Ahearn poszedł w ślady Dornana - zszedł ze ścieżki i zagłębił się w leśną gęstwinę. Nie musiał nawet zbytnio zwracać uwagi na zachowanie maksymalnej ciszy, bowiem gobliny były bardzo zajęte czymś innym. A chwilę później zabrzmiał głos S'Uli i nawet gdyby zaklinacz poruszał się z gracją niedźwiedzia, to i tak zielonoskóre kurduple by tego nie zauważyły. Dziewczyna skutecznie odwróciła ich uwagę od mężczyzny, który do tej pory był celem ich ataku.
Starcie z goblinami było krótkie, krwawe i gwałtowne, a Ahearn nie mógł ukrywać przed sobą, że jego zasługi w pokonaniu przeciwników były - delikatnie mówiąc - niewielkie, bowiem jego magia nie tyle zawiodła, co okazała się nad wyraz słaba.
Na szczęście inni spisali się należycie, co zaklinacz potrafił docenić.
- Świetna robota - powiedział, podchodząc do kompanów.
I zastanawiając się, jakich barw nabierze ta potyczka w ustach S'Uli.
Do uratowanego mężczyzny pytań nie miał, przynajmniej chwilowo. Wszystko zależało od tego, co tamten odpowie na pytania Dornana. A nuż za wędrówką mężczyzny kryło się coś ciekawego, co mogłoby zaowocować udziałem w jakiejś przygodzie?