Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2022, 19:44   #189
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Najemnik wypił swoją miksturę leczenia i odpowiedział ulicznikowi.
— Prawie wcale nie opuszczałem tego miejsca. Moja pracodawczyni od jakiegoś czasu nie wyściubia nosa poza Thistletop — przetarł usta rękawem. — Nikt mnie nie odwiedza, choć nie miałbym nic przeciwko towarzystwu Lyrie.
Westchnął ciężko.
— Ona jednak zapatrzona jest w tego chędożonego elfa... — mężczyzna przez moment zacisnął mocniej pięści, po czym potrząsnął głową i spojrzał posępnie na Valla. — Mówiłem już, co było moim obowiązkiem. Ochrona panienki Nualii. Nie wiem kto dokładnie i jak często opuszcza to miejsce lub schodzi na dół, nie jestem szpiegiem, ni odźwiernym. W zasadzie rzadko opuszczam swoją kwaterę. Wiem, że szarozieloni czasami znoszą tu więźniów, więc muszą czynić jakieś wypady, choć ostatnio zdarzało się to dużo rzadziej. Niewielu też odważyło się lub miało interes w tym, by zejść poziom niżej. Na pewno wśród tego grona są Bruthzamus, Lyrie i Rozerwane Ucho. Nie dziwota, według pogłosek jedynie zaproszeni goście mogą tam bezpiecznie kroczyć. Choć nie wiem co to dokładnie oznacza.
Kiedy pieśniarz klingi wysłuchał odpowiedzi najemnika, zadał swe pytanie Sherwynn.
— Nie kojarzysz już tego miana? — zdziwiła się bardka. — Ha, bodaj bym sama wiedziała, czym jest! Na pewno to jakiś groźny stwór, który budzi podziw i strach wśród tutejszych goblinów.
— Jeśli to stworzenie mroku, to z pewnością musimy je zgładzić — rzekła z ponurą determinacją Verna.
W międzyczasie Mharcis zaindagował Orika odnośnie Nualii.
— Co? Chyba wczoraj — odparł Vancaskerkin, po czym podrapał się po twardym zaroście. — Pewnie siedzi na dole i dalej studiuje thasillońskie ruiny.
Jego ostatnie słowa sprawiły, że oczy gawędziarki błysnęły z ciekawości.


Przed zejściem w mrok drugiego poziomu podziemi Bohaterowie Sandpoint, świadomi ryzyka dłuższego postoju, postanowili odbyć jedynie krótki odpoczynek. Niedawno przeszukane komnaty mieszkalne zdawały się stanowić do tego odpowiednie miejsce. W trakcie spoczynku rudowłosa lutnistka śpiewała cicho kojącą znój i ból pieśń. Co pokrzepiło ducha jej towarzyszy i pozwoliło im szybciej powrócić do pełni sił.

Przed udaniem się na dół pozostawała do załatwienia jeszcze jedna kwestia. Verna błyskawicznie dobyła broni i wymierzyła ją oskarżycielsko w stronę Orika.
— Nie wyczuwam w tobie zła — przemówiła surowym tonem. — Lecz oddałeś swój miecz na usługi nikczemnym pomiotom. Oferuję ci szansę, byś zyskał mój szacunek i naprawił swój błąd. Dołącz do nas i pomóż nam zgładzić swoją zepsutą pracodawczynię.
Ponury mężczyzna nie odezwał się, jednak skinął nieznacznie głową.


Sekretne przejście na niższy poziom znajdowało się w książnicy, w której wcześniej poszukiwacze przygód pochwycili czarodziejkę Lyrie Akenję. Pomieszczenie wyglądało tak samo, jak gdy je opuszczali. Mimo to najemna bardka skorzystała z okazji, by sprawdzić co u czarnoskórej kobiety. Dzięki czemu odkryła, że ktoś uwolnił ich niedawnego jeńca.
— Wygląda na to, że czeka nas na dole ciepłe powitanie — skomentowała z wisielczym humorem na widok pustego wnętrza szafy.

Po pokonaniu kilkudziesięciu stopni awanturnicy zauważyli, że kamienne drzwi znajdujące się tuż za rogiem są lekko uchylone. Szczegółowe rzeźby, które niegdyś pokrywały ich powierzchnię, zostały ongiś zniszczone przez liczne uderzenia dłuta i młota. Z antycznych reliefów ostało się tylko kilka resztek wizerunków, głównie kamieni szlachetnych i koron. Podłoga w danym miejscu delikatnie spływała w kierunku zachodnim.
— Barbarzyństwo — syknęła pod nosem orzechowooka patrząc na zdewastowane drzwi.
Niedługo potem Bohaterowie Sandpoint razem z dwójką towarzyszy wkroczyli powoli do wyzierającej przez uchylone przejście komnaty. Jej strop podtrzymywały dwa wysokie filary. Widać było, że w wielu miejscach kamienne ściany, podłogę i sufit pokrywał gęsty starożytny brud i ciemna sadza. Po dwie wnęki osadzone w północnej i południowej ścianie skrywały częściowo uszkodzone posągi przedstawiające trudnego do identyfikacji mężczyznę w szatach, trzymającego w dłoniach księgę i glewię. Również to pomieszczenie w sposób widoczny przechylone było w kierunku zachodnim. Wyglądało na to, że jakieś starożytne wstrząsy, które spowodowały przechylenie całego kompleksu, zrzuciły posągi z ich podstaw tak, że obecnie opierały się o tylne ściany swych wnęk.

Po dokładnym obejrzeniu pomieszczenia, drużyna udała się dalej. Przed nimi rozpościerał się korytarz wznoszący się niczym zbocze ku wschodowi. Jakieś pięć stóp od zachodnich drzwi podłoga zdawała się błyszcząca, niemal niczym wypolerowana, w przeciwieństwie do zakurzonych płyt w innych miejscach. Wzbudziło to podejrzenia poszukiwaczy przygód. Na północ i południe dokładnie od tego miejsca we dwóch wnękach ustawiono po sztuce kamiennych posągów, przedstawiających surowych mężczyzn dzierżących glewie. Na wschodnim krańcu korytarza znajdowała się jeszcze trzecia wnęka, w której znajdował się częściowo zawalony posąg. Brakowało mu górnej połowy, ukazując jedynie ponury i poszarpany kikut tułowia. Przed nim droga zakręcała na północ i południe. Z tej pierwszej zdawały się dobiegać do uszu przybyszy jakieś ledwo słyszalne odgłosy.
— Pułapka! — ostrzegła Shalelu łapiąc za ramię stojącą na froncie osobę i wskazując na wypolerowany fragment podłogi, będący w istocie sprytnie ukrytą płytą naciskową.
Z początku tylko jej bystre oczy były w stanie dostrzec ją w pełnej okazałości. Po obu stronach płyty z sufitu zwisały ledwo widoczne najeżone fragmenty bron, mające w zamiarze opaść symultanicznie i uwięzić w śmiertelnej pułapce nieszczęśnika, który nastąpiłby na niebezpieczny fragment podłogi.
 
Alex Tyler jest offline