Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2022, 13:55   #47
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wygodne czyste łóżka zapewniły im spokojny, regenerujący wypoczynek. Dopiero o samym świcie coś niepokojącego wkradło się w sny Thirleasa. Ciężko stwierdzić, czy to za sprawą lat obcowania z magicznymi energiami, kontakt z ekstraplanarną istotą, czy może przez elfie dziedzictwo jego krwi. Zwyczajowe senne mary zalała mu fala przemocy i urywanych gwałtownych obrazów.

Niełatwo było wychwycić z tego konkretne sceny, jednak z pewnością widział płonące lasy i domostwa oraz niekończące się zastępy zakutych w czarne zbroje postaci. Otworzył oczy, jego serce biło jak młot, bezdech ustąpił dopiero z kolejnymi haustami porannego świeżego powietrza. Głęboko w sobie czuł, że było to coś więcej niż tylko zwykły koszmar. Nim zdążył się jednak głębiej nad tym zastanowić, coś innego zwróciło jego uwagę. Nigdzie w pokoju nie było śladu po Apollyonie.

Nie znaleźli ich też później, gdy zbadali korytarz i zeszli na dół. Gertruda, mimo że zarzekała się, iż od świtu stała na posterunku za szynkwasem również nie zauważyła żadnego uciekiniera. Za to wykorzystała sytuację, by przymusić ich do śniadania.
- Opłacone z pokojem, tedy zjedzone być musi. Bez dyskusji. - orzekła, stawiając przed nimi miski pełne parującej kaszy na mleku z suszonymi owocami.

Gdy dwa kwadranse później dotarli do baraków, było już za późno. Ich mieszkańcy rozpoczęli już pracę w miejscowych zakładach. Na szczęście jednak nie stanowiło to problemu, szybko dowiedzieli się, że większość młokosów spod piątki pracowała w tartaku Hoydraggera znajdującym się przy rzecze pod samą osadą.

Już z daleka wyczuli zapach żywicy i świeżych drzewnych wiórów. Minęli liczne stosy oczekujących na obróbkę powalonych drzew, w tym rzadkich czerwonych sekwoi, niegdyś uważanych za święte... i w końcu sam skomplikowany mechanizm wodnego koła i połączonych z nim zębatek, pił i przekładni. Wszędzie roiło się od pracujących w pocie czoła młodocianych miejscowych. Mechanizm zapewne znacznie usprawniał pracę zakładu, jednak wyglądało na to, że miast dać pracownikom wytchnienie, raczej narzucał większe tempo całego procesu obróbki. Zastanawiająca była też znaczna liczba bandaży i innych opatrunków widocznych na kończynach pracowników. Najwyraźniej ta praca nie wybaczała błędów.

Właśnie rozglądali się za kimś, kogo mogliby zagadać, gdy usłyszeli głośną kłótnię. Wyglądało na to, że jakaś nastolatka nie była zadowolona z tego, jak traktował ją tam jej przełożony.
- Nie jestem twoim niewolnikiem, Hayder, rozumiesz?! - rzuciła w stronę mężczyzny jakimś przypadkowym pociskiem, chyba pokrytą smarem zębatką.
- Ale Ingrid, to dobra praca, nie powinnaś, inni nie... - próbował ją bezskutecznie uspokoić.
- Nie mów mi, co powinnam! - przerwała mu szukając w złości następnego pocisku. - To, że inni chcą żyć jak żałosne isgerskie robactwo, nie znaczy, że i ja chcę tak skończyć, w rzyć sob...!!!
Zamarła widząc niespodziewanych gości. Coś w jej postawie sugerowało, że przejęła się bardziej, niż powinna w tej sytuacji. I wtedy Darvan zrozumiał, to ona śledziła ich zeszłej nocy.
 
Tadeus jest offline