Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2022, 13:09   #3
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
S’ula była gadatliwą i głośną dziewczyną. W tym wszystkim była bardzo urodziwa i nie sprawiało jej trudności namawianie innych na to, by stawiali jej piwo, czy też by dołożyli się do kaszy ze skwarkami. Lubiła opowiadać historie. Wystarczyło spędzić z nią kilka chwil, żeby mieć pewność, że jest to urodzony kłamca i szarlatan.

Dziewczyna pytana o pochodzenie opowiadała o wielopokoleniowej rodzinie pochodzącej od istot spoza planu materialnego. Dziedzictwo jej matki, która wedle tej historii była jedną ósmej krwi boginią. Do tego dochodziła historia zakochanego elfiego księcia. Oczywiście szlachetne elfy nie akceptowały jego związku ze śmiertelniczką. Nie wierzyły, że to ćwierć bogini. Zresztą zawartość boskiej krwi w rodzinie S’uli zmieniała się w ciągu historii kilkanaście razy. Tak czy inaczej rodzina elfiego baron, księcia czy innego margrabiego nie zgadzała się na ich związek. Ale urodziła się ona. Pół elf, pół anioł. Na dowód miała oczy. Jedno zielone - elfie, drugie fioletowe, anielskie. Przy tym fragmencie mniej więcej połowa słuchaczy parsknęła śmiechem, a druga połowa słuchała chętnie czekając na więcej. Wszak w karczmie na co dzień nie pojawiali się ćwierć bogowie, pół elfy. Zazwyczaj byli to w całości kłamcy.

Później było jeszcze lepiej. Otóż ojciec z racji swego urodzenia znalazł jej miejsce w pozaplanarnej szkole magów, gdzie uczono jej najbardziej zabójczych czarów. Szkoła była tak ogromna, że Neverwinter mogłoby zająć ledwie piątą część posiadłości na której kształciły się setki studentów. Szkoła była założona i prowadzona a jakże - przez Smoki. Gdzieś na tym etapie część słuchających topniała, ale pojawili się inni. Wszak kto tu widział smoka? A zobaczyć kogoś, kto widział smoka, to było coś.

Okazało się, że S’ula była zbyt zdolna już w czasie pierwszego roku nauki. Gdy część wykładowców kłania jej się na korytarzach stwierdziła, że to nie dla niej. Przespacerowała więc ostatni raz po gmachu, gdzie zamiast pokonywać tysiące stopni wystarczyło stanąć przy schodach, żeby zostać przeteleportowany na dół, lub na górę. A potem ruszyła w świat szukając przygód. Została więc piratem. Szybko znalazła posłuch u załogi i po przewrocie obaliła kapitana. Mając więc swój okręt pływała po takich częściach świata, o jakich nikt z zebranych nie słyszał. Zwłaszcza z tych zebranych, którzy mieli tego pecha i odebrali wykształcenie z zakresu geografii.

W każdym razie S’ula Mentak była piratem i po latach pływania na Srebrnej Jaskółce jej załoga się zbuntowała. W walce zabiła dwudziestu przeciwników, zanim pozostałych czterdziestu się poddało. Koniec końców zawinęła do najbliższego portu i przyznała, że nie chce już pływać z nielojalną załogą. Postanowiła szukać przygód w głębi lądu. I tak znalazła się w miejscu w którym się znalazła. A to wszystko w wieku ledwie dziewiętnastu wiosen.

Miała burzę gęstych włosów zaplecionych w różnej długości warkocze. Na egzotyczną kolczastą zbroję miała zarzucone futro. Wyglądała nieco jak barbarzynka z północy. Ciemny makijaż pod oczami był nawet podobny do barw wojennych malowanych przez rzecznych piratów. Tylko te oczy do niczego nie pasowały. Ze sobą miała szeroki topór i okrągłą drewnianą tarczę, a w jej dobytku trudno było szukać ksiąg, kałamarzy, czy innych przedmiotów nawiązujących do szkoły czarownic. Jednak co wypiła piwo postawione przez chętnych posłuchania jej historii, to wypiła. Z karczmy przyszło ruszyć dalej, toteż zabrała się z grupą podróżnych. Jako pirat nie przywykła przecież do podróży pieszo i lepiej szło się jej z kimś niż samemu. Zawsze można było z kimś pogadać. A S’ula lubiła brzmienie swojego głosu.

***


Słysząc hałasy natychmiast dobyła tarczy i sprawdziła jej mocowanie.
- Idź, zakradnij się lasem. Ja policzę do dziesięciu i ruszę drogą. Od frontu. Krzyknę i odciągnę ich uwagę. Reszta się dzieli. Kto lepszy w chowaniu się, to do lasu. Kto zbrojny, to za mną. Niech piszą o nas pieśni - mówiła ściszonym głosem, ale dało się słyszeć ekscytację. I najpewniej to upewniło ostatecznie kompanów S’uli, że to nie ostry jak żyleta umysł był jej największym orężem.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline