Grałem kiedyś u kolegi jako jedyny gracz w sesjach na żywo. W pewnym momencie dołączył drugi kolega, pokonał mnie, ośmieszył i praktycznie zniewolił, i to praktycznie prawie samym swoim BNem. To było skrajnie niefajne. Nie chciałem później grać. Wróciliśmy do grania dopiero jak tamten kolega przestał grać.
Jako MG ostatnio lubię stosować mechanikę konfliktów drużynowych z anime: rany zadane przez kogoś bliskiego goją się natychmiast po zmianie kadru. |