Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2022, 08:50   #112
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Spotkanie z Calmontem okazało się być strzałem w dziesiątkę. Niziołek, choć niezbyt zdrowy na umyśle, pozwolił im połączyć ze sobą brakujące elementy. Voz musiała być tą nekromantką - to byłoby zbyt duże zrządzenie losu, by w okolicy przebywała inna białowłosa czarodziejka o elfiej krwi, poszukująca Wrót Alsety. Do tego jej zniknięcie, poprzednie ciemne sprawki i wyznawanie boga morderstw… Norgorber może i nie był tak oczywistym patronem dla kogoś parającego się tą ohydną sztuką jak chociażby Urgathoa, ale ani trochę nie zmieniało to obrazu sytuacji.
Gdy opuszczali więzienie, paladyn odłączył się na chwilę od drużyny, by przekazać Gardianie, że dobrowolne zeznania Calmonta mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy i chciałby, by zostało to wzięte pod uwagę w jego procesie.

***

Joresk uśmiechnął się, widząc uwijające się w twierdzy gobliny. Zielonoskórzy nie marnowali czasu i już zabrali się do przystosowywania twierdzy dla siebie - była to dobra wiadomość dla Rozgórza. Miał pewność, że plemię Cierniowego Kamienia nie zapomni udzielonego wsparcia, a ich współpraca z miasteczkiem mogła przynieść wymierne korzyści dla obu stron.
Na widok koboldów siedzących na prowizorycznym tronie z trudem powstrzymał prychnięcie śmiechem. Cóż, ambitne plany Wuga musiały chyba poczekać, albo ork będzie musiał negocjować ze Smoczą Lożą - wyglądało na to, że charau-ka udało się odmienić swój los niewolnika na coś znacznie bezpieczniejszego.

Marsz tunelem był dla paladyna wyjątkowo uciążliwym zadaniem. Co jakiś czas stukał pancerzem o ściany, a gizarmę musiał nieść przed sobą, bo nawet by tam nie wszedł. Sarkając cicho, przyglądał się ciemnej posadzce i zastanawiał się, kto stworzył to przejście. Podejrzewał, że była to awaryjna droga ewakuacji z twierdzy, ale z drugiej strony Rycerze Piekieł nie należeli do takich, którzy by się wycofywali… Gdy dotarli w końcu do jaskini, w której dało się wyprostować (w duchu paladyn zaczynał zazdrościć krasnoludom), zobaczyli dość świeże gruzowisko w jednym z jej rozwidleń.
- To chyba źródło tego łoskotu, który wczoraj słyszeliśmy - skonstatował.

***

Okazało się, że ocalała odnoga tunelu doprowadziła ich do …karczmy. Joresk był zadziwiony tym obrotem zdarzeń. I wydawało się, że karczmarka w „Marynowanym Uchu” podzielała to jego uczucie, okraszone jedynie obfitą dozą wściekłości. Nie chcąc wdawać się w niepotrzebną awanturę, wraz z towarzyszami dał się pogonić, w duchu będąc nawet pod wrażeniem zaskoczonych gospodarzy. Trzeba nie lada odwagi (albo głupoty), żeby w obronie dobytku niemal z pianą na ustach rzucać się na uzbrojonych nieznajomych. Paladyn uśmiechnął się tylko pod nosem i już miał zaproponować drużynie niezwłoczne udanie się do Ścieżki Strażnika, gdy Wug rzucił inną propozycję.
 
Sindarin jest offline