Gordon zamarł wpatrując się w ciemność. Cień nagle się rozmył. Gordon nie słyszał nawet najmniejszego zgrzytu. Ale miał pewność, że tam ktoś jest i… i skrada się jak cień…
Peluquero wynurzył się i strzelił… Nie trafił przeciwnik jakby na to czekał. Otworzył ogień rozchlapując do okoła strugi wody. Pociski ryły pod powierzchnią długie napowietrzone smugi. Peluquero zanurkował w ostatniej chwili i wynurzył się bez powietrza. Z trudem łapiąc oddech. Płuca paliły żywym ogniem. Dostrzegł łowcę, który wyglądał zza rogu budynku.
Cruzz wypalił jednak kulki uderzały o konary drzewa i krzew tuż przed naganiaczem. Nie robiąc mu praktycznie żadnej krzywdy. Wtedy odpowiedział ogniem. Seria z karabinu odłupała kawał pnia tuż nad jego głową. Drzewo zaskrzypiało przechylając się w stronę ogrodzenia. Cruzz przypadł niżej… mało teraz brakło… Kilka centymetrów niżej i było by po nim.