Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2022, 14:04   #89
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Szybkim tempem ruszyli na zachód gdy natknęli się na kolejny oddział w pancerzach Mishimy. Morris dał znak aby się zatrzymać, wycofać i zebrać wokół niego.
- Zgadzam się, że nie powinniśmy zostawiać wroga za plecami. Oprócz tego chciałbym sprawdzić czy rzeczywiście mamy do czynienia z Mishimą. - powiedział szeptem i Wymownie popatrzył na Chrisa, Shanię i Ariel. - Proponuję zrobić na nich zasadzkę. No chyba, że ktoś ich podejdzie i rozumie po Mishimsku - poczekał na reakcję.
- Ja mishimskiego nie znam, ale mogę zajść ich od drugiej strony i wtedy ich rozstrzelamy ze wszystkich stron - zaproponował snajper.

- Silver. Ty zostajesz w tyle. Z tego co zauważyłem kiepsko radzisz sobie z podchodzeniem wroga - sierżant popatrzył na Johna krytycznie.
- Jasne, puszcze osłonowy, gdyby coś się zjebało albo coś jeszcze doszło z tej strony. - Odparł skwaszony John, mógłby psioczyć, ale nie było sensu, tu akurat Morris miał rację.

Ariel zaczęła się zastanawiać czy w pobliżu nie było jednej z naturalnych pułapek jakich pełna była Wenus. Być może jakieś rośliny mogły by im przyjść z pomocą. Jeśli wciągnęli by przeciwnika w taki teren mogli by zyskać przewagę. Zresztą przy planowaniu pułapki teren stanowił główny obiekt zainteresowania. Tak przynajmniej twierdził jej poprzedni sierżant.

- Możemy szybko coś zaminować - zaproponowała zdecydowanie Anna, gotowa od razu przystąpić do działania. Już od dłuższego czasu samodzielnie nic nie wysadziła i tęskniła za fajerwerkami.
W języku napotkanego wroga znała tylko kilkanaście podstawowych zwrotów, więc nawet nie podjęła tej kwestii.

- Wystrzelamy ich z zasadzki - zaproponowała September - po co za bardzo kombinować?

Anna zastanowiła się przez krótką chwilę.
- Amunicji istotnie mamy więcej niż ładunków, no i nie mamy czasu - przyznała Purna z nutą żalu. - To proponuję ostrzał z dwóch stron pod kątem ponad stu stopni, i snajpera na precyzyjne dobijanie - zaproponowała.

Ariel nie widząc niczego, co dawałoby szansę na zdobycie przewagi w inny sposób poparła pomysł Anny.

- W takiej gęstwinie to nie ma sensu żebym stał z tyłu - snajper machnął ręką. - Ustawię się na ich drodze ucieczki, którą zakładam, że będzie kierunek z którego przyszli.


***


Ariel poruszała się cicho, przemykając wśród drzew. Ukryła się za duża paprocią w pobliżu olbrzymiego drzewa o porośniętej mchem korze. Olbrzymie liście jakiejś rośliny nieustannie spływały drobnymi kropelkami lepkiej substancji. Wisiały jej nad głową krople gęstego syropu spadały do okoła.. Jej słodki syrop był trucizną, ale na tyle słabą, że nie był śmietelny dla niczego większego od dużego robala. Tych zresztą w koło nie brakowało. Ariel poprawiła uchwyt na karabinie i czekała z odbezpieczonym granatnikiem. Kropla spadła na jej but, kolejna na ramię… Ariel zacisnęła zęby czekając…Dyskomfortu nie powodował ból, czy swędzenie…. Najgorsze było to, że naprawdę miała ochotę polizać słodką plamę na ręce…

September zaczaiła się za drzewem i przygotowała broń...

Purna była jakieś półtora metra obok niej, również schowana za drzewem. Razem zajmowały lewą flankę.
Z uwagi na ciszę radiową, Anna nie wiedziała co z Chrisem i czy uda mu się podkraść na tyły wroga, ale póki nikt nie strzelał i nie krzyczał wiadomo było że ich snajper pozostawał niewykryty. Cały ich oddział był dobrze ustawiony i gotowy do działania. Wymanewrowanie i zasadzkę umożliwił im fakt, że nadchodzący oddział Mishimy poruszał się wolno, zapewne maszerując od dłuższego czasu.

Z kolei John został nieco z tyłu i boku reszty oddziału, by przypadkiem nie ostrzec Mishimczyków swoją niezgrabnością, a mieć w miarę czyste pole do ostrzału lub ognia zaporowego po dobiegnięciu.
 
Mekow jest offline