____
6.0
Potężna machina edukacji ruszyła. Nie wybrzmiał jeszcze pierwszy dzwonek, a tryby kombinatu wiedzy i wychowania do życia w społeczeństwie, ruszyły pełną parą. Kierat nauki, rutyny i obowiązków w który człowiek raz wtłoczony, nigdy już z niego nie wyjdzie.
System pożera, trawi i wydala.
We are just another brick in the wall - that's it!
____
6.1
Nauka nauką, ale przecież nie tylko nią żyje człowiek. Każdy ma jakiegoś bzika i każdy jakieś hobby ma. Dla Agnieszki, Karola i Jacka niemal obsesją, a zarazem punktem honoru stało się zdobycie jakichkolwiek informacji o Nowym.
Wbrew pozorom zadanie okazało się niełatwe. Nie dość, że o chłopaku nikt nie słyszał, to jeszcze na dodatek mało kto go pamiętał. Cała szkoła wiedziała o awanturze na boisku. Niejedne na własne oczy widział, jak Jaworski ze swoją bandą tłuką się z Borkowskim i Zamojskim, ale prawie nikt nie zwrócił uwagi na tego od którego wszystko się zaczęło.
Jedna tylko osoba coś wiedziała, a przynajmniej tak sama twierdziła. Izka Eychlerowa zwana przez wszystkich Paskudą, albo Paskudzińską, z prowokacyjnym i pełnym satysfakcji uśmiechem odparła na pytanie Jacka:
- Ja wiem, kim on jest.
- Taaa - mruknął, niezbyt przekonany Borkowski starając się patrzeć w rozbiegane oczy dziewczyny. Uciekające lewe oko oraz spora nadwaga sprawiły, że cała szkoła nazywała ją Paskudą, otwarcie się z niej wyśmiewając i traktując, jak trędowatą - To powiedz!
Dziewczyna w odpowiedzi zatrzepotała rzęsami i po raz drugi w trakcie rozmowy posłała Jackowi figlarny i zarazem zaczepny uśmiech.
- Powiem, ale mam jeden warunek.
- Warunek? Jaki?
- Powiem ci kim on jest, ale pójdziesz ze mną do kina. W sobotę w Feminie grają Titanica. Tata załatwił mi bilety. To, co umowa stoi?
- No chyba cię cycki szczy… to znaczy czyś ty na głowę upadła? My? Razem do kina?! - krzyknął z wielkim oburzeniem Jacek.
- Jak sobie chcesz! - fuknęła Izka i obróciwszy się na pięcie ruszyła w stronę damskiej toalety.
****
Szybko okazało się jednak, że propozycję Paskudy trzeba poważnie przemyśleć i omówić z przyjaciółmi. Nikt bowiem, łącznie z nauczycielami, nic ale to kompletnie nic nie wiedział o Nowym.
Jedynie pani Turowska, polonistka, a zarazem wicedyrektorka, powiedziała Karolowi, że owszem od września miał rozpocząć naukę nowy kolega, ale po awanturze na boisku jego dziadek zadzwonił do dyrektora i ponoć zażądał wypisania jego wnuka z listy uczniów. Sprawa jest nadal w toku, bo jak się okazuje nie bardzo jest gdzie chłopaka przepisać. Wszystkie niemal szkoły nie mają już miejsc, a te które ewentualnie mogłyby go przyjąć są albo bardzo daleko, albo nie mają najlepszej opinii.
- Czyli co? - spytał prowokacyjnie Karol - Idziesz na randkę z Paskudą?
____
6.2
Jacek bardzo długo wahał się z odpowiedzią. Zbywał Izkę, aż do samego piątku. Na pierwszej przerwie dziewczyna sama podeszła do Borkowskiego i posyłając mu na powitanie zimne, niczym stal spojrzenie zapytała:
- Namyśliłeś się? Jutro już jest sobota…
- No wiesz Iza - lawirował Jacek, starając się po raz kolejny zagrać na czas - Ja…
- Dobra! Posłuchaj mnie… na dużej przerwie ma mi jasno powiedzieć, tak albo nie. Później choćbyś mnie błagał nigdzie z tobą nie pójdę i nic ci nie powiem. Jasne? Pójdę z kimś innym, albo i sama.
Dziewczyna wypuściła głośno powietrze przez nos, niczym wściekły byk i obróciwszy się na pięcie, niemal pobiegła do toalety.
___
6.3
Zbliżało się południe. Gdy szkolne korytarze wypełnił donośny dźwięk dzwonka, z sal z krzykiem i piskiem wybiegło kilkuset uczniów. Wszyscy szczęśliwi, pełni werwy i radośni. Część z nich kończył właśnie lekcje, a reszta miała najdłużej wyczekiwaną przerwę. Piętnaście minut, które dla wielu trwało niczym godzina. Tak wiele potrafiło się wydarzyć w ciągu tego kwadransa, że o niejednej takiej przerwie można byłoby napisać książkę. W jej trakcie powstawały związki, które rozpadały się gdy tylko szkolny dzwonek rozległ się po raz kolejny. W ciemnych kątach korytarza dochodziło do niejednej przepychanki i kłótnie, a w obskurnych łazienkach, co odważniejsi palili po kryjomu papierosy.
Bujne szkolne życie w pigułce.
Nie inaczej było i tym razem. Choć tego, co się wydarzyło, to nikt się nie spodziewał.
****
Pierwsza zauważyła go Agnieszka, a dokładniej rzecz ujmując poczuła. Przedziwny, ale już jej dobrze znajomy chłód, ukłuł ją w podbrzusze. Nie miał takiej siły i mocy, jak w czasie nocnego czuwania, ale i tak dziewczyna nie miała żadnych wątpliwości, co jest jego przyczyną. Odwróciła się i dostrzegła go.
Siedział po turecku, wciśnięty w sam róg korytarza. Wokół niego, niczym wokół jakiegoś bramina, czy innego hinduskiego guru zebrał się tłum gapiów, żeby nie powiedzieć wiernych.
- Patrz! - krzyknęła Agnieszka, szturchając Karola, łokciem w bok - To on!
- O kurde! Faktycznie!
Cała trójka zbliżyła się zbitej gęsto grupy otaczającej Nowego.
- Jak on to robi? - spytał głośno, jakiś wysoki blondyn.
- No kurwa, magik! Prawdziwy kurwa magik - skomentował wygolony na łyso skate w szerokich spodniach, ledwo trzymających mu się na biodrach.
- Dawaj! Muszę zobaczyć to jeszcze raz - zażądał blondas.
- Dobrze - rzekł Nowy, a jego wysoki, dudniący głos nie tylko wybijal się ponad ogólny gwar panujący na korytarzu, ale także niósł się jakimś dziwnym echem, odbijał się od ścian pokrytych sraczkowatą lamperią i powracał do słuchaczy, wywołując na ich twarzach wyraz pełnego skupienia i ekscytacji.
- Oto szanowni państwo talia zwykłych kart - rzekł, unosząc w prawej dłoni gruby plik kart do gry - Nie ma w niej nic niezwykłe. Magia jest we mnie i tylko we mnie.
Nowy na oczach zebranych przetasował karty, kilkukrotnie rozkładając je w formie wachlarza lub harmonii na swym lewym przedramieniu.
- Wybierz proszę trzy karty z talii - rzekł wysuwając karty do jednego z widzów w pierwszym rzędzie. Długowłosa dziewczyna, ubrana od stóp do głów w grobową czerń z lekkim drżeniem rąk, wyciągnęła trzy przypadkowe karty,
Nowy rozłożył je na podłodze, głośno odczytując ich wartości.
- Dziesiątka trefl! Walet pik! I król kier!
Lewą dłonią odłożył resztę talii na bok, a trzy wybrane przez dziewczynę karty uniósł w górę i pokazał zebranej publiczności.
- Dziesiątka trefl! Walet pik! I król kier! A teraz uwaga!
Przetasował trzy karty, aby następnie odsłonić pierwszą z nich.
- Król kier!
Powtórzył czynność jeszcze raz i odsłaniając pierwszą kartę z wierzchu, ponownie krzyknął:
- Król kier!
Tasowanie powtórzył trzy raz i za każdym razem wyciągał tę samą kartę.
- I znowu, ku zaskoczeniu wszystkich, co? Oczywiście król kier! Powiecie, że to łatwe. Że to oszustwo. W porządku. Możecie tak sądzić, ale co powiecie na to?
Nowy ponownie przetasował karty i odsłaniał je kolejno kładąc na podłodze. Oczom zebranych i zszokowanych widzów, ukazały się trzy króle kier. Ktoś pisnął z zachwytu, ktoś przeklął siarczyście, a jeszcze inny złapał się za głowę.
- Pomyśli ktoś, że podmieniłem karty - rzekł Nowy, ponownie tasując karty - Mógłbym to zrobić, tylko po co?
Przy tych słowach ponownie rozłożył karty na podłodze. Tym razem widzowie ujrzeli, znajomego króla kier w otoczeniu dwóch kart pozbawionych jakiegokolwiek wizerunku.
- No skurwysyn! - rzekł z podziwem w głosie wysoki blondyn.
W tym momencie korytarz wypełnił dźwięk dzwonka obwieszczającego koniec przerwy. Towarzyszył mu jęk zawodu całej publiczności. Ludzie zaczęli się podnosić i wolno kierować się w stronę swoich klas.
- Na następnej przerwie - oznajmił blondyn na koniec - Pokażesz mi, jak się to robi. Będę na to laski wyrywał.
- Pamiętajcie magia jest we mnie - odparł Nowy, nie odrywając wzroku od Agnieszki, która ku przerażeniu jej kolegów osunęła się na ziemię.
____
* Femina - znane w Warszawie kino. Otwarte jeszcze przed wojną. Po 1940 r. znalazło się w granicach Getta i jako Teatr Femina działało, aż do 1942 r. Pierwszy w stolicy multipleks.