Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2022, 08:03   #11
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Po początkowych sukcesach i zaskoczeniu przeciwnika, szala w końcu musiała przesunąć się na ich niekorzyść. Gdyby Nowy nie zwiał, któremu obecnie Karol chętnie skopałby jaja za tak frajerskie zachowanie, mogliby właśnie kończyć walkę, lecz z całkiem innym wynikiem. Kopy w brzuch psychicznie znosił jako tako, nie pierwszy, nie ostatni. Poboli i przestanie. Gorzej było z ostatnim kopnięciem przez Majewskiego. Czub buta wbił mu się w lewe żebra, a wraz z uderzeniem Zamojski usłyszał chrzęst oraz przeszywający ból w tym samym miejscu. Doskonale wiedział, że coś jest nie tak. Od tej pory kolejne ruchy, tak jak i oddychanie sprawiały mu wielkie kłopoty.

- Lepiej jak baba, niż jak Borkowski. - Zaśmiał się Zamojski i od razu tego pożałował. Żebra rozbolały go jeszcze bardziej. - Mocno mi przyłożył w ostatnim ciosie. - Potrzebował pomocy kolegi, aby się podnieść, a także podpory przy pierwszych krokach. Wszystko go bolało, a zdecydowanie najmocniej z lewej strony klaty.

___
Karol nie skarżył się na ból w klacie, ani przed dyrektorem, ani od razu przed ojcem. Zrobił to dopiero trochę później. Jak dwójka Zamojskich wyszła ze szkoły i szła przed siebie widać było, że starszy z nich ciężko oddycha, ledwo trzyma nerwy na wodzy. Karol nie odzywał się. Wiedział, że tata ma problem z nerwami przez swoją poprzednią pracę i nie wyzbył się tego. Ciężko mu je opanować na początku, ale później przejdzie do rozmowy i tak też zrobił. Usiadł po kilkuset metrach na ławce, gestem ręki zaprosił syna. Wziął głęboki oddech.

- No dobra, więc jak to było? - Zapytał Krzysztof Zamojski swojego syna z wyraźnym zmęczeniem na twarzy.
- No bo... - Zająkał się młody wlepiając wzrok w ziemię.
- Tylko nie wciskaj mi, że to przez sport. - Wtrącił się ojciec, gdy jego dziecko nie mogło znaleźć słów. - Myślisz, że nie wiem? Matkę oszukasz. Wmówisz jej, że się przewróciłeś na meczu. Ja potrafię odróżnić rany od wypadku w trakcie sportu, a z typowej bójki. Sam w twoim wieku byłem podobny. I nie, mimo wszystko nie pochwalam tego. - Powiedział poważniejszym tonem Krzysztof, gdy zobaczył podnoszący się z nadzieją wzrok syna. - Młody i głupi byłem. Nie musisz popełniać tych samych błędów. - Nastała krótka cisza. - Więc jak to było? - Powtórzył pytanie.
- Był jakiś nowy, a tych trzech skur... frajerów - Szybko zmienił słowo widząc wzrok ojca.- Rzuciło się na niego. Mogli go skatować, a reszta tylko patrzała i dopingowała jak hieny, to co mieliśmy zrobić? Dać go skopać, albo zabić? Do dyra byśmy nie zdążyli, było za daleko.
- A ten nowy? W gabinecie go nie było. - Zauważył ojciec, nie pochwalając, ani nie potępiając tego co przed chwilą usłyszał.
- Zwiał jak frajer, ot tyle.
- Tak się właśnie kończy pomaganie innym, będziesz miał nauczkę. Matce możemy nieco zmienić historię, wiesz jak histeryzuje w takich sytuacjach. Coś się wymyśli. Chodź, jedziemy do domu, a Amiga ląduje do szafy na jakiś czas. - Stwierdził sucho.
- Tato, bo jest jeszcze coś...

___
W szpitalu lekarz zlecił prześwietlenie, a ono wykazało złamanie jedenastego lewego żebra, na szczęście bez innych powikłań. Złamana kość w nic się nie wbiła, więc poza bólem oraz trudnością w oddychaniu nie powinno być większych problemów. Karol dostał opaskę uciskową na klatkę oraz przepisano środki przeciwbólowe. Gdy Krzysztof zapytał o zwolnienie ze szkoły, lekarz stwierdził, że nie jest potrzebne. Chłopak może dalej się uczyć, ale ma się oszczędzać, a wszelkiego rodzaju sporty nie wchodzą w rachubę, bo to może jedynie pogorszyć stan zdrowia. Zostali poinformowani także, że zrastanie żeber to kwestia kilku tygodni, może trzech, może sześciu. Zależy od organizmu.

Karol nie był zadowolony. Właśnie zaczął się rok szkolny, więc wszystkie drużyny były kompletowane, a on nie będzie mógł wziąć w tym udziału, więc zapewne za te kilka tygodni dalej będzie grzać ławę do końca roku. Tak to już niestety było.

Na szczęście wieczorem w domu, gdy matka Karola wróciła z popołudniowej zmiany, obyło się bez większej dramy. Agata nie była zadowolona ze stanu ubrań dziecka, ale zdecydowanie bardziej przejęła się zdrowiem Karola. Razem z ojcem po drodze wymyślili historię, którą przekazali pani domu. Karol wszedł na drzewo, aby uratować biednego kotka. Niestety schodząc gałąź się złamała i nieszczęśnik spadł w krzaki - co tłumaczyło podrapania - a pod nimi było błoto i najwidoczniej jakiś kamień, o który Karol uderzył i złamał żebro. Skoro wersja zarówno ojca jak i syna była praktycznie identyczna, nie miała powodu, aby w to nie wierzyć, ale i tak zrugała syna, że ten tak bezmyślne zrobił, w dodatku w odświętnym ubraniu. Ani Krzysztof, ani Karol nie obawiali się też, że Agata może dowiedzieć się prawdy ze szkoły. Umówieni byli ze szkołą tak, że do spraw związanych z Karolem, mają kontaktować się z ojcem, a w sprawie Weroniki - jego młodszej o rok siostry - z matką. Gorzej może być z plotkami. Przecież wiadomo jak plotki na osiedlu szybko się rozchodzą, a do Agaty będącej ekspedientką pewexu takie plotki dochodziły bardzo szybko.

Amigi nie schowano tak jak to zapowiedział Krzysztof. Dałoby to podejrzenia, ale umowa była taka, że do okresu jak żebro się nie zrośnie, Karol nie może z niej korzystać, bo inaczej sprzeda urządzenie. Karol wolał przystać na to, niż mówić prawdę. Nie licząc złamanego żebra i braku treningów, nawet nieźle mu się upiekło.
 
Elenorsar jest offline