Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2022, 10:59   #4
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Mandisa, dla bliższych znajomych pieszczotliwiej nazywana “Mandy”, jak zapewne można było przypuszczać po jej kolorze skóry, miała przeszłość niewolniczą. Nie przepada za tym, by wiele o tym mówić, a przynajmniej do niewielu członków załogi nabrała wystarczającego zaufania, by się zwierzyć. Jej mina raczej wskazuje, że nie są to dla niej przyjemne wspomnienia. Nie zajmuje długo stanowiska żaglomistrzyni, które przejęła po zmarłym w walce poprzedniku. Zwinnie potrafi poruszać się po maszcie, często przyciągając przy tym niemałą widownię pod sobą. Jest jednak mocno skupiona na swojej robocie, stara się nie zawieść kapitana, który dał jej szansę. Póki co żadnych zarzutów do jej pracy nie było, a wręcz przeciwnie, nauczona w surowych warunkach swojego rzemiosła, czasem potrafi wyczarować coś z niczego, czyli naprawiać żagle przy dość skromnych warunkach, jakie często ich spotykają po wypłynięciu na szerokie wody.

Jest kobietą dość wysoką, szczupłą, rzucająca się w oczy przede wszystkim burzą czarnych, kręconych włosów, zachowujących swą puszystość nawet mimo wszechobecnej na statku wody. Dla mężczyzn, zresztą stanowiących większość załogi, zapewne najbardziej interesującymi elementami jest bardzo kształtna, jędrna pupa, długie, umięśnione nogi i średniej wielkości piersi. Nosi ubrania, które raczej nie zakrywają jej atutów. Zazwyczaj w ciemnych kolorach, lubi także skórzane elementy. Lubi także buty na wysokim obcasie, chociaż podczas skakania po żaglach, najczęściej je zdejmuje. Przy sobie ma także często dwa pistolety, ale wcale nie korzysta z nich równocześnie, drugi jest po to, gdyby pierwszy się zaciął lub skończyły się naboje.

***

Szczególnie sztormów nienawidziła Mandy, bo prawie zawsze jakiś żagiel nie działał, jak trzeba i jej zadaniem było to jakoś ogarnąć. Mogła wysłać tam kogoś innego, ale zazwyczaj partolił on swoją robotę, czyniąc więcej szkody, niż pożytku, a najgorzej, jak jeszcze sam zrobił sobie krzywdę. Wolała więc zajmować się najcięższymi sprawami sama. Cóż, podczas sztormu krzątali się wszędzie wszyscy i przez aurę mieli do wykonania nieprzyjemne obowiązki. Gorzej, że po zakończeniu sztormu, inni mogli złapać gdzieś chwilę wytchnienia, a ona wtedy wkraczała do dodatkowej pracy. Zawsze jakieś żagle były uszkodzone. Kwestia była tylko taka, jak dużo. Cieszyć się mogła, gdy było ich niewiele do naprawy.

Tym razem było niewiele, ale jak na złość, musiał się zniszczyć ten najbardziej wysunięty do przodu, najwyższy żagiel na fokmaszcie. Właściwie złościła się tylko moment, w końcu był to jeden z najbardziej wystawionych na warunki atmosferyczne elementów statku, więc nie mogło być dziwne, że się zepsuł. Wzięła ze sobą Mamo Khone i “Dużego” Sefu, najbardziej zaufanych ludzi, a takich potrzebowała do napraw w takim miejscu. Mamo całkiem nieźle się wspinał, nie gadał dużo, więc był idealny do takiej roboty. A Sefu był na tyle silny, że i z burty potrafił dorzucić jakiś potrzebny przedmiot na samą górę masztu. Chwila roboty, skakania po maszcie i pertach, trochę szycia, trochę ciągnięcia, rozwiązywania supłów, wiązania na nowo. W końcu się udało. Bombramreja ogarnięta, przetestowana, do następnego sztormu nie powinno być z nią problemu. Krzyknęła do Khone, że mogą schodzić. Przyjaznymi klepnięciami podziękowała swoim kompanom, którzy formalnie nie pracowali pod nią, bo nie była oficerem, ale jakoś tak się przyjęło, że nawet, gdy inni oficerowie chcieli ich pomocy, to najpierw pytali, czy Mandy ich do czegoś nie potrzebowała.

Myślała, że skończyła robotę, której szczęśliwie okazało się nie być aż tak dużo i będzie mogła odpocząć. Jednak żagiel na horyzoncie.
- Do jasnej, ciasnej, chędożonej… - Mruknęłą pod nosem, zdając sobie sprawę, że dalej nie będzie mogła odetchnąć. Walka, to jednak nie był jej pierwszy żywioł, udała się w stronę sterburty i czekała więc w gotowości na polecenia kapitana i oficerów, na własne oczy starając się wypatrzeć nadpływającą łódź.
 

Ostatnio edytowane przez Jenny : 19-11-2022 o 11:02.
Jenny jest offline