Pobudka zanim słońce na dobre wzeszlo zza horyzontu była jedną ze stałych w życiu Juliana. Świątynne wychowanie w pharasmickim kościele robiło swoje, dawno nabyta rutyna dnia poddała się adaptacji przez lata, lecz nie została całkowicie wyparta. Wczesne poranki i ablucje im towarzyszące, posiłki o regularnych porach i wieczorna medytacja - nawet na szlaku czy w dzikich stronach te stałe zawsze figurowały w planie dnia młodego Zamfira. Julian lubił tą szczątkową rutynę, która zdążyła się już dawno wpisać w jego tożsamość, pozostając czymś tylko i wyłącznie
jego. Nie przybieraną maską, którą stawał się z każdym kolejnym rokiem i która wypierała prawdziwego Zamfira.
Poranna kąpiel była chłodna, bynajmniej z racji słabego standardu zajazdu czy niezadbania Mathijsa. Julian zwyczajnie preferował taką temperaturę. Nie tylko w balii. Dalekie strony, które znał tylko z opowieści - spieczoną słońcem Qadirę czy parne lasy równikowe Mwangi chociażby - jawiły mu się jako strony z piekła rodem, idealne tylko pod męczarnię. Ustalavska aura - zbyt ponura dla przyjezdnych - była dlań idealna, nawet w pełni lata.
Proste śniadanie przeżuł równie metodycznie, co kolację poprzedniego wieczora, jakby odejście Rity spłynęło po nim bez śladu. Po prawdzie tak było; choć z zakonnicą dzielił wspólne wartości, nie istniała pomiędzy nimi jakakolwiek nić zażyłości. Takowej nici próżno było szukać w życiu Juliana.
Śledczy pożegnał więc siostrę Marvellę w takiż sam sposób, jak innych współpracowników przez lata - milczeniem.
Milczeniem powitał również tajemniczą kobietę w ratuszu, z którą miało im przyjść współpracować przy zleceniu. No, prawie milczeniem. Przedstawił się jej tylko jak kultura nakazywała i skinął głową, ale przy bardziej wylewnych powitaniach, jakimi uraczyły ją towarzyszki Juliana, równie dobrze mógł milczeć. Choć myśli chłopaka były zajęte rychłą rozmową z burmistrzem, to mimo tego nie omieszkał ukradkiem otaksować Datury ukradkowym, analizującym spojrzeniem. Takim samym, jakim obdarzył zarówno Nicoletę i Karoline jeszcze w stolicy, przy pierwszej okazji.
Obecność Datury była jedynym zaskoczeniem w ratuszu, sama rozmowa przebiegła mniej lub bardziej tak, jak Julian przewidywał. Nie miał za wiele do dodania po pytaniach towarzyszek, zarówno czarodziejka, jak i szlachcianka zdecydowanie wyczerpały temat. Poza jedną kwestią, którą Zamfir zaraz zwokalizował, okręcając sygnet na palcu.
-
Oraz pozwolenie na bliższą inspekcję sklepu Antona. Jak i raport straży z oględzin rzeczonego budynku, jeśli takowy istnieje.