Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2022, 12:06   #8
snaga
 
snaga's Avatar
 
Reputacja: 1 snaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputację
- Niech będzie. Trzydzieści złotych monet dodatku. - Gran podrapał się po brodzie, patrząc na S'Ulę. Pewnie gdyby mógł przebierać w drużynach awanturników to by się nie zgodził, ale obecnie nie miał innego wyjścia. - Ale ani miedziaka więcej. To wystarczająco pieniędzy, byście poszli na cmentarz i odnaleźli rodzinę Yurlingów i zaginionych strażników. No i uporali się z tym, co tam grasuje.
Kupiec sięgnął do sakwy wiszącej przy pasie i wypłacił zaliczkę. Złote monety zabrzęczały o stół.

- Rodzina zaginęła trzy dni temu, moi ludzie dzień po nich. - Mia odpowiedziała Lucretii. - Myślę, że gdyby wszystko było w porządku, wszyscy wróciliby cali i zdrowi z powrotem do miasteczka. Od tamtej pory wydałam rozkaz, by nikt z lokalnych nie zbliżał się do cmentarza. Nie potrzebujemy więcej zaginięć. Gdy już zrobicie odpowiednie zakupy, zaprowadzę was pod bramę i tam się pożegnamy.

Nie było więcej pytań, więc podzieliliście się zaliczką i kto musiał, ruszył do lokalnego składu Hartoga, by zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy. Było jeszcze przed jedenastym dzwonem, gdy zebraliście się wszyscy przed "Trzema Młotami", gdzie czekała już na was Mia. Pogoda była przyjemna - świeciło słonko, a lekki wietrzyk gonił białe chmury po nieboskłonie. Prowadzeni przez strażniczkę miejską ruszyliście na północ, prostą drogą prowadzącą między znajdujące się za palisadą drzewa.

Podróż nie trwała długo - po mniej więcej dziesięciu minutach dotarliście do murów cmentarza położonego na delikatnym wzniesieniu. Bluszcz wił się po żelaznych prętach cmentarnej bramy. Żadna rdza nie odbarwiała czarnego metalu, a przy ścianie kwitły kwiaty. Za murem widać było żwirową ścieżkę, biegnącą pośród wypielęgnowanej trawy i białych nagrobków. Kilka posągów wznosiło się daleko na zboczu wzgórza, a ich szare rysy lśniły w słońcu.
- Jesteśmy na miejscu- powiedziała Mia, wskazując na jedno z otwartych skrzydeł metalowej bramy. - Idąc główną ścieżką dotrzecie do mauzoleum. Postarajcie się załatwić sprawę jak najszybciej i wracajcie. Mam nadzieję, że znajdziecie wszystkich całych i zdrowych. Powodzenia, niech Helm ma was w opiece.

Kobieta poczekała, aż przekroczycie próg cmentarza i dopiero wtedy ruszyła w drogę powrotną do Kingsholm.


Nekropolia wyglądała na starą, ale zadbaną. Świeży żwir pokrywał ścieżkę, a obok dobrze zachowanych i utrzymanych nagrobków rosły kwiaty, a nie chwasty. Wszędzie panowała przenikliwa cisza, niczego podejrzanego nie zauważyliście w drodze na miejsce. Wąska ścieżka wiła się w górę wzgórza w kierunku dużej konstrukcji otoczonej starożytnymi, naturalnej wielkości posągami wojownika i kapłana. Mijając je, waszym oczom ukazał się sporej wielkości budynek mauzoleum.


Jednak nie architektoniczne wykonanie tego miejsca zwróciło waszą uwagę. Na schodach prowadzących do mauzoleum dwa humanoidy leżały w kałuży krwi a drzwi do budynku były otwarte na oścież. Podchodząc bliżej okazało się, że jedno z ciał należy do krasnoluda, a drugie do ludzkiej kobiety. Oboje mieli na sobie pozostałości tabardu strażnika miejskiego, zatem to musieli być Dornal i Zeera. Rozpryski krwi pokrywały podest i płyty chodnikowe tuż przed i za wejściem do grobowca.

Liczne rany szarpane i braki kilku kończyn u krasnoluda i kobiety wskazywały, że do ciał dobrały się drapieżniki. Wilki, jak stwierdził Fergun, zerkając na zwłoki. Oprócz tego, Lucretia, S'Ula i Felix zauważyli, że to nie wilki odpowiadały za śmierć strażników - liczne rany cięte i kłute na korpusie krasnoluda zdradzały, że został zasztyletowany a martwa Zeera miała w plecach kilka połamanych kawałków drzewców strzał.

Od oględzin miejsca i zwłok oderwało was nagle ponure powarkiwanie. Odwróciliście się momentalnie z bronią gotową do użycia i ujrzeliście, jak zza mauzoleum wychodzą cztery wilki. Z ich pysków kapała piana a ślepia wydawały się skrzyć szkarłatem, jakby zwierzętom podano coś, co pobudzi ich agresję.


Największą uwagę zwracał jednak masywny, przewyższający budową i wielkością wilk, który trzymał się nieco z dala od swoich pobratymców i powarkiwał groźnie, obserwując waszą szóstkę. Fergun, S'Ula i Hassan momentalnie rozpoznali w nim młodego worga. Moment później cztery mniejsze drapieżniki rzuciły się w waszą stronę.
 
snaga jest offline