Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2022, 20:32   #262
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Tego dnia pogoda na szczęście sprzyjała podróży - było co prawda zimno, ale nie padał śnieg, a powietrze było czyste. Poganiając stworzone magią wierzchowce, trójka bohaterów mknęła po wskazanym przez burmistrza Crawberta trakcie w górę rzeki, pokrytym, jak i całe okoliczne wzgórza, drobną warstwą białego puchu. Wieża maga znajdowała się blisko 20 mil od Longshadow, więc podróż zajęła im dobre pół dnia - wcześnie zapadający zmrok sprawiał, że część drogi powrotnej przyjdzie im przebyć nocą.
Podróż przebiegła spokojnie, przynajmniej na ich standardy - minęli jeden patrol Kłów, nie zatrzymując się nawet i zostawiając za sobą dwa trupy. Wysoko na niebie cały czas unosiły się drobne figurki zwiadowców na wiwernach, obserwujących miasto, a może też wszystkich którzy je otaczali?
Po paru godzinach odbili od rzeki na północ, zmierzając prosto ku podnóżu gór. Teren zaczynał się już wznosić, gdy oczom bohaterów ukazał się bazaltowy klif mierzący sobie kilka kilometrów długości i kilkanaście metrów wysokości. Wyglądało to tak, jakby całe eony temu skała wybrzuszyła się, wypchnięta nad ziemię niemal pionowo w górę, jak po uderzeniu tytanicznego młota. Ledwo widoczna ścieżka prowadziła prosto do ściany klifu - tam też znajdowało się coś, czego nie dało się opisać inaczej niż wieża maga. Stara budowla o gładkich kamiennych murach wydawała się wręcz wtopiona w skałę, stapiając częściowo z klifem i przebijając jego szczyt. To, co z drugiej strony wyglądało pewnie jak dwa niewielkie okrągłe domki o spiczasto zakończonych dachach, w rzeczywistości było ostatnimi poziomami wieży, której podstawa znajdowała się u wylotu niewielkiej jaskini.
Bohaterowie zatrzymali się w odległości kilkuset metrów, by przyjrzeć się nietypowej konstrukcji i jej okolicy. Jace szybko rozpoznał specyficzną barwę i gładką powierzchnię ścian - były stworzone i kształtowane za pomocą magii. Przed jaskinią u stóp wieży siedziała jakaś okutana w ciężkie futra postać. Miała humanoidalne kształty, ale rozmiarami dorównywała przynajmniej trollom, z którymi walczyli w forcie Nunder.
Jace przyglądał się olbrzymowi z daleka. - Ciekawe… to zapewne jedna z kreacji Umbry. Raczej wątpliwe, by po prostu mieszkał w tej jaskini. Sprawdzimy temat z bliska? - spytał pozostałych.

Rufus skinał głową.
- Tak to pewnie sługa maga, możemy go podejść. - wymruczał coś cicho, przywołując swoją moc i natychmiast stał się niewidzialny. Miał zamiar zbliżyć się do olbrzyma.

-Obawiam się, że jak nas zauważy to mag się szybko zorientuje, że jesteśmy w okolicy. Masz go jak uciszyć? - Mikel zapytał Jace’a.
- Teoretycznie… - nie brzmiało to przekonywująco. - Bardziej martwią mnie magiczne alarmy. Poczekaj chwile Rufusie, może najpierw wybadamy magiczne pułapki, zanim tam podejdziemy? -
- Jak jesteś w stanie to zrobić, to sprawdź te pułapki. - westchnął Rufus, mówiąc sobie w duchu że trochę ostrożności nie zaszkodzi, wcześniej niekiedy im jej brakowało.
--Nie wiem czy czas działa na naszą korzyść, ta zmiennokształtna mówiła, że jej Pan pewnie się stąd zmyje wkrótce - dodał. - Właściwie mogę też postawić wróżbę, czy powinniśmy wejść do wieży. Krótki rytuał pozwolił Rufusowi na porozumienie się z duchami przodków. Ci jednak nie mieli nic interesującego do powiedzenia - ich zdaniem wejście do wieży nie wiązało się ani z dobrymi, ani ze złymi omenami.
- Możesz, choć mnie bardziej chodziło o wykrycie magii jak będziemy się skradać. Nie wiem czy chcę wchodzić w interakcje z tym strażnikiem bez Vircana. Jeśli coś pójdzie nie tak, nie uda się uzyskać zaskoczenia następnym razem, dlatego wolę zapytać, jak bardzo chcemy ryzykować? - pomny ostatnich akcji, Jace wolał przedyskutować dalsze akcje, żeby uniknąć potencjalnych nieporozumień w trakcie.
-Myślę, że we trójkę spokojnie sobie damy radę. Problem tylko w tym, że walka ze strażnikiem na bank wykurzy tego całego Umbrę… Nawet jak nie ma magicznego alarmu to pewnie i tak narobimy dużo hałasu. - Mikel zdawał się być dosyć pewny, że poradzą sobie w walce, że to mocno wątpił, że zrobią to dyskretnie.
- Wiem, spróbujmy podejść go. Mam tylko jedną uwagę, którą potraktujcie poważnie: jeśli polecę przodem w poszukiwaniu niewidzialnych magicznych pułapek, nie będziecie mnie widzieć. Musicie polegać na telepatii, jeśli znajdę coś niepokojącego, to nie szarżujące. - psionik upewnił się, że nie powtórzą błędów ostatnich starć. Muszą sobie zaufać.

Gdy uzgodnili plan, Jace wzniósł się nieco w powietrze, a jego oczy rozbłysły magicznym światłem. Chwile później razem z Rufusem okryli się magiczną niewidzialnością i psionik ruszył spokojnie w powietrzu w kierunku jaskini rozglądając się uważnie w poszukiwaniu magicznych pułapek.
~ Chodźcie, powoli. ~ odezwał się mentalnie do towarzyszy gdy odpłynął około 5-6 metrów w przód.
Bohaterowie powoli i niezauważenie zbliżali się do wieży, dokładnie obserwując jej otoczenie. Im mniejsza odległość, tym widzieli więcej szczegółów takich jak brak jakichkolwiek otworów czy nienaturalna gładkość ścian. Tajemnicza postać także była lepiej widoczna: wysoki na jakieś dziesięć stóp mężczyzna o bladej skórze był najpewniej wzgórzowym gigantem - jednak zdecydowanie bardziej zadbanym i schludnym, niż mówiło się o jego ludzie. Siedział rozluźniony pod ścianą, wpatrując się w dal, a obok niego, w zasięgu ręki leżał ogromny topór. W masywnej dłoni trzymał zaś gruby sznur, ciągnący się do jaskini i niknący w jej ciemnościach.

Podejrzenia Jace’a okazały się trafne - zatrzymali się około 50 kroków od giganta, gdy na skraju magicznej wizji dostrzegł słabą aurę odpychania, rozciągającą się na całej szerokości wlotu do jaskini. Bez trudu rozpoznał w niej zaklęcie alarmu.
~ Jest alarm! ~ ostrzegł pozostałych samemu przyglądając się zaklęciu. Prosta emanacja była niezwykle skuteczna. Wzniósł się wyżej sprawdzając, czy da się przelecieć nad nią, ale niestety było to niemożliwe.
~ Możesz go rozproszyć? To moglibyśmy ominąć tego giganta.~ spytał się Rufus telepatycznie.
~ Tak, ty ukryj Mikela czarem niewidzialności. Przemkniemy się obok strażnika. ~ Jace skupił swoją uwagę na niciach magii z której utkane zostało zaklęcie i nić po nici rozplątywał aż nie zostało nic. Nie obeszło się bez komplikacji, widać było, że mieszkaniec wieży jest potężnym magiem, o wiele mocniejszym od Jace’a. Dopiero za trzecim podejściem udało się rozproszyć zaklęcie. Ciekawe, czy następnym razem też będą się tak siłować?
~ Gotowe, teraz ostrożnie ~ powiedział przelatując ostrożnie pod sufitem. Wolał nie ryzykować zdemaskowania, więc mimo wszystko trzymał się jak najdalej od giganta.
~ Już się robi.~ Rufus uśmiechnął się i zgodnie z sugestią Jace’a rzucił zaklęcie niewidzialności na Mikela. Następnie podszedł do wrót, skradając się by ominąć giganta.
Ukryci pod niewidzialnością, bohaterowie minęli giganta, wchodząc głębiej w wylot jaskini i mijając bryłę wieży. Drzwi do środka znajdowały się po wewnętrznej stronie, solidne kamienne odrzwia z metalowymi okuciami i paskudną gargulczą gębą na środku. Nie one były jednak najbardziej interesującym obiektem w polu widzenia, ponieważ w końcu wyjaśniło się, co znajdowało się na końcu trzymanego przez giganta sznura. W rogu jaskini, zwinięty w kłąb przypominający górę futra, drzemał potężny sowoniedźwiedź. Nie wyglądał jak typowy przedstawiciel tego gatunku - pokrywały go blizny, szwy i płaty wyblakłej sierści, a co najważniejsze, miał dwie głowy! Wyglądało to tak, jakby ktoś w ramach chorego eksperymentu doprawił stworowi kolejny łeb, i to niedźwiedzi…
Druga głowa nie miała zamkniętych oczu, a gdy bohaterowie zbliżyli się do drzwi, zaczęła intensywnie węszyć. Po chwili warknęła, budząc drugą, a także zwracając na siebie uwagę giganta.
- Siedź cicho, Hilmer, nic się nie dzieje - mruknął, zaskakująco przyjemnym dla ucha głosem, przynajmniej jak na wzgórzowego olbrzyma.
~ Olbrzym potrafi czarować, jest w jakiś sposób zmieniony, ale nie rozpoznaje zaklęcia. ~ Jace zdał relację ze swojej obserwacji otoczenia. ~ Mógłbym ochronić was przed urokami, a potem rzucić chmurę mamiącą zmysły. Powinno wam pójść łatwiej, ale zostawimy wtedy po sobie ślad. ~ Chłopak miał wątpliwości, czy powinni iść dalej. Z jednej strony dobrze byłoby zdobyć jak najwięcej informacji, z drugiej, zostawienie po sobie śladu wzmacnia czujność przeciwnika. Już samo rozproszenie alarmu może podnieść czujność, a tego by nie chciał.
~ Wycofujemy się? ~ spytał.
~ Ja bym spróbował wejść do wieży, pozostawienie śladu to chyba nie jest wielkim problem ~ - odparł telepatycznie pół-ork.
~ Uwierz mi, z magami lepiej walczyć z zaskoczenia nie dając im czasu na przygotowanie się. ~
~ Skoro już rozproszyliśmy alarm to chyba z zaskoczenia następnym razem nici… Nie zostało też wiele czasu do ataku przeciwnika, a ten cały Umbra może chcieć do nich dołączyć, więc… Jak chcemy go zaskoczyć to teraz jest okazja.~ w myślach odpowiedział Mikel ~ Magowie rzadko są w stanie przyjąć dużo ciosów, więc może uda nam się wyeliminować jedno dodatkowe zagrożenie.
Jace miał pewne wątpliwości. Mieli zrobić zwiad, a może się okazać, że zrobią dokładnie to przed czym ostrzegał Vircana. Z tym, że było ich trzech, prawie cała drużyna.
~ No dobra. Poczekajcie tu, ja spróbuję odwrócić uwagę giganta. ~ powiedział, po czym wyleciał z jaskini. Po drodze przyjrzał się jeszcze raz gigantowi. Emanował lekką aurą transmutacji nieskorelowaną z żadnym konkretnym czarem i sam dysponował zdolnościami magicznymi.
~ Ciekawe ~ pomyślał Jace. Przy bliższym przyjżeniu się nie zauważył żadnego pancerza, co mogło sugerować, że olbrzym faktycznie może posługiwać się magią, co utrudniało sytuację. Początkowo założył bowiem, że jak to w przypadku typowych gigantów wzgórzowych, będą mieli do czynienia z dość prostą istotą.
Jace skrył się za wyjściem z jaskini. Póki co był niewidzialny, ale z chwilą gdy rzuci urok, stanie się znów widzialny. Sięgnął do swojej torby i wyciągnął miksturę, którą natychmiast wypił. Poczuł magię rozchodzącą się po ciele. Gdyby nie zaklęcie niewidzialności, mógłby zobaczyć jak jego ubranie i skóra stają się wpółprzeźroczyste przybierając kolory otoczenia. To powinno pozwolić mu utrzymać się w ukryciu.
Jace strzepnął ręce rozluźniając barki. Wziął głębszy oddech uspokajając rytm serca. Od tego zaklęcia dużo będzie zależeć.
~ Przygotujcie się w razie gdyby się oparł zaklęciu ~ powiedział jeszcze i otrzymawszy potwierdzenie splótł magię w zaklęcie halucynacji. Sięgnął do umysłu strażnika. Niczym mała myszka skradał się w cieniu gigancich myśli żywiąc nadzieję, że nie zostanie odnaleziony. Cel był prosty - sprawić by w głowie giganta rozległ się głos maga wysyłający go na obchód, bo w okolicy ktoś się kręcił.
Gdy Jace wyleciał z jaskini, sowoniedźwiedź zignorował słowa olbrzyma i podniósł się na nogi, węsząc intensywnie i zbliżając się do niewidzialnych wojowników. Gigant spojrzał na niego podejrzliwie, ale wtedy zamarł na moment, jakby słuchał niewidzialnego głosu. Jego myśli okazały się być jednak zbyt ciemne i gęste - Jace ugrzązł w nich, nie będąc w stanie odnaleźć brzmienia głosu, który miał naśladować. Ten umysł zdecydowanie nie należał do zwykłego, prymitywnego olbrzyma.
- Magia! Intruzi! - krzyknął w stronę drzwi - Alarm nie zadziałał! -
 
psionik jest offline