Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2007, 23:10   #317
Astaroth
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Kane nie doczekał się od Tren'Oraha odpowiedzi na swoje pytanie. Nie był pewien, czy je wogóle usłyszał. Nie mógł jednak mówić głośniej, jeśli nie chciał zdradzić się przed ewentualnym nadejściem Airy. Łotrzyk spuścił na chwilę draenei z oczu i skupił się na drzwiach. Wtedy rozległ się bolesny krzyk, który zmroził Kane'a. Obrócił się w stronę Tren'Oraha, a potem spojrzał pytająco na Nazgula. W oczach druida zobaczył to samo niezrozumienie i zaskoczenie. Z rosnącym niepokojem zaczął obserwować draenei i jego przemowę.

Cytat:
- Córka chaosu i syn pokoju muszą się połączyć.
Pan spaczonej ziemi wstanie z głębin.
Morza zaleją kontynenty a wulkany wybuchną.
Nastanie wielka susza i burze przeraźliwe naraz.
Będzie płacz i zgrzytanie zębów, a wszystko co złe i niegodziwe wyjdzie ze swego ukrycia.
Jeżeli córka chaosu i syn pokoju się nie zjednoczą we wspólnym celu - Lord Kazzak powróci.
Rzeki zaleją się krwią śmiertelników, a góry runą.
I nastanie chaos i zniszczenie jakiego ten, ani żaden świat nie widział.
Chaos jakiego nie widział żaden demon ani anioł.
Chaos, któremu na imię Sargeras.
Zniszczenie gorsze od śmierci, gorsze od wszelkich plag tego świata.
Zniszczenie, któremu na imię Kil'jaeden.
Oczy Kane'a wyrażały mieszaninę zaskoczenia i niepokoju. Nawet on - mistrz gry i samokontroli, nie był w stanie ukryć swoich emocji.
- Słyszałeś to co ja, Nazgulu? - wydusił z siebie, wciąż nie spuszczając wzroku z Tren'Oraha. To co zrobiło na łotrzyku największe wrażenie, to głos jakim przemówił draenei. Był nieziemski i przerażający. W jego opinii zdecydowanie należał do kogoś innego. Do kogoś potężnego. Z tej zadumy wyrwał Kane'a odgłos szybko zbliżających się kroków, dochodzących z wnętrza karczmy. *Aira?* - pomyślał i natychmiast przygotował się do zadania ciosu buzdyganem. Lata wyszkolenia sprawiły, że gdy tego wymagała sytuacja zaczynał działać instynktownie i metodycznie, oczyszczając umysł z wszelkich niepotrzebnych myśli. Teraz liczyło się tylko odpowiednie zadanie ciosu. Drzwi się uchyliły, a Kane ścisnął mocniej buzdygan, unosząc go bezgłośnie do góry. Wtedy usłyszał znajomy głos:

Cytat:
- To ja Thalion. Ta ździra uciekła. Na dodatek porwała Walhira. Tylko nie mówcie mi, że to ona to zrobiła. - Thalion wskazał ręką na leżącego.
Kane schował buzdygan i stanął przed elfem.
- To nie ona. Nie pojawiła się tu wogóle. - wskazał na draenei - Nasz "przyjaciel" miał chyba widzenie. - skrzywił się lekko i zapytał - Jakim cudem wykiwała nas wszystkich Thalionie i do tego zabrała ze sobą Walhira? Co tam się stało na górze?
 
Astaroth jest offline