Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2022, 09:56   #84
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Lądowanie na Fulcrum było jak dejavu dla “starszych” Marines. Zabawne uczucie. Chris i Doe odbyli tylko dwie misje więcej niż nowoprzybyli Purna i Silver, ale czuli się jak weterani. Scott i jego ludzie jak ostatnio wyszli na lądowisko i pomogli zabrać rannych do lazaretu. Różnica była taka, że tym razem nikt nie został odesłany na Torkertown czy Elwood.

Ariel uparła się by zostać i pomóc Scotowi przy opatrywaniu rannych. W krótkich rzeczowych słowach opisała stan rannych. Najgorzej wyglądali Harisson i Ross obaj dopiero co parę dni temu wyszli z Lazaretu, a już tam wrócili. Scot martwił się, że pootwierają się im rany i może dojść do krwotoku wewnętrznego. Szczególnie u Rossa z jego obrażeniami klatki. W jego lewym płucu zbierał się płyn. Chwilę potrwa zanim wróci do czynnej służby.

Z Anną było chyba najgorzej. Stim szybko przestawał działać i ciało marine poddawało się ranom i cierpieniu. Pociski poszarpały prawą dłoń i pierś. Jeden minął aortę o centymetr może dwa. Drugi utkwił w kości promieniowej. Dużo szycia dłubania i oczyszczania ran. To była mroczna harmonia już po raz kolejny.

Scot nic nie mówił, ale zaczynał się obawiać. Ariel zresztą też. Widziała już kilku mutantów stworzonych przez mroczną harmonię. Im bardziej wystawiali się na działanie tego cholerstwa tym więcej ryzykowali.

Dopiero gdy upewniła się, że wszyscy członkowie jej oddziału zostali zaopatrzeni, również ci, którzy przybyli motorówką stwierdziła, zę jej służba dobiegła końca… Na dzisiaj… Usiadła na ziemi przed namiotem oparła się plecami o niewielki nasyp i wyciągnęła papierosy. Zapalniczka od ojca trzasnęła i po chwili z ust uniósł się kłąb dymu. Ariel z nieobecnym wyrazem twarzy obracała bezwiednie zapalniczkę co jakiś czas ją zapalając i gasząc.

McBride początkowo chciał udać się ze śmigłowca, prosto pod prysznic, ale adrenalina wywietrzała mu z krwi i przypomniał sobie, że oberwał. Razem ze wszystkimi udał się do lazaretu. Jego stan w porównaniu z resztą nie był najgorszy, więc musiał poczekać na swoją kolej. I nie narzucał się medykom ze swoją osobą. W tym czasie bez emocji przyglądał się ich pracy.

***

Purna, Ross i Harrison zostali zatrzymani w lazarecie, a reszta dostała pozwolenie na powrót do swojego namiotu, ale z zaleceniem oszczędzania się. Po 30 godzinach Anna odzyskała przytomność i wszyscy pozostali Marines zostali wypisani z lazaretu. Harrison był najbardziej pokiereszowany i miał niesprawną rękę. Z Purną było nieco lepiej, ale musiała uważać żeby nie pozrywać szwów.

Ariel zabrała się za podstawowe czynności obozowe. Czyszczenie broni, ciuchów i całego sprzętu. Gdy odespała swoje udała się do kwatermistrza by odnowić zapasy. Czuła, że obecne tempo pracy w tym obozie nie zwolni… A skoro zainteresowało się tym Bractwo… lada chwila może się tu zjawić i wierchuszka capitolu z dodatkowymi oddziałami. Spróbowała wydębić jakieś piwo na szeroki uśmiech bohatera i z racji tego, że miała odpoczywać postanowiła popływać… Chris ją już raz wyciągał spod wody, pora powalczyć ze złymi nawykami.

Gdy znalazła się na powrót w namiocie obrzuciła pokiereszowanych uważnym spojrzeniem. Po czym rzuciła:

- Idziemy na plażę? Mniej ranni mogą pływać ci bardziej będą odpoczywać.

Christopher, który do tej pory czytał sobie manual do Guardiana, pożyczony od ekipy mechaników, leżąc na swojej pryczy teraz spojrzał w kierunku Doe, na chwilę odkładając swoją lekturę.
- Ale ty, Shania i Anna macie spakowane bikini, prawda? - zapytał z powagą w głosie.

- Ja pasuję z opalania. Mam tyle opatrunków, że potem białe miejsca by głupio wyglądały - odparła wyraźnie niezadowolona Anna, leżąc na swojej pryczy. - A daleko mamy do plaży? Muszę oszczędzać nogę - powiedziała, niepewna czy może sobie pozwolić na dłuższy spacer.

Ariel spojrzała na Chrisa spojrzeniem zarezerowanym dla pacjentów zadających głupie pytanie i powiedziała.

- Mam spakowane ale poczekam aż słońce nieco bardziej wyjdzie. - patrząc na to, że słońce pomału zachodzi, przyjdzie poczekać pewnie z pół roku…- Ale jak masz ochotę popływać zapraszam.

- Tak, tak, już mi Anna wykład o wschodach i zachodach zrobiła
- Chris przewrócił oczami na odpowiedź Doe. - Ale wiesz, że w bikini będzie ci wygodniej pływać? Na razie, na czas rekonwalescencji możesz sobie darować pluskanie w pełnym rynsztunku - dodał i spojrzał na Purnę. - Zależy której. Do obozowej jest rzut beretem, ale do tej co szkoliłem ostatnio resztę ze strzelania to już chwilę trzeba się przejść. Tam na pewno jest spokojniej i więcej cienia, bo drzewa blisko wody rosną. W razie czego jakoś tam zatargamy cię we trójkę z Silverem i September - wymienił tych którzy nie oberwali w misji, a on sam już praktycznie nie dawał po sobie poznać, że jakkolwiek ucierpiał w ostatnim starciu z Legionem.

- Dzisiaj tutaj, jutro pójdziemy na strzelnicę - Ariel rzuciła tonem jaki przywykł jej z roli pełniącej obowiązki… Jak zawsze załapała po chwili że znowu palnęła głupstwo…- A zresztą - machnęła ręką…

Stwierdziła że nie będzie robić z siebie dłużej pośmiewiska zabrała swoje rzeczy i ruszyła na plaże popływać. Później musiała jakoś wydębić jakieś zabezpieczenie medyczne do alternatywnej bazy w dżungli.

- Ja sobie pomoczę nogi, jakby mnie naszła poważna ochota na pływanie, trzaśnijcie mnie po łbie.
- Powiedział John leniwie.

- Przyjąłem zamówienie - odpowiedział mu z rozbawieniem McBride i wstał ze swojego łóżka, zostawiając manual na poduszce. - Chodź Purna, pomogę ci dokuśtykać na miejsce.
- Dzięki - odparła Anna, ostrożnie podnosząc się z miejsca i sięgając po kule. Szum fal i widok na bezkresny ocean zawsze ją relaksowały, więc miała świadomość że taki wypad dobrze jej zrobi, nawet jeśli obejdzie się bez pływania.

Ariel wróciła na plażę w swojej przydużawej koszulce Capitol Army. Zrzuciła ją odsłaniając swoje ciało poorane bliznami, niektórymi świeżymi innymi starszymi. Miała na sobie dwuczęściowy strój kąpielowy, który mógłby być nazwanym rozbudowanym bikinii, ale miał charakter bardziej sportowy niż plażowy. Zostawiła broń pod opieką innych marine z oddziału i sama wskoczyła w morską wodę. Pamiętała jak bardzo dało jej popalić próba dopłynięcia do brzegu w pełnym rynsztunku. Wiadomo, takie pływanie jak teraz to nie to samo. Ale też rany dopiero się zagoiły i wolała się nie przeciążać, nie dowierzała do końca temu magicznemu hokus pokus i wolała nie przeciążać się. Odpłynęła kawałek zrobiła parę wydumanych długości i wróciła zdyszana na plażę.

Anna tymczasem przycupnęła w cieniu drzewa, na skraju plaży. Podobało jej się, że ich ekipa bez marudzenia zwolniła tempo marszu do jej żółwiego tempa, podczas gdy nawet ona sama była z niego niezadowolona. Na szczęście nie nadwyrężała się, a na plażę było faktycznie blisko.

Zamyśliła się, gdyż widok blizn koleżanki dał jej do myślenia. Ojciec Anny też miał kilka, ale każda była pamiątką po istotnym wydarzeniu: obrona Vunderburga, bitwa na Lagunie Corvis. Jeśli i jej przyjdzie być zeszpeconą, to co powie? Przypadkowa potyczka, zupełnie bez znaczenia, a blizna bo zostali zaskoczeni i była zbyt wolna... Po prostu podajcie mocnego drinka.

Christopher po zdjęciu koszuli i gdy został w samych kąpielówkach okazał się być bardzo szczupły, same mięśnie i kości obciągnięte skórą, na której trzeba było się dopatrzeć, żeby dostrzec na niej nieliczne blizny. Snajper korzystał z czasu spędzonego na plaży głównie na pływaniu w wodzie, bo nie przepadał za wylegiwaniem się na piasku w pełnym słońcu. Woda choć była raczej ciepła to i tak było w niej chłodniej niż na plaży. Z początku pływał bardziej wysiłkowo, kraulem czy żabką dla rozruszania wszystkich mięśni, a później zmienił pozycję na plecy i po prostu unosił się na powierzchni, co przy jego sylwetce też wymagało wysiłku. Trzymał się dalej od brzegu, ale miał na oku starania Ariel, by przyjść jej z pomocą, gdy przesadzi z wysiłkiem.
 
Fenrir__ jest offline