________
Trartex joł brać noże do wora, ale tych noży było wiencej, niż mógł policzyć. Wór stawał siem cienżki i cienżki. Oj bardzo cienżki, aż cienżko było go podnieść. A i worek wyglondał, jakby siem miał zaraz rozpaść od tych skarbów.
No i maczugem do renki mógł wzionć, ale już i tak było mu cienżko... to siem zawahał...
Obejrzał kulki. Ale jak długo by ich nie oglondał, to nadal mu wyglondały na jagody. Z każdej strony. Trochem starawe i pomarszczone, ale jagody. Jak jagody, to można je zjeść. Chyba, że trujonce... wtedy nie jeść. Jakby kto siem na tym znał, to by wiedział, a tak to znowu, jak z grzybami...
Po długim namyśle chwycił za dzban i korek, który gom zatykał, wyciongnoł. Jakaś para czy mgła buchnenła z niego, w oczy zaszczypała, w nosie zakrenciło... łoooo!!!! gorzało!!! Na dnie dzbana gorzało była!
Od razu przypomniała mu siem jego babcia, sendziwa matrona rodu (1). Była najstarszym snotlingiem, jakiego w życiu widział. Ona potrafiła gorzałem zrobić, że pchła nie siada! Co prawda na stare lata staruszce umysł nieco szwankował, bo co to ta
nie-dziela, o której snotling myślał, to nikt nie wiedział. No to i wszyscy myśleli o tej
nie-dzieli co to ona je, ale potem ich ogr zjadał. Jak takiego snota, co myślał o
nie-dzieli zjadał ogr, to znaczy siem była sobota (2).
________
Przypisy:
(1) babcia dożyła sendziwego wieku 5 lat (3). Niestety snotlingi na ogół do pienciu liczyć nie potrafiom, nie wiedzom co to te lata, no i niezbyt siem orientujom, kiedy kończy siem jeden dzień a zaczyna drugi. Żyjom pod ziemiom i nie som na bieżonco z porami dnia i nocy.
(2) sobota w plemieniu
Trartexa była codziennie chociaż z powodów opisanych w (1) snoty o tym też nie wiedziały.
(3) przedawkowała (4) gorzałem, bo by pożyła dłużej.
(4) wlazła do dzbana z gorzałom i nie potrafiła z niego wyjść. Dopiero gdy snoty opróżniły dzban znalazły w niej pokurczone ciało babci, która wyglondała jak robaczek. To znalezisko wyjaśniło oryginalny i wybitny posmak tego dzbana z gorzałom (5). W slangu używano słowa „kill” na zabicie kogoś lub czegoś, wienc gorzałem nazwano te-kill-om.
(5) jeszcze tej samej nocy (a może dnia? Patrz (1)) znikneło wiele sendziwych snotów. Jedni obstawiajom, że skończyli w dzbanach. Inni, że dali dyla, żeby w tych dzbanach nie skończyć.