Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2022, 20:52   #59
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
& Ayo Oke
Camille, pani Burrow, Pani… Było tak jakby każde z nich apelowało do innej strony siedzącej przy ich stoliku kobiety. Jakby szukali klucza, który pozwoliłby unieść wieko teatralnej pozy, zedrzeć zasłonę przesłaniającą żywe, bijące serce. Spojrzenie Ayo na moment oddryfowało ku białym włosom wirującej w tańcu Zuri i dalej - ku barowemu kontuarowi. Jeśli Dave mógł gdzieś być to właśnie tam, tuż przy górującym nad wszystkim olbrzymem. Przygryzła wargi. Rączka powinien być tu z nimi, powinien być tu z nią. Podniosła się łagodnym, płynnym ruchem, nachyliła nad Camille, musnęła ustami jej skroń.

- Dziękuję - powiedziała cicho. - Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego - zapewniła zgodnie z prawdą. - Nie naraziłabym nikogo w ten sposób. Dajcie mi moment - poprosiła i ruszyła w kierunku baru, mierząc olbrzyma ostrożnym spojrzeniem, próbując zobaczyć w nim nie potwora, ale człowieka.

Bozansky odprowadził Ayo wzrokiem. Spojrzał na Zuti tańczącą w objęciach piromana. Jego wysiłki, by ochronić dziewczynę przed tym niestabilnym psychicznie człowiekiem spełzły na niczym. Jej wybór. Jest przecież dorosła. Delikatna próba przejęcia kontroli nad gigantem nie powiodła się. Henry cały czas uczył się swoich zdolności. Zbierał doświadczenie. Tak naprawdę nie był nawet pewien czy rzeczywiście je posiada.
- Będę milczał - jako urzędnik Bozansky był przyzwyczajony do przestrzegania tajemnicy. O wielu sprawach nie mówił nawet rodzinie.
- Kim on jest? Jeśli można spytać - przeniósł wzrok na olbrzyma, usiłując podtrzymać rozmowę pod nieobecność Ayo.

Camille spojrzała w kierunku baru. Uśmiechnęła się kącikiem ust. Emanowała z niego nieskrywana satysfakcja, poczucie triumfu i wyższość nad wszystkimi wokół.
- On? - zapytała kiwając głową w stronę olbrzyma - To ostrzeżenie. Tak kończą ludzie, którzy nie panują nad sobą.

Minęło kilka chwil w czasie których Ayo zdążyłą dojść do baru. Ledwo się tam znalazła, a przeraźliwy ryk wypełnił cały klub. Ściany zadrżały, a parkiet zaskrzypiał boleśnie.
Gigant znowu uderzył w kontuar obiema rękami, niczym rozjuszony goryl.

- Trzeba uważać - skomentowała sytuację właścicielka klubu - Wielka moc, to wielka odpowiedzialność. Czyż nie panie Bosenski? Ktoś piastujący pana stanowisko wie doskonale, co to znaczy odpowiedzialność, prawda?

Celowo przekręciła nazwisko? Czy po prostu go nie zapamiętała? Henry nie lubił gdy ktoś z niego kpił, a właśnie w ten sposób odebrał wypowiedź Camille. Starał się jednak nie dać tego po sobie poznać. - Bozansky. W oryginale moje nazwisko brzmiałoby “Bożański”. Moi przodkowie pochodzili z Polski - odpowiedział z wymuszonym uśmiechem. - Co do kwestii odpowiedzialności to zgadzam się. Moc i odpowiedzialność idą w parze. - Henry z trudem powstrzymał się od zadania kolejnych pytań dotyczących olbrzyma. Oparł się o fotel i rzucił krótkie spojrzenie Akselowi, licząc że antykwariusz znajdzie mniej drażliwy temat do podtrzymania rozmowy.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline