Vall był już wszystkim zmęczony. Ludzie oszukiwali ich na każdym kroku. Ten też zdawał się ich oszukiwać. Choć elf pewnie nie wierzyłby mu nawet, gdyby mówił prawdę. Miał ochotę po prostu wypuścić strzałę prosto w oko przeciwnika.
Nie odzywał się jednak. Z jakiegoś powodu miał wrażenie, że swoim działaniem zawiódłby Vernę. Później myślał o tym, jak Sherwyn opisałaby to w pieśni. Czy tak chciał być zapamiętany? Morderca bezbronnych? Dłonie zaczęły mu drżeć od ciągłego napinania cięciwy.
- Jak często stąd wychodzisz? Czy ktoś cię odwiedza? Co teraz miałeś robić? Kto jest w twierdzy? Kto i jak często schodzi na dół? Kto i jak często wychodzi?
Galadonel bił się z myślami. Nie mogli wypuścić najemnika. Sprowadziłby im na głowę tylko problemy.
- Panie? Panowie? Jakieś pomysły? I Sherwyn: co to na bogów jest Malfeshnekor?
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |