A miało być tak pięknie, zanucił w myślach refren piosenki po czym z ust wyrwało mu się głośne, soczyste, staropolskie Kurwa mać - idealnie pasujące do depresyjnego tekstu. Nie było czasu na strategiczne planowanie, musieli działać szybko, bez zastanowienia, wybrać najbardziej optymalną opcję, która pozwoli im opuścić pensjonat nie narażając się na konfrontację z uzbrojonymi gliniarzami. Słysząc wymianę zdań między parą podstarzałych wczasowiczów Dunin-Wilkosz długo się nie zastanawiał. W paru żołnierskich słowach przedstawił pozostałym swój pomysł a potem popędził do pokoju emerytów zanim ci zdążą się zamknąć i nie daj Boże zabarykadować. Wyciągnął z kieszeni kajdanki, którymi zamierzał skuć parkę do kaloryfera i oszczędzić czas na wiązanie sznura. Każda sekunda była teraz na wagę złota i mogła ich kosztować wolność. Teraz, gdy prokurator dzięki Neosanacji dostał szansę wypłynąć z szamba, nie mógł się wyjebać. Nie tutaj, nie w tej dziurze, nie w tym obsranym pensjonacie, sprzedany przez grubasa żonobijcę.