Jak nie kij, to marchewka... a jak nie, to inna metoda, byle tylko dało się wyciągnąć z delikwenta jakieś przydatne informacje. No i udało się, chociaż informacje do bardzo optymistycznych nie należały. No ale ich weryfikacja musiała poczekać.
* * *
Jak poprzednio wyglądała sytuacja w twierdzy Altaerein, tego Khair nie wiedział. Obecnie wszystko sprawiało całkiem niezłe wrażenie... przynajmniej jeśli wzięło się pod uwagę fakt, iż porządki w cytadeli robiły gobliny. No a trudno było gobliny uznać za najlepszych gospodarzy pod słońcem.
W każdym razie Khair życzył im powodzenia. Nie miał nic przeciwko tej rasie, no chyba ze jacyś jej przedstawiciele występowali przeciwko niemu, co w tym przypadku nie mialo miejsca.
* * *
Tunel, niski i niezbyt okazały, mógł służyć różnym celom, ale trudno było sądzić, iż pierwsi mieszkańcy cytadeli korzystali z niego by wybrać się na wino czy piwo.
A jeśli tak, to zapewne byli cieplej witani przez właścicieli gospody. Z drugiej strony... od tamtego czasu gospodarze karczmy zmienili sie wielokrotnie, a pamięć o przejściu się ulotniła. Tylko to mogło tłumaczyć zachowanie pani gospodyni, tudzież potraktowanie ich jak pijaczków, którzy w piwniczce odsypiali wcześniejszą popijawę.
W tym ostatnim rozumowaniu tkwiła pewna luka, ale Khair nie miał zamiaru jej roztrząsać.
W każdym razie uważał, że piwo nie jest na tyle dobre, by warto było pozostawać dłużej w tym miejscu. Lepiej było ruszyć dalej.