjonalnym tonem. Jednak po psotnym spojrzeniu dało się poznać, że bawi się świetnie i za cholerę nie bierze na poważnie tego co właśnie mówi.

- Mroczne, plugawe rytuały, zapewne bezecne, odsądzające od czci i wiary - Alessandra powtórzyła za rudzielcem, smakując poszczególne słowa jakby były łykami wyjątkowo apetycznego vitae. Również skróciła dystans, spoglądając jej śmiało w oczy - Brzmi cudownie, taki efekt wart jest każdego grzechu… albo grzech ten jest do niego miłym dodatkiem. Czy Tremere z dalekiego, egzotycznego Południa są równie zaborcze w chowaniu swych sekretów jak Tremere stąd, czy bardziej otwarte na dzielenie się urokami swych… rytuałów? Między innymi.

- Hmm… Trudne pytanie… - Josette zacisnęła skromnie pomalowane usta w ciup albo, żeby lepiej panować nad mimiką albo, żeby się już nie roześmiać na całego. Ale dzielnie udawała, że jest poważna w rozmowie o tych mrocznych i plugawych rytuałach z jakich znany był jej klan.

- Ale chyba mogę zdradzić tyle, że ważnym elementem jest stosunek seksualny. Im bardziej intensywny i emocjonujący tym efekty są trwalsze i bardziej spektakularne. - dodała po namyśle jakby wahała się co może zdradzić postronnej osobie z tych krwawych rytuałów o jakich rozmawiały. Na koniec jeszcze powoli pokiwała twierdząco głową jakby chciała przybić tym swoje własne słowa. Alessa usłyszała jak któraś z jej dziewcząt nie wytrzymała i zaśmiała się cicho.

Torreador przytaknęła zgadzając się w pełni i przyjmując tłumaczenie w pełni, a po jej minie nie dało się poznać, że nie traktuje tej rozmowy jak dobrej zabawy, a jak poważną dyskusję.
W międzyczasie gdy Tremere mówiła podniosła dłoń, chwytając delikatnie jedno z ognistych pasm.
- Naprawdę piękne, warte każdego grzechu - przyznała owijając lok na bladym palcu dzięki czemu łapał światło i wyglądał jak prawdziwie żywy ogień. - Prawdziwy skarb, taki o który trzeba dbać aby nie zniknął i nie wyblakł, bo cóż by to była za strata dla nas wszystkich. Świat ma coraz mniej cudów, nie wolno pozwolić na utratę kolejnego - zrobiła smutną minę obrazującą że sama myśl o tym łamie jej serce.
- Nie można do tego dopuścić - nachyliła się jeszcze odrobinę przechodząc na szept prosto do ucha pod rudymi włosami i pocierając policzkiem o drugi policzek - Myślę, że możemy połączyć siły, aby nie dopuścić do tej okropnej tragedii. Słyszałam że do podobnych rytuałów najlepiej nadają się Róże, pod ich dotykiem efekty będziesz odczuwać nie przez tydzień, a miesiąc najmniej. Chyba że wolisz być nad, to również cudowna perspektywa. Akurat tak się składa że w Hell w Szóstce jest już odpowiednio przygotowany i zarezerwowany teren pod taki rytuał. Wszystko dopięte na ostatni guzik, gotowe aby zaczął czary. Myślę, że Monique również ucieszy możliwość wspomożenia tak szczytnego celu.

- Ah no tak! Róże! Przecież róże też są czerwone! Jakie to teraz oczywiste! - wiedźma z Tremere pacnęła się w czoło jakby dopiero młoda Torreador wskazała jej coś oczywistego co cały czas przed oczami. Jakoś nie wzbraniała się przed jej bliskością i szeptami oraz pozwoliła się bawić swoimi rudymi włosami. A ten niby oczywisty okrzyk wykorzystała aby objąć ją jak najlepszą koleżankę i znaleźć się piersią w pierś. Z rozgraniczeniem w postaci brązowej kurtki.

- Myślę, że nie ma co się zamykać na nowe doświadczenia. I chętnie podejrzę te wasze różane tajniki i techniki. Hmm… Odczuwać efekt przez miesiąc? No, no… Wysoka poprzeczka. Ale to by było coś. - pokiwała głową jakby zawierały, jakiś poważny, biznesowy deal na nie wiadomo jak wysokim szczeblu.

- I szóstka mówisz? Tam na dole? No myślę, że trafię. Ale Monique tam będzie? Ta od księcia? - już przestała się zgrywać i całkiem chętnie powiedziała “tak” na to urocze zaproszenie. Jednak wzmianka o imieniu gospodyni sprawiła, że się zawahała jakby to był element jakiego się nie spodziewała w tej układance.

- Różane rytuały też potrzebują odpowiedniej oprawy i przygotowania, a Monique była tak słodka aby zechcieć wziąć w nich udział. - blondynka potwierdziła lekkim tonem, ocierając się piersiami o piersi Josette i objęła ją w pasie, przyciągając do swoich bioder.
- Hetman również obiecał udowodnić, że w opowieściach o wielkości jego buławy jest sama prawda. Nie wiem jak ty, ale ja wprost umieram z ciekawości ile prawdy znajduje się w tych stepowych legendach. Jeśli jest chociaż w jednej czwartej tak temperamentny za zamkniętymi drzwiami jak na pokaz, to szykuje się naprawdę widowiskowa szarża - zachichotała do jej ucha - Dobre stosunki są świetnym punktem wyjścia do budowania dobrych stosunków już gdy wróci konieczność założenia ubrań i udawania przed światem pełnej powagi.

- Całkowicie się z tobą zgadzam moja droga. Uwielbiam zawierać nowe stosunki właśnie przez stosunki. Zwłaszcza z tak atrakcyjnymi stronami. - Tremere odwdzięczyła się Torreador i też przycisnęła jej biodra do własnych splatając dłonie na jej krzyżu.

- A z tym ubraniem to już wiem na czym polegała wróżna Sabine. Poprosiłam ją o taką małą na dzisiejszy wieczór. Podpowiedziała mi abym nie trudziła się z wybieraniem bielizny bo nie będzie mi na dzisiaj potrzebna. - wiedźma znów przypomniała sobie o czymś co ją rozbawiło. A z Alessandra było tak blisko niej, że mogła zajrzeć jej w dekolt o jaki opierała się własnym. Zobaczyła tam coś czego nie było widać przez koszulę. Dwie, przyjemne dla oka półkule jakie do tej pory czuła na własnych. Rzeczywiście nie wyglądały aby były czymś zasłonięte poza tą koszulą jaką właścicielka miała na sobie. Ta zaś nieco zsunęła swoje dłonie w dół i delikatnie położyła je na pośladkach blondynki.

- I mówisz, że Monique była taka kochana, że postanowiła dołączyć do tej międzyklanowej imprezy? No zobacz jaka miła dziewczyna. Jeszcze nie miałam okazji poznać jej od tej strony. A zawsze miałam ochotę. I Hetman też? Ciekawe, ciekawe… Z tymi męskimi przechwałkami to różnie bywa. Chociaż nadmiaru energii to rzeczywiście trudno mu odmówić. Może być całkiem podniecająco. - pokiwała swoją rudą głową na znak, że nic nie ma przeciwko takiemu składowi osobowemu na tą mniej oficjalną i bardziej zamkniętą część imprezy.

- Sprawdzimy ile prawdy jest w tym puszeniu. Na pewno się postara skoro tyle oczu będzie patrzeć - Torreador zaśmiała się i wzruszyła ramionami - No dobrze, nie tylko patrzeć…
Zrobiła się już pewnie połowa krótkiej, letniej nocy gdy Alessandra ruszyła na podbój bram piekieł. Wcześniej Monique wskazała jej gdzie jest wejście i dobrze, że to zrobiła. Bo wyglądało to jak kolejne drzwi prowadzące nie wiadomo gdzie. Za nimi był krótki korytarz i schody w dół. Tam też orszak na chwilę przystanął, gdy Torreador rozejrzała się po okolicy, a potem zwróciła się do służek.
- Jewel kochanie napisz do Dominika aby odebrał was koło południa. Wrócisz do klubu i poinformujesz resztę że mamy jutro w gościach książęcą faworytę, a pewnie nie tylko ją. Niech przygotują wszystko w sali tortur, chcę mieć też w gotowości dziesięć dziewczyn, bufet, obsługę baru, całą ochronę na nogach i Servio w pogotowiu gdyby był potrzebny. Przypomnij mi też abym zadzwoniła z zaproszeniem do Musette. Fifine skarbie na wieczór chcę tu mieć Nadine ze świeżą garderobą, nie pokażę się publicznie rozczochrana jak jakaś bezdomna. Wy dwie odpocznijcie bo w nocy będę was używać. Nadine i Dominik mają wziąć Lexusa bo być może nie będę wracać sama. - zakomenderowała, a lalki grzecznie przytaknęły z nieśmiertelnym “tak szefowo” Podjęły wędrówkę.

Wystrój zaczął się zmieniać. Niebiańska biel i błękit zaczęły przenikać się z piekielną czerwienią i czernią. Z początku wyglądało to jak drobne intruzje ale z każdym schodkiem było ich więcej i więcej. Aż na półpiętrze osiągały równowagę. A po nim, piekielne barwy coraz bardziej zdobywały dominację w wystroju. A gdy przeszła przez kolejny krótki korytarz ten był już w pełni w czarno - czerwonych barwach. Za nim była recepcja, zupełnie jak w hotelu. Za ladą stał przystojny amant w garniturze i piękna panna w garsonce.

- Dobry wieczór państwu. Witamy w “The Hell”. Widzę, że się nie znamy to chyba pierwszy raz? Nie szkodzi, wszystkim się zajmiemy. - mężczyzna przywitał się z gośćmi. Potem szybko wytłumaczył co jest co. Trzeba było pamiętać o bransoletkach. Bo na tym poziomie to często było jedyne ubranie jakie imprezowicze mieli na sobie. A tamto wejście to do pryszniców i była też łaźnia z wanną gdyby ktoś miał ochotę. Gdyby potrzeba było kogoś do pomocy w tej kąpieli to lokal dysponował odpowiednią służbą. Można było sobie wybrać. Była też szatnia. Na rzeczy jakie chciało się zostawić. Oraz nieco garderoby zastępczej czy po imprezie czy na tą imprezę gdyby coś się stało z własną. No i na sam koniec, tamte podwójne drzwi prowadziły do właściwego lokalu. Krótki korytarz, jeszcze parę schodków i już się było we właściwym “The Hell”.

- Mają państwo jakieś pytania albo życzenia? - zapytał jeszcze a na nadgarstku, podobnie jak u koleżanki, dało się dostrzec czerwoną bransoletkę.

Byli więc ludźmi, z obsługi. De Gast nie wiedzieć czemu spodziewała się ghuli, ale jednak nie. Nie była jednak wieśniakiem, więc uśmiechnęła się czarująco.
- Monique zaprosiła nas do Szóstki, pokierujesz nas kochanie? - powiedziała do kobiety i przeniosła wzrok na mężczyznę - Druga sprawa szukam Monsiuer Bildoeau. Jest w środku. Chcę z nim porozmawiać, ale błądzenie po całym Piekle mi nie leży.

- Oczywiście mademoiselle, proszę za mną. Mam nadzieję, że gdzieś znajdziemy Monsieur Sorena. - dziewczyna uśmiechnęła się słodko do blondynki jakby wygrała los na loterii lub klientka wybrała jej ofertę a nie kolegi. Ten jednak był profesjonalista i pożegnał ich ciepłym uśmiechem. Zaś blondynka ruszyła ze swoją przewodniczka.

- Tylko na wszelki wypadek uprzedzę, że tu naprawdę są orgie i to takie na całego. - odezwała się jakby chciała uprzedzić nowego gościa aby nie był w szoku.
 
__________________
Adeptus Mechanicus inkantujący litanię dekontaminacji sarkofagu Rodowicz między cyklami jej odmrażania i ponownej hibernacji

Ostatnio edytowane przez Sonichu : 28-09-2022 o 18:37.
Sonichu jest offline