Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2022, 13:59   #4
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Percival de Sartre, dla przyjaciół jakich nie posiadał Percy, nie był ani urodziwy, ani silny, ani charyzmatyczny, ani w żaden sposób zasługujący na szlachetne nazwisko noszone przez magnatów cieszących się praktycznie monopolem na poławianie pereł w Neverwinter. Pospolita do bólu twarz, w górnych partiach obramowana niedbałą grzywą czarnych włosów, przechodził w nieco zbyt długą szyję i jeszcze bardziej nienaturalnie wydłużoną sylwetkę, przywodzącą na myśl stracha na wróble. Od stóp do głowy proporcje były po prostu dziwne, jakby zgrabność rys wszelakich naszkicowana była pijacką dłonią. Tu dodaj, tam ujmij, genetyka spłatała Percivalowi nie lada figla. Aparycją przypominał pustelnika skręconego klątwą czasu czy skrybę który całe dnie spędzał między księgami, a to, że posturą zazwyczaj sprawiał wrażenie, jakby chciał się wtopić w tło niczym patyczak, tylko potęgowało tą całą myszowatość czy inną niepozorność, niejako narzuconą mu przez los.

Ale tam, gdzie Natura czy bogowie poskąpili, tak wyrównali - by nie powiedzieć pobłogosławili - w sferze intelektualnej. De Sartre, absolwent Akademii Magii w Neverwinter (summa cum laude, warto nadmienić) i mystriański wychowanek, nadrabiał fizyczne braki swoim intelektem, ostrym niczym najlepsza stal. Talent magiczny płynął mocnym strumieniem w żyłach Percivala - liczni mentorzy już na pierwszym roku studiów wróżyli mu świetlaną przyszłość w czarodziejskich szeregach, a pracę licencjacką na temat mechaniki astralnej obwołali przełomową. Jakże wielkie było więc rozczarowanie, gdy młody de Sartre, już z dyplomem Akademii pod pachą, zaczął ubiegać się o członkostwo w mało prestiżowym Zakonie Skrybów.

I to w ramach tejże aplikacji właśnie, Percival de Sartre zmuszony był wyruszyć na szlak.




Wędrówkę przez las Percival spędził, zupełnie przewidywalnie, z nosem w książce, co i rusz tylko zerkając znad wertowanych stronic naprzód, by przypadkiem nie wyłożyć się na ścieżce. Szare oczy pożerały słowa zawierzone papierowi, a długie i kościste palce miejscami zaciskały się na okładce tak, że knykcie aż bielały. Któż by się spodziewał, że "Życie i dzieje Elminstera Aumara: Nieautoryzowana Biografia (Wersja Skrócona)" była aż tak porywającą lekturą?

Krzyki gdzieś z oddali i poruszenie wśród towarzyszy podróży wymusiły na Percivalu powrót do rzeczywistości. W końcu oderwawszy spojrzenie od książki na dłużej niż parę sekund, czarodziej rozejrzał się nerwowo wte i wewte. Biografia została naprędce wciśnięta z powrotem w torbę, a palce splotły się ze sobą i wygięły w nerwowym geście. De Sartre przełknął głośno ślinę.

- A-a-a jak ktoś a-a-ani skradajny, ani z-zbrojny - wydukał niepewnie cichaczem, skacząc spojrzeniem z jednego na drugie.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 06-10-2022 o 14:08.
Aro jest offline