Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2022, 13:31   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Simon de Tracy, kwatermistrz, zwany jest przez niektórych (zwykle za swoimi plecami i z odrobiną ironii) "Księciem". Po pierwsze z racji szlacheckiego pochodzenia, po drugie z racji swego nader starannego ubioru, wyglądem znacznie różniącym się od tego, co zazwyczaj nosili na swym grzbiecie piraci.
Wysoki blondyn wygląda często na zamyślonego, ale w rzeczywistości mało co umyka jego uwadze. Szczególnie jeśli chodzi o zaniedbania na pokładzie lub pod nim.
Zwykle spokojny, głos podnosi tylko wtedy, gdy trzeba przekrzyczeć szum wiatru lub ryk morza.
Plotki głoszą, że musiał opuścić rodzinną Anglię gdy zabił jakąś wysoko postawioną personę. Poszło o kobietę. Książę tej plotki nie potwierdza, ani też nie zaprzecza, wszyscy jednak wiedzą, że lubi kobiety.

* * *

Nie trzeba było być doświadczonym żeglarzem by zdawać sobie sprawę z tego, że z pogodą dzieje się coś niedobrego. Z pewnością nawet mała Lilly miała tego świadomość, o innych nie warto było wspominać.

- Założyć żagle sztormowe! - polecił Simon, resztę roboty pozostawiając w rękach Ognistej i Okrutnego. Tudzież Mandisy, która lepiej od innych umiała odróżnić płótna sztormowe od zwykłych.

Zbiegł do kubryku.
- Podwachta na pokład! - Wysłał kolejną grupę na pokład. A właściwie na maszty, bo każda para rąk była przydatna przy wymianie żagli.

- Lilly, Rhys... przywiązać wszystko, co się rusza lub może się ruszać! Porządnie przywiązać! A jak któreś z was zobaczę na pokładzie, to nogi powyrywam - zagroził.

Potem wybrał się do kubryku by sprawdzić, czy John Smee wygasił ogień. A następnie do prochowni, bo wilgotny był na pokładzie równie przydatny, jak zagwożdżone działa.

I znowu był na pokładzie, gdzie trzeba było ponownie wszystko posprawdzać. I dopilnować, by wachtowi przywiązali się, bo podczas sztormu na okrzyk "Człowiek za burtą!" nikt nie zwróci uwagi.

* * *

Przez wiele godzin szalał sztorm,
wiatr zrywał żagle z rej,
a statek burtą wodę brał
do dna było coraz mniej...

Ze znanej szanty (z małymi zmianami)

* * *

Sztorm się skończył, a potem należało się zmierzyć z jego skutkami.

- Rhys, idziesz ze mną - polecił Simon, po czym skierował się na kolejny przegląd, zabierając ze sobą kogoś, kto nie tylko mógł wszędzie się wcisnąć, ale też posłużyć jako chłopiec na posyłki.
Oględziny okazały się średnio zadowalające. Co prawda prochownia przetrwała sztorm cało i zdrowo, ale w zęzie zebrało się za dużo wody, natomiast w spiżarce było produktów za mało.
- Rhys, pobiegniesz do bosmana i powiesz, że jest przeciek. Niech wyznaczy ludzi do wypompowania... i znajdzie przeciek. Powiesz też o przecieku panu Tyde.
Przeciek nie wyglądał zbyt groźnie, ale usunąć go trzeba był. Simon miał nadzieję, że nie trzeba będzie stosować plastra z żaglowego płótna.
- Panie Smee - chwilę później zwrócił się do kucharza. - Proszę sporządzić listę potrzebnych produktów. Przekażę później kapitanowi.

Okrzyk "Żagiel na horyzoncie" postawił wszystkich na nogi, bowiem inny statek mógł oznaczać wszystko. Duże ryby zjadały mniejsze... ale same padały czasami ofiarą większych drapieżników.
Nie czekając na dokładny meldunek z bocianiego gniazda zaczął wydawać rozkazy. Statek trzeba było przygotować do boju. Przezorny, jak powiadają, zawsze zabezpieczony.
Wysłał też Rhysa do swej kajuty - po lunetę. A nuż uda się ocenić, czy w oddali widać potencjalny łup, czy może lepiej rozwinąć żagle i popłynąć w przeciwnym kierunku.
 
Kerm jest offline