Tony widział szał narastający w oczach pobratymca. Sam był Brujahem i wiedział doskonale jak łatwo jego klan poddawał się Bestii.
Ostatecznie musieli z tym żyć, ale ostatnie czego potrzebowali teraz to totalnej rozwałki w jakby nie patrzeć publicznym miejscu. Nie pomogłoby to w niczym, a z martwego Sri Sansy ciężko byłoby wyciągnąć informacje o pierścieniu. może i Spoon był wściekły, ale powinien był wiedzieć, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. Tony położył dłoń na ramieniu Brujaha i spokojnie szepnął:
- Oi Spoon, take it easy mate. Wiesz, że to wszystko bo on się boi. O siebie i swoją rodzinę, dlatego tak strzela z dupy, żeby ukryć strach. Odpuść. Bardziej przyda się żywy niż rozszarapny. I to jeszcze w tym miejscu... |