Gobelin ruszył uzbroić siem. Miał lutniem, ale była dla niego zbyt cenna, by niom przywalić wrogowi. To co wzioł za ławem było długim korytem ciongnocym siem wzdłuż ściany. Dobiegl do stołu, przy którym stał inny szkielet. Ten trzymał szczypce, a w szczypcach dziwny jakiś przedmiot, jakiego snot jeszcze w życiu nie widział. Kawałek płaskiego żelafstwa wielkości dłoni, z wieloma szpikulcami. Ponieważ jednak ten szkielet nie nie robił, chwycił jedynie młotek ze stołu. Teraz mógł komuś przyłożyć!
Przykurcz test op 12/13, udany!
Przykurcz zobaczył, jak
Gobelin jest coraz bliżej świeconcego kamyka! Dość tego! Użył swej nadsnotlińskiej siły woli i pokonał strach! Nie bendzie jakiś strach okradał go z kamykuf, co to to nie! Tylko co teraz? Biec po kamyk czy bić szkieleta?
Bić albo nie bić, oto jest pytanie! wyrzekł
Przykurcz, czym zwrócił na siebiem uwagem
Gobelina. Bard z uznaniem pokiwał głowom, bo to było dobre pytanie. Pytanie tak dobre, że warte uwiecznienia pomyślał, patrzonc na dzierżon młotek.
- No bić przecież, jak to nie bić? - dodał.
Epigobleusz nie traconc czasu na schodzenie po linie, skoczył w dół, wspomóc pobratymców.
Skok z wysokości 2m, K6=3, bez obrażeń
Test op = 62/10
Jako że snotlingiem mondrym był, szybko policzył, że mało ich, a wróg ma miażdżoncom przewagem liczebnom. Nie bał siem, o co to to nie, ale tak po prostu postanowił, że pozostanie na tej uprzednio z góry upatrzonej pozycji. Bo i tak jakoś siem ruszyć nie mógł...
Zresztom, może i dobrze zrobił, że skoczył zamiast po linie schodzić. Bo
Czmych na pomoc zawezwał swojom żabem, a ta linem ciongnoc przyczepionom, pognała na złamanie karku (głównie snotlingów znajdujoncych się po drodze) w dół w stronem swego pana.
Rzut na atak 86/24, pudło
Sam
Czmych chwycił za nóż i zaatakował szkieleta, ale nie trafił.
Kamulec rzut na Op 33/15, nieudany
Kamulec, którego nagle oświeciło, zorientował siem, że szkielet wrócił a w dodatku ma teraz wielu pomocników. Korbacz, którym chciał machnonć, zwisł mu bezwładnie w rence. Na szczenscie zachował na tyle przytomności, by nie dać siem trafić szkieletowi, który próbował wbić go w podłogem jak gwoździa (1).
Szkielet Int 42/18, głupota, K100=83 zmieszanie przezwyciężone.
Rzut na niestabilność=1, brak efektów. Następny rzut za 5 tur
Rzut WW = 27/25, pudło
Szmælc Op 10/13
Szmælc szkieleta siem nie zlonkł, ale uznał, że lepiej zajść bendzie go z tyłu i uderzyć tak, coby mu nie oddał. To był mondry plan! Przesunoł siem ostrożnie cały czas łypionc, czy drugi szkielet siem na niego nie rzuci.
Rozejrzał siem też po jaskini. Było tu dużo stołów, dużo szkieletuf. Wózki jakoweś, dziwne patyki żelazne idonce znad środkowego dużego stołu do góry, a na suficie wisiały dziwne jakoweś przedmioty. Wyglondało to jak haki jakoweś do wendzenia miensa, tylko kto tak wysoko by siengał? I gdzie to mienso?
Wszobuj ostrożnie i powoli zaczoł wspinać siem po linie, gdy nagle lina rzuszyła gwałtownie w górem! Zanchór nie wiedział, ale Krostka właśnie pognała na pomoc swemu panu.
Test ryzyka 38/50 udany
Na szczenście utrzymał siem na linu dość długo, by dostać na górem i tam dopiero puścił. Dojrzał jeszcze, jak koniec liny wije siem i znika w kolejnym kominie, leconc w dół.
Wszobuj wstał, otrzepał siem, sprawdził czy fajka jest cała i zakloł pod nosem. Musi być, to sprawka
Dayo, który jakoś linem zaczarował. Pewnie czar mu nie wyszedł, szamanowi-tfu-od-siedmiu boleści. Na szczenście w dół prowadziła druga lina, przyczepiona do drugiej żaby.
Wszobuj mógł bezpiecznie zejść tam, gdzie toczyła siem walka. Nigdy nic nie wiadomo. Może ktoś został ranny w głowem i trzeba amputować, żeby nie wdała siem infekcja?
Snot #19 test Op 11/14 udany
Jeszcze jeden snotling wpadł do jaskini i niezrażon ruszył na pomoc w walce ze szkieletem
__________________________
Przypisy
(1) Gwoździe kiedyś pokazał mu
Epiglobeusz. Podobno miały jakieś jeszcze inne zastosowania, ale
Kamulec uznał, że najlepiej jest nimi nabijać maczugem. Była wtedy lepszejsia!