Wurzen, świątynia Sigmara, 31 Sigmarzeit |
Carl nie za bardzo się powinien przejąć tym, co się dzieje w świątyni. Zakonne sprawy nie dotyczyły go. Pewnie by odszedł stamtąd, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze tłum wyglądał na taki, który był gotów coś zrobić. To coś niekoniecznie byłoby przemyślane i godne pochwalenia. Po drugie,
Jung pisał, że zostawili opętanego pod opieką sigmarytów. Być może kłopoty, których byli świadkiem, właśnie jego dotyczyły. Chociaż tamten miał być w przytułku. Może chodziło w takim razie o kogo innego? Miejsce to jednak, wybrane jako ich sztab, przykuwało zbyt dużo uwagi. To niedobrze.
Nacisnął ręką na klamkę sprawdzając, czy przypadkiem w pośpiechu braciszek drzwi otwartych nie ostawił. Nikła to szansa, ale jednak. Wtedy może wejść do środka, a używając swego autorytetu pozostałym w spokoju na zewnątrz czekać każe.
Bardziej jednak się spodziewał, że zamknięte będzie. Wtedy usunie się na bok, gdzieś w cień i będzie słuchał i obserwował. Zbierał informacje. Sytuacja jakoś potoczy się dalej i bez jego udziału, a każdy jej wynik może być zarówno dobry jak i zły.