Jeden z głowy, ufff. Co za ulga. Teraz ubić resztem, tak dla bezpieczeństwa by wypadało. Myślomc to Epigobleusz zaczomł stopniowo przemieszczać siem do przodu, krok za krokiem, nie za szybko, bo nadal wrogu dużo. Iść za ciosem - jak my ich nie dojedziemy, to oni nas dojadom. Póki siem nie ruszajom, teraz albo nigdy.
- Hej, kołpaaaakiiii, tego z prawej teraz otoczmy. -
Bez nich nie pójdem. Szybko to zrobim i pozbieram wszyściutko. Te szkieleciory to niezłe som, tyle tego żelastwa majom, im już siem nie przyda. Za to mi nigdy sprzemtów za wiele. Dawno, już żem niczego nie stworzył.