Głowa zbira uderzonego przez Peluquero odskoczyła w tył, z jego nosa buchnęła krew, zakrztusił się. Peluquero usłyszał zaś z tyłu donośny głos.
-Puść go! - Łowca celował do niego z broni gotowy w każdej chwili ściągnać spust. Peluquero widział, że kolejni zbierają się w krzakach. Był cały mokry i czół... na prawdę czół, że szczęście mu sprzyja.
Cruzz dobiegł do auta, przeciwnik przeładował w tym czasie broń. Spojrzeli na siebie. Wiedząc, że ani jeden, ani drugi nie odpuści. Cruzz czół smród spalonego kwasem ciała. Lakier spływał strugami odsłaniając metal, tam gdzie rozbiły się kulki z kwasem. Odsunął się od nich
Gordon zabarykadował wejście i czekał. Jednak z korytarza nie doszedł go żaden odgłos. Nawet strzelanina na zewnątrz zdawał cichnąć jakby wszystko czekało właśnie na ten moment....