Czarodziejka poznała już Elerin na tyle by wiedzieć że dziewczyna miala problemy z samooceną no i paroma innymi rzeczami. Widząc jej nastrój spróbowała podnieść ją na duchu.
- Hej i tak się spisałaś nie oddając pola i stawiając czoła nie jednemu a dwóm ogrom.
Słuchając wywodu szlachcica mogła tylko westchnąć i przewrocić oczami.
- Po pierwsze ja naprawdę nie znam tej całej “Jaskółki” i to naprawdę misja ratunkowa. Po drugie to nie sa moje sługi ani wybitnie demoniczne tylo toważyszki podruży za które ręcze… No poza tą tutaj. - Bezceremonialnie wskazała palcem na Karendis po czym kontynuowała.
- Po trzecie naprawdę przez te wszystkie lata nie zastanowiło cię co masz takiego na plecach że ktoś dał ci majątek i ustawił na resztę życia ? Bo ja jestem ciekawa co to może być. |