Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2022, 15:14   #273
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

Technicy pojawili się pół godziny później i zaczęli zabezpieczać teren. Agenci sporządzili notatki i poinstruowali kolegów ze swojego wydziału.
Corday cały ten czas oczekiwania poświęciła na przeglądanie terminarza, telefonu i wiztyownika Bonnet. Telefon nie był zahasłowany więc bez problemu przejrzałą historię połączeń i wiadomości. Były tam również te z Yamadą. Wszystko niestety tak jak się spodziewała: zdawkowe i bez znajomości kontekstu do bólu zwyczajne. Ale przynajmniej Irya miała tym zajętą głowę na tyle, by nie rozmyślać o tym jak źle może się dla niej skończyć spotkanie z przedstawicielem Bractwa. Choć po prawdzie brała w niej jak zawsze ciekawość co z tego wyniknie, oraz czy potwierdzi się jej teoria, że nie tylko heretyków potrafi wyczuwać.
Nieco później pojawił się przedstawiciel Bractwa. Kobieta zatrzymała się zaraz za drzwiami gabinetu i rozejrzała.


- O kogo chodzi? - popatrzyła po zebranych osobach.

O ile Irya umiarkowanie była zainteresowana pracą techników, która nie różniła się nic od tego co znała na co dzień, to od razu podniosła spojrzenie, gdy w gabinecie pojawiła się najbardziej wyczekiwana osoba. Na jej twarzy malowała się zainteresowanie, ale można było też dostrzec odrobinę niepewności.
- Heretyk jest tam - Corday skinieniem głowy wskazała na zwłoki. - A ja strzelałam - podniosła lekko rękę jak w szkole przy zgłaszaniu się do odpowiedzi.

Kobieta wyminęła ją i przyklękła przy zwłokach, po czym przewróciła je na bok.
- Jeśli to był heretyk to dostał to na co zasługuje. Dokonajcie niezwłocznej kremacji. Po użytej amunicji widzę, że intencja względem ofiary była jednoznaczna. Jeśli chodziło wam o potwierdzenie, że to heretyk to jest już za późno.

Irya za wszelką cenę starała się wyczuć aurę otaczającą kobietę, ale nie była w stanie. Zrobiła przez to zawiedzioną minę, co mogło być opacznie uznane, jako reakcja do słów przedstawicielki bractwa.
- Zaatakowała mnie swoimi sztuczkami, więc koledzy zasugerowali, żeby sprawdzić mnie dla potwierdzenie tego czy była heretykiem. Czy jakoś tak - po tych słowach Corday spojrzała wymownie na nierozłącznych Specjalnych. Nie komentowała spostrzeżenia co do użytej przez siebie amunicji, przynajmniej na razie.

- Jakimi konkretnie sztuczkami? Co panią łączy z tą kobietą? - przedstawicielka Bractwa zadała jedno pytanie po drugim po podejściu do Corday. Zmarszczyła brwi wpatrując się w nią uważnie.
Corday odruchowo się wyprostowała. Siedziała więc musiała podnieść głowę, aby spojrzeć w twarz rozmówczyni.
- Oślepiła mnie - odpowiedziała Inspektor, wyraźnie wykazując chęć współpracy przy tym przesłuchaniu. - Co mnie z nią łączy? Doprowadziło mnie do niej śledztwo w sprawie jej kumpla, który urządzał kanibalistyczne obiadki.
- Kumpla? A konkretnie. - powtórzyła po niej.

- Yamadą. Udało mi się go powiązać z zaginięciem kilku młodych dziewcząt - odpowiedziała, od razu wyjaśniając z krótkim podsumowaniem podstawę jej śledztwa.
- A co łączyło ją z tym Yamadą? - ruchem głowy wskazała na ciało.
- Zapraszał ją do wspólnego jedzenia ludzkiego mięsa. Obiecał jej na kolejnej takiej kolacji poznać ją z kimś ważnym dla nich - Corday musiała się pilnować, żeby nie powiedzieć za wiele, bo zdradzenie się ze swoją wiedzą przed członkiem Bractwa byłoby niemądre w jej położeniu.
- Ktoś jeszcze był w to zamieszany? - Kobieta wydawała się ukontentowana rozmową.

- To - Inspektor skinęła głową na trupa. - Był mój jedyny trop - przyznała.
- Chciałabym przejrzeć akta tej sprawy - zakomunikowała.
- Spoko, mogę pokazać, ale chyba już je macie - odparła Irya. - Znaczy Bractwo już od nas dostało akta sprawy Yamady, jeszcze zanim znaleziono go martwego w jego mieszkaniu.
- Tak konkretnie to akta są obecnie u nas - Johnson wtrącił się niechętnie w rozmowę.
- Detale mnie nie interesują. Chcę wgląd do tego co macie na tego Yamadę i jego kontakty - przedstawicielka Bractwa była bardzo konkretna.
Corday przewróciła oczami na słowa Specjalnego. Była pewna, że przekażą to dalej, ale wyglądało, że śmierć Yamady uznali za koniec problemu i brak konieczności przekazywania sprawy trupa do Bractwa.
- No to nie wiem - Irya rozłożyła ręce. - Możecie jechać do nich, albo do mnie do biura gdzie mam kopię akt, albo zwyczajnie opowiem co i jak - zaproponowała blondynka.
- Zakładam, że z pamięci nie podacie mi wszystkich nazwisk i adresów z tropów jakie badaliście, więc wolę dostać akta. Które z waszych biur jest bliżej? - powiodła spojrzeniem po twarzach rozmówców.
Z granicy Gotland i Shouthside zdecydowanie bliżej było do posterunku Southside niż kwatery głównej w centrum starego miasta Luny, gdzie mieściła się siedziba Specjalnych, więc nie było sensu kombinować z wrabianiem chłopaków w zwiedzanie ich miejscówki.
- To zapraszam do siebie na posterunek - odparła Irya i wstała z fotela. - Weźcie dokładnie tu wszystko przeczeszcie. Na pewno billingi mogą się przydać. Kopie wszystkiego mam dostać na biurko - rzuciła do Johnsona.
- Wydawało mi się, że śledztwo zostało nam przekazane - rzucił Roberts ze złośliwym uśmieszkiem. - Wydaje mi się, że bardziej te informacje zainteresują panią… - zawiesił głos wpatrując się w gościa.

Kobieta dosyć niechętnie sięgnęła po metalowy identyfikator.
- Inkwizytor Plebeius Catalina Suarez. Posterunek Bractwa północne Southside. Tam też kierujcie dodatkowe materiały - poleciła.
- To co, widzimy się później? - rzuciła retorycznie Corday i uśmiechnęła się promiennie do Robertsa, bo wyszło po jej myśli. - Tylko przynieście jakieś ciastka czy coś - zażartowała po czym spojrzała na Inkwizytor. - Zapraszam za mną - powiedziała do niej i ruszyła do wyjścia.
- Na który posterunek jedziemy? - zapytała Suarez idąc jej śladem.
- To jest 9 posterunek Capitolu, w centrum Southside - Irya podała jej adres.
- W takim razie zobaczymy się na miejscu. Mam swój transport.
- Ok, ale w razie czego możesz jechać za mną - odparła na to Inspektor i po szybkim sprawdzeniu czy ma wszystko to, co we własnym zakresie znalazła w tym miejscu, ruszyła do wyjścia
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline