Trartexowi aż krenciło siem w głowie. Samyj jeden w wielkim pomieszczeniu, a tu tak wiele do odkrywania. Gdyby kilka snotów było, to by każdy jednom rzecz paczał i wszystko w mig by wypaczali. A tak? Trartex sam musiał wsio paczać.
Ale nie ma tego złego, co by snota nie ubiło. Samotny snot to może spokojnie paczać i wzionć co chce. A jeszcze dobre tego, że swoja lina i swój miecz na razie dźwigać nie musi. Jedno krostka nosi, drugie Czmych. Musi on pamientać. Przypominać sobie, aby swoje skarby odebrać. Ale teraz dobrze, że je majom. Wiencej Trartex udźwignie i do wora dużo wrzuci.
Nie zastanawiał się długo i noże ze stołu pozbierał. Noży nigdy nie za wiele. Jak jemu zbendne to innym snotom da, na coś lepszego wymieni. Snot tak siem zajoł pakowaniem noży, że i o strawie co jom miał zrobić zapomniał.
Trartex długo paczał na ten dzban co nim go Gobelin straszył. A jak tam jest też dżyn i każde mu życzenia robić? Może jednak inny snot to zobaczy? Ale jak zobaczy, a tam co dobrego bendzie to Trartexowi sprzed nosa zawinie. Nie. Nie można tak dać sobie ukraść. Trartex sam musi tam zajrzeć. Raz snotom śmierć. I tak właśnie zrobił. Zajrzał majonc zamiar schować dzban do torby jakby co dobrego tam było,a jak nie dobrego to rzucić, o w mrówki na przykład.
Snot myślał też już o innych rzeczach. Tom maczugem zabrać. Dobra to rzecz wyglonda. I te kulki zobaczyć, czy to co do jedzenia, a może inne coś. A i te pudło interesowało. Bo po co kto drabinem na ziemii kładzie i jeszcze jakie pudła tam daje. To musi coś być ciekawe.
Ale co tam snot mógł myśleć tak daleko. Myśleć mógł, a jak siem uda to to zrobi. Ale nie ma co myśleć, bo jak to mówiła jego babcia: "Myślał snotling o niedzieli, a w sobotem Ogr go zjadł."