Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2022, 05:33   #275
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Zapewniam, że standardowa amunicja działa równie dobrze, a ta jakiej pani użyła, zadająca tego typu obrażenia, na pewno nie jest wydawana w waszej zbrojowni. Trochę utrudnia zatrzymywanie przestępców, zabijanie ich na miejscu? - zapytała starając się ukryć sarkazm w głosie. - Jeśli już o tym mowa, to co robiła pani u Bonnet skoro przekazała pani sprawę Yamady do Specjalnych, a on sam był już martwy?
- To prawda - Irya pokiwała głową. - Nie ma tej amunicji w zbrojowni. Zakupiłam ją we własnym zakresie, za własne pieniądze. Również używam do pracy prywatnej broni i auta. Kamizelkę też mam na wymiar szytą - wyliczyła na palcach. - Powiem pani mój mały sekret. Nie pracuję tu, żeby się utrzymać, tylko dlatego, że to moje powołanie - powiedziała szczerze. - U Bonnet byłam, bo liczyłam, że złapię jakiś trop dalej. Bo to apropo tego podejścia, że oskarżony martwy to temat się kończy, założyłam że nikt nie poświęci sprawie uwagi, dlatego do niej wróciłam jak znalazła się okazja. A że było to klasyfikowane jako morderstwo, bez potwierdzenia że był Heretykiem, to znów zaczęło to być w moich kompetencjach i tym samym mogłam wrócić do sprawy. A zależy mi, żeby dorwać każdego kto pojawiał się na obiadkach, szczególnie tego kto będzie chciał je kontynuować.

- No tak - Suarez pokiwała głową. - Można powiedzieć, że taka nadgorliwość jest rzadko spotykana w tych kręgach - inkwizytor zamknęła akta i odłożyła je na biurko. - Co zatem robi pani tutaj? - wskazałą dłonią otaczające je ściany. - Czemu nie przeniosła się pani do Wydziału Specjalnego? No i jak to się stało, że ta sprawa tak panią zainteresowała? - od kobiety Irya wyczuła ledwo wyczuwalna aurę ciepła.
Irya mimowolnie zrobiła ucieszoną minę, gdy jednak okazało się, że potrafi wyczuć zmianę gdy Inkwizytorka coś względem jej używała.
- Często mam sprzeczki z przełożonym o tą moją nadgorliwość - odparła żartobliwym tonem. - Tu konkretnie zostałam przeniesiona ze Starego Miasta, blisko kwatery głównej Capitolu, po tym jak dostałam awans na inspektora. Ta dzielnica jest dużo bardziej obskurna niż poprzednia, ale przynajmniej nie narzekam na nudę. A co do Wydziału Specjalnego to dopiero tu miałam okazję z nimi współpracować i choć przeniesienie pewnie byłoby interesujące to założę się, że mój ojciec mógłby mieć spore obiekcje co do tego - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Równie gorliwie podchodzi pani do wszystkich swoich spraw czy właśnie takie są dla pani bardziej interesujące niż pozostałe?

- Ogólnie lubię nietypowe tematy. Są większym wyzwaniem. Ale to nie znaczy, że zaniedbuje takie z pozoru bardziej przyziemne. Swoją drogą temat tego Yamady i serii zaginięć wypłynął mi ze zgłoszenia z pozoru zwyczajnego, ot bogata cizia zapiła się w klubie i nie odbierała telefonu od koleżanki, która ją zostawiła samą - Irya rozłożyła ręce. - Serio spodziewałam się w trakcie śledztwa, że odkryję szajkę handlu ludźmi, a nie Heretyków przerabiających ludzi na steki - skrzywiła się.
Suarez pokiwała głową na jej słowa.
- Z jakimiś jeszcze nietypowymi tematami miała pani do czynienia?
- Przy tej już omówionej przez nas, każda inna sprawa wydaje się już standardowa - zaśmiała się Corday.
- Mam nadzieję że na przyszłość, przy sprawach podobnego kalibru, od razu zgłosi się pani do nas - zawiesiła głos czekając na odpowiedź.
- Czyżby, życzyła mi pani więcej podobnych tematów? - zapytała Inspektor żartobliwym tonem. - Ale tak, obiecuję odpowiednio kierować sprawy przekraczające moje kompetencje - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Wydaje mi się, że celowo będzie się pani w nie pakować. Mylę się? - ponownie zawiesiła głos.
- Nie koniecznie celowo, ale może mieć pani rację - odpowiedziała Irya bez skrępowania. - A wracając do sprawy Bonnet, to czy udało się pani potwierdzić, czy użyła na mni swoich czarów?
- Tak - skinęła głową. - Ewidentnie była pani pod wpływem działania Mrocznej Harmonii. Może pani też się uważać za ogromną szczęściarę, że skończyło się to w taki sposób. Mogła pani nie wyjść z tego cało.
Corday poczuła prawdziwą ulgę, ale nie dlatego że wyszła cało z dużego niebezpieczeństwa, bo przecież widziała, że już bywała w gorszych tarapatach, tylko zależało jej na jednoznacznym potwierdzeniu przez drugą osobę tego co sama wiedziała o Bonnet.
- To przynajmniej amunicji nie zużyłam na darmo - podsumowała Inspektor. - A muszę przyznać że ciężko było ją zabić, trzykrotnie strzeliłam i dopiero ostatni strzał ją zabił.
- Skoro już pani o tym wspomniała. Jak w ogóle udało się pani ją trafić, skoro była pani oślepiona?
- Jestem świetnym strzelcem, a ona miała trzeszczącą podłogę, a że słuchu mi nie odebrała - Corday wzruszyła ramionami. Zdecydowanie nie zamierzała wspominać, że potrafiła dodatkowo wyczuć gdzie mniej więcej znajdowała się Heretyczka i jej zimna aura.
- Mimo wszystko to zdolności godne pozazdroszczenia - powiedziała z uznaniem. - No nic. Wydaje mi się, że mam już wszystko co potrzebuję - wstała i podniosła teczkę z blatu. - Dziękuję za rozmowę.

- Miło było poznać - stwierdziła szczerze Irya i również wstała od stołu. - Gdyby kiedyś potrzebowała pani pomocy z zawiłościami biurokracji capitolskiej policji to służę pomocą - zaoferowała.
- Nie spodziewam się, abyśmy musieli aż tak głęboko wchodzić w inne korporacje, ale będę mieć to na uwadze.
- Odprowadzę panią do wyjścia - zaproponowała Inspektor.
- Nie trzeba - inkwizytor podniosła dłoń dając wyraźnie do zrozumienia, że nie jest to konieczne i ruszyła w kierunku drzwi. Nie starała się jednak celowo zwiększać dystansu od wychodzącej tuż za nią Inspektor. Na korytarzu, tuż przy oknie naprzeciwko drzwi do ich biura stał Sinclair i wpatrywał się z Corday pytającym wzrokiem.
- W takim razie dziękuję za pomoc - odparła Corday, zawieszając spojrzenie na swoim przełożonym. - Życzę spokojnego popołudnia - dodała i zatrzymała się, a następnie skierowała do swojego wydziału.

- Co? - powiedziała Irya do Szefa na powitanie, gdy zatrzymała się przed nim.
- Bractwo? - Sinclair powiódł wzrokiem za odchodzącym gościem.
- Bractwo - skinęła głową na potwierdzenie tej wnikliwej obserwacji. - Mam oświadczenie Inkwizytor, że użyto na mnie Mrocznej Harmonii i była ciekawa sprawy Yamady - wzruszyła ramionami.
- Czyli już po sprawie? - odwrócił się w kierunku blondynki.
- Urwał mi się trop - skrzywiła się, wyraźnie niezadowolona tym faktem. - Bonnet szła w zaparte, że choć była stałym bywalcem obiadków to nie znała gości Yamady, ale może coś znajdę w jej domu. W przypadku Yamady jego śmierć dała nam więcej odpowiedzi niż można było się spodziewać.
Sinclair popatrzył na nią jakby miał ochotę coś powiedzieć.
- Powodzenia - powiedział w końcu komentując sytuację i przybierając tajemniczy wyraz twarzy. Odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi biura.
Inspektor już otworzyła usta by zmusić Sinclaira do wyduszenia z siebie co ma na myśli, ale zrezygnowała. Ruszyła do windy, żeby dostać się do garaży podziemnego.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline