Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2022, 13:55   #4
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
S’Ula była postawną kobietą z burzą włosów. Włosy przeplatały psma białe niczym śnieg i błękitne niczym toń oceanu. Wszystko w wymyślnej fryzurze pełnej warkoczy i koralików. Wzrostem przewyższała w zasadzie większość ludzkich kobiet i wielu mężczyzn.


Była bardzo otwarta i miała melodyjny niski głos. Urzekający. Tak urzekający, że wśród ludzi, którzy zazdrościli S’Uli mawiano, że ów głos jest przeklęty. I ponoć wyrazem tego przekleństwa był fakt, że S’Ula była w sobie zakochana i uwielbiała słuchać swojego głosu. Mówiła po to, żeby mówić. Opowiadała. A przyznać trzeba było, że miała wspaniałe przygody… lub wyobraźnię.

Gdy jej towarzysze spotkali ją pierwszy raz siedziała w karczmie i opowiadała gawiedzi jak sama jedna w pojedynkę toczyła bitwę z wodzem goblinów. A gdy go zabiła, to z jego truchła podniosła wspaniały oręż, tak egzotyczny, że większość widziała go pierwszy raz w życiu. Był to dwuostrzowy miecz. Broń wykonana w przepięknym stylu. Jej ostrza były z czarnego metalu, a ich matowa powierzchnia zdawała się wręcz wysysać światło z otoczenia.

S’Ula nie miała dla broni żadnej pochwy czy mocowania. Ot po prostu nosiła ją w dłoniach. A gdy nie nosiła, to nikt nie był w stanie określić jej położenia. Sama dzierżycielka broni zapytana o to tłumaczyła, że gdy nie ma broni przy sobie, to jest ona zamknięta w kieszonkowym wymiarze, w którym spętane czarami demony ową broń czyszczą i przygotowują do walki.

Skąd więc miał ją Król Goblinów? Trudno powiedzieć, bo innym razem pytana o broń wyjaśniła, że wygrała ją w pojedynku na zagadki z wróżką. A jeszcze innym był to dar jej ojca, księcia elfów, który dostała w momencie osiągnięcia pełnoletności. Ta wersja historii pojawiała się najczęściej gdy sama S’Ula zorientowała się, że wśród słuchaczy nie ma elfów.

Co zaś do jej pochodzenia to również ilość historii była niezliczona. Półelfka, córka anielicy zakochanej w elfim księciu. Tudzież szlachcianka w której babka była tak piękna, że jedno z bóstw się w niej zakochało. Bóstwa zmieniały się w zależności od miejsca opowieści. Jedynym niezaprzeczalnym faktem były oczy S’Uli. Jedno zielone, drugie fioletowe. Tak fioletowe, że nie można było sądzić iż to spuścizna samych ludzi, czy elfów. Toteż w swoich opowieściach była równie często “S’Ulą zrodzoną z bogów” co “S’Ulą mocą dotkniętą”. W zasadzie w jej własnych historiach o niej było tyle mian, że chyba sama za tym nie nadążała.

Zatem S’Ula Roztropna była adeptem szkoły magów. Szkołę, o której wiedziały jeno najznaczniejsze rody, bo owa szkoła została założona przez pięć dobrych smoków, które ofiarowały ludziom, elfom i innym rasom magię. A potem ukryły się przed ciekawskimi ludźmi w przestrzeni międzywymiarowej. W każdym razie S’Ula Wybranka trafiła do tejże szkoły jako dziecko i ukończyła ją z wyróżnieniem. To w tamtej szkole zdobyła swoją wierną towarzyszkę Suffi.

Suffi była sową śnieżną. Słodką i oswojoną. Umiała różne sztuczki jak przynoszenie orzechów czy pohukiwanie w wyjątkowy sposób. No i uwiarygadniała historię o szkole magów. Po ukończeniu szkoły magów, o której nikt nie słyszał S’Ula została piratką. Przez kilkanaście lat żeglowała i gromadziła skarby aż się znudziła i zeszła na ląd. Wedle jednej z wersji historii jej załoga się zbuntowała i sama jedna powaliła czterdziestu chłopa, ale nie mogła być już kapitanem, bo nie chciała pracować z tymi ludźmi, którzy ją zdradzili i którzy w walce nic sobą nie reprezentowali.

Potem S’Ula ruszyła poszukiwać przygód na lądzie. Ponoć latami. Gdyby ktoś się pofatygował i poskładał wszystkie jej historie, to okazałoby się, że S’Ula ma między sto dziewięćdziesiąt, a czterysta trzydzieści lat. Jednak zapytana o wiek odpowiadała zawsze, że ma dwadzieścia jeden. Zreszta najpewniej miała nie więcej niż dwadzieścia trzy. I dużo wskazywało, że wiek mógł być jedynym faktem, który pojawiał się w jej opowieściach.

Siadywała więc w karczmach, w swojej łuskowej zbroi. Czasem dzierżąc swój podwójny miecz o zakrzywionych ostrzach w dłoni. Zmieniała kolor płomieni w świecach, zniżała głos do szeptu i tajemniczą magią zwiększała jego głos tak, że każdy zainteresowany słyszał ów szept. Wszyscy mieli wrażenie, że dotykają aury tajemnicy. Czasem historię okraszały inne efekty. Jakiś zapach, czy hałas. Innym razem pohukiwanie tresowanej sowy. Popisowym numerem była eteryczna dłoń podsuwajaca dziewczynie piwo pod same usta. Gawiedź nie obyta z takimi popisami chętnie spełniała prośby dziewczyny. W zamian za opowieści prosiła jedynie o piwo, jadło i resztki dla sowy. Czasem ktoś sypnął groszem za nocleg. Jak mawiała S’Ula:
- Jestem bardem z potrzeby chwili, bo nie znalazł się bard, który by opisał wiernie moje przygody.

Czy ktoś kojarzył S’Ulę w walce? S’Ulę Niezwyciężoną? S’Ulę Nieśmiertelną? Nie bardzo. Póki co dziewczyna głównie opowiadała o swoich walkach. Co poniektórzy nawet zastanawiali się, czy jej magiczną bronią da się walczyć. Wielkie to, nie poręczne. Trzeba jednocześnie pilnować obu stron broni. Nie widziano takiej broni ani wśród magów, ani wśród piratów.

Czasem tylko, gdy ktoś stał blisko dziewczyny dostrzegał, że na czole jej skóra jest szara jak u trupa.

Tym razem S’Ula Mentak skończyła swoje przedstwienie szybciej. Pojawiły się jakieś persony otoczone nimbem szacunku, toteż skłoniła się nisko.

- Rozumiem, że mamy wejść tam do krypty i rozwiązać wasz problem. Wszak tym zajmują się awanturnicy tacy jak Ogary S’Uli - powiedziała.

“Ogary S’Uli” były nazwą wymyśloną przez dziewczynę. W swoich historiach uchodzia za dowódcę najemników, więc owi najemnicy musieli nosić jej miano. Reszta drużyny różnie do tego podchodziła. A to z uśmiechem zażenowania, a to znów z przekleństwami rucanymi pod nosem. Niektórzy przestali na to zupełnie zwracać uwagę. Jedna tylko S’Ula wiedziała, że schemat ten powtarzał się z każdą drużyną, do której dołączała.

- Pewnie wiecie już, że nie jesteśmy pierwszymi lepszymi najmitami, toteż do stu dwudziestu złotych monet o których rzekliście, dołóżcie jeszcze koszt aprowizacji sprzętu. Schodzimy do podziemi, zatem potrzebujemy pochodnie, liny, łomy - kobieta wyliczała na palcach kolejne precjoza - ciepłe ubrania, wodę święconą. Sugeruję zatem zwiększenie kwoty o trzydzieści sztuk złota, które zostaną wypłcone w formie zaliczki.

Kobieta zrobiła krok w stronę krasnoluda.
- Jesteście kupcem, wiecie, że owe pieniądze wydamy tu, w miasteczku. Po to by być gotowym. Dla was to zysk. Dla nas większa szansa na spełnienie waszych oczekiwań. Klasyczny układ w którym każdy wygrywa. Tedy jak? Możemy liczyć na podwyżkę i zaliczkę? Czy czekacie aż kolejni awanturnicy przybędą z pomocą?

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline